Suzuki Every z przodem Camaro jest tak głupie, że aż śmieszne

Japończycy przyzwyczaili nas do dziwnych form tuningu, ale ta jest wyjątkowa. To kei van Suzuki Every, z przodem od Camaro z lat 60-ych.

Widziałem już wiele przeróbek japońskich aut. Tamtejsi tunerzy mają pociąg do przerabiania jednych samochodów na drugie. W wielu przypadkach to mniej lub bardziej urocze. Jak Jimny przerobione na klasę G, czy jedna z firm, która obudowuje Toyotę RAV4 tak, aby wyglądała na starego Land Cruisera. Ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Malutka "lodówka na kołach" dostała przód z jednego z najbardziej kultowych aut w historii - Chevroleta Camaro z końca lat 60-ych.

Suzuki Camaro od firmy Gibson

To na szczęście nie ten Gibson od gitar, ale jacyś szaleni Japończycy.

Wzięli się za Suzuki Every. Nie są pierwsi. Najwyraźniej projekt Suzuki jest łatwy w przeróbkach i na tyle popularny, że wyrósł wokół niego już jakiś "kult" przebudowy. To w Kraju Kwitnącej Wiśni dość częste. Są firmy, które do Every przekładają front z Jimny, albo udający Defendera. Wszystkie jednak mają tę cechę wspólną, że samochód "docelowy" jest podobnego kształtu.

Tym razem postanowiono wymienić front z coupe. Pojawiły się nowe błotniki, maska "z garbem", zderzak oraz atrapa (zresztą jest atrapą atrapy, bo jest całkowicie zamknięta) z okrągłymi reflektorami. Takie nieco zdziwione Camaro z 1969, które ktoś wrzucił do złomowiskowej kostkarki.

Gibson proponuje dwie wersje przebudowy. Pierwsza nazywa się Every Max i jest "offroadowa". Ma odpowiednie felgi, przedni zderzak z innym wyprofilowaniem i płytą osłaniającą oraz kilka dodatków sugerujących przygodowy charakter auta.

Drugim projektem jest Suzuki Every Camaro SS, jawnie nawiązujące do najmocniejszych drogowych odmian Chevroleta. Ma nawet odpowiednie "SS" na atrapie. I zderzak, który wygląda jak zaprojektowany przy pomocy klocków Lego. Albo jakby ktoś rozprasował front od amerykańskiego pony cara i wpasował go z przodu. Do tego Japończycy dokładają czerwoną skórzaną tapicerkę i srebrno-czerwone "sportowe felgi".

Camaro

Pakiet "Camaro" kosztuje 242 000 jenów, czyli około 8000 zł. Plus transport, montaż i malowanie. Firma ma też w ofercie namioty dachowe oraz przeróbki na mikro-campera, z łóżkiem w stylu vintage.

Serio, możecie mieć małe Suzuki, które udaje sportowe Camaro, ale jednocześnie jest camperem. I na terenowych oponach. Dosłownie "Wszystko, wszędzie, naraz".