TEST: Irytujące mini-disco? Land Rover Discovery Sport P200 R-Design

Tak naprawdę gdyby nie dwie rzeczy, to byłby to niemal doskonały SUV. Land Rover Discovery Sport ma jednak pewne irytujące wady, które... mogą go skreślić.

Nie będę kłamać - do Land Roverów i Range Roverów od zawsze "czuję miętę" i bardzo lubię jeździć tymi autami. Są efektowne, wygodne i sprawne w terenie. Czasami mam jednak wrażenie, że inżynierowie tej marki zapominają o kluczowych elementach, skupiając się na mniej istotnych rzeczach. Oto Land Rover Discovery Sport.

Zacznijmy od tego co dobre

Przede wszystkim Land Rover Discovery Sport wygląda fenomenalnie. Po liftingu model ten wreszcie zyskał brakujący ostatni szlif, dzięki któremu prezentuje się efektownie i nowocześnie. W bryle widać bardzo dużo nawiązań do pełnoprawnego Discovery. Ba, bez spoglądania na tył wiele osób uważało, że to właśnie "duży" Land Rover.

Samochód ten w gamie marki jest spadkobiercą Freelandera. I choć wiele osób kojarzy tę nazwę z czymś awaryjnym, to tak naprawdę Freelander - odpowiednio zadbany - był wybitnie dobrym autem. Dlaczego? Otóż nie ma drugiego tak sprawnego SUV-a w terenie. Land Rovery robią co chcą nawet w błocie czy piachu, gdzie 99% konkurentów stanie dęba na sam widok otoczenia.

Land Rover Discovery Sport

Duża w tym zasługa dopracowanej platformy oraz świetnej elektroniki. Całą konstrukcję usztywniono i wzmocniono, co pozytywnie odbiło się na zachowaniu pojazdu na asfalcie i poza nim. Kiedy opuścimy utwardzone drogi do akcji wkracza z kolei system Terrain Response 2. Można go śmiało nazwać mózgiem operacji, który zarządza pracą silnika, skrzyni i oczywiście napędu. Mamy więc tryby na piach, błoto czy duże nierówności, inaczej sterujące pracą kół i sprzęgła międzyosiowego, które żongluje momentem transferowanym pomiędzy przodem i tyłem.

Efekty? Piach - pokonany. Błoto, lekkie - pokonane. Woda? Można brodzić w wodzie do 60 cm, co jest dobrym wynikiem jak na takie auto. Tak naprawdę ciężko jest zatrzymać ten samochód w niezbyt wymagających na tle większych modeli warunkach offroadowych. Imponująco działa też asystent zjazdu ze wzniesień, pięknie utrzymujący stałą prędkość na stromych zboczach.

Wszystko to można podglądać przez kamery

Land Rover Discovery Sport dostał też bardzo sprytny zestaw kamer, które pozwalają na podglądanie terenu wokół auta i... pod autem. A w zasadzie w miejscu maski. Dzięki odpowiedniemu procesowaniu obrazu z kamery na zderzaku tworzony jest efekt "przezroczystej maski", wyświetlany oczywiście na ekranie systemu multimedialnego. Największą zaletą jest więc to, że na przełomach lub przy zjazdach dużo wcześniej widzimy co może nas spotkać w tym trudnym miejscu.

Land Rover Discovery Sport

Ciekawostką jest też element zaadoptowany z Range Rovera Evoque. To cyfrowe lusterko, które zwiększa widoczność do tyłu, na przykład w nocy lub przy zasłoniętej tylnej szybie (np. przez bagaże). Włącza się je w banalny sposób - wystarczy przesunąć cięgno, które w standardowych lusterkach zaciemnia taflę. Kamera ulokowana jest w płetwie rekina "na dachu" więc nie brudzi się, ale też przekazuje specyficzny format obrazu. Nie można więc na niej polegać przy parkowaniu, a stojąc w korku trzeba przyzwyczaić się do... podglądania ludzi w innych samochodach.

Na asfalcie też jest bardzo sprawny

Muszę pochwalić także prowadzenie tego auta. Land Rover Discovery Sport bardzo lubi jazdę po asfalcie, choć dopisek "Sport" należy traktować z rezerwą. Szybka jazda nie jest bowiem żywiołem tego auta. W zakrętach czuć lekką tendencję do przechyłów, ale jest ona nieznaczna i naturalna w tego typu aucie. Układ kierowniczy? Wspomaganie dobrano optymalnie, a komunikatywność jest na zadowalającym poziomie. Dziwi mnie tylko to jak szybko "odbija" po puszczeniu kierownicy - czasami dzieje się to zbyt nerwowo.

Nie przypadło mi za to do gustu resorowanie w tym aucie. Niektórzy redaktorzy w swoich testach wychwalają pod niebiosa to, jak Land Rover Discovery Sport wybiera wszelkie nierówności. Cóż, być może po prostu czasami pisze się co popadnie, bowiem... z tym ten samochód ma mały problem. To w dużej mierze efekt efektownie wyglądających, ale zbyt dużych do takiego auta felg z pakietu R-Dynamic. Ja tutaj postawiłbym jednak na mniejsze koło owinięte kawałkiem grubej gumy. W końcu nie jest to auto do szaleństw na szosie.

Ma bardzo udane wnętrze

Nie ukrywam - odnajduje się w kokpitach Land Roverów. Przyjemne tworzywa, prosty, ale i estetyczny design i świetne spasowanie sprawiają, że bardzo miło spędza się tutaj czas. Muszę pochwalić markę za zmianę podejścia do kokpitu po liftingu. Ten wreszcie wygląda atrakcyjnie. Co prawda wielkie połacie czarnego błyszczącego materiału może i nie jest korzystne w kwestii utrzymania czystości, ale tutaj prezentuje się bardzo dobrze. Ciekawie ulokowano tutaj sterowanie napędem. Ten sam panel odpowiada za sterowanie klimatyzacją i właśnie układem Terrain Response. Po wciśnięciu odpowiedniego przycisku prawe pokrętło zmienia swoją funkcję.

Land Rover Discovery Sport wnętrze

W odświeżonym wariancie znajdziemy także poprawiony system multimedialny, stosowany zarówno w Land Roverach, jak i Jaguarach. Szkoda tylko, że cały czas nie nauczył się on dogadywać z Apple CarPlay czy Android Auto.

Fotele? Te są niezwykle wygodne i doskonale sprawdzają się podczas długich podróży. Miejsca z tyłu także nie brakuje. Dwie dorosłe osoby mogą tutaj podróżować w wybitnych warunkach nawet na długim dystansie. Bagażnik? Do dachu mieście 963 litry (do rolety 500), a dodatkowo posiada dzielone w proporcjach 40:20:40 oparcie. Szkoda tylko, że po jego złożeniu pozostaje niefortunny schodek, który utrudnia ulokowanie większych przedmiotów.

Przejdźmy do tych mniej udanych elementów auta

A jest to tandem w postaci silnika i skrzyni biegów. Testowany Land Rover Discovery Sport łączył 200-konny silnik benzynowy i 9-biegową automatyczną skrzynię biegów. Na papierze prezentuje się to dobrze, nieprawdaż? Cóż, niestety duet ten do udanych nie zależy. I składa się na to wiele czynników. Zacznijmy od samej jednostki napędowej. 200 KM i 320 Nm momentu obrotowego wygląda dobrze, ale kiedy do tej układanki dorzucimy blisko dwie tony masy, to całość przestaje być tak obiecująca. Niestety, Land Rover wciąż cierpi na nadwagę. To auto jest ciężkie, a jednostka z rodziny Ingenium niespecjalnie radzi sobie z rozpędzaniem tego pojazdu.

Zużycie paliwa przeraża

Do tego sama jednostka nie rzuca na kolana. Charakterystyka rozwijania mocy jest liniowa (ale i ospała), a do tego nawet bardzo delikatne obcowanie z pedałem gazu kończy się abstrakcyjnymi wynikami zużycia paliwa. Jazda po Warszawie to 15-17 litrów przy bardzo ostrożnym operowaniu prawą nogą, także przy wykorzystaniu trybu ECO. W trasie jest niewiele lepiej, gdyż przy 140 km/h Land Rover pije blisko 12 litrów na każde sto kilometrów. I o dziwo nie pomaga mu to, że jest tak zwaną miękką hybrydą. Jej obecności zupełnie tutaj nie czuć.

Zużycie paliwa: Land Rover Discovery Sport P200
przy 100 km/h: 7,6 l/100 km
przy 120 km/h: 9,7 l/100 km
przy 140 km/h: 11,8 l/100 km
w mieście: 15-17 l/100 km

A skrzynia? Cóż, jej zachowanie jest dramatyczne. Reakcja na gaz nie istnieje. Kickdown? Wciśnij prawą nogę "w podłogę" i ze stoperem w ręce czekaj na cud. Może po chwili niższe przełożenie zostanie radośnie wybrane. Łopatki i tryb manualny nie pomagają tutaj w jakimś wielkim stopniu, bowiem po chwili auto i tak wraca w tryb automatyczny.

Bardzo irytuje też fakt, że czasami samochód ten sam nie wie czy jechać na 7, 8 czy też może na 9. Albo jednak szóstce, bo w sumie to... czemu nie. Co ciekawe w dieslu działanie tej przekładni jest znacznie lepsze.

Nie będę ukrywać, że z tego powodu naprawdę niechętnie wsiadałem za stery Land Rovera. Niby wszystko jest przyjemne, ale kiedy na pełnym zbiorniku paliwa w mieście i okolicach robi się ledwo 400 kilometrów, walcząc w międzyczasie z pracą skrzyni, to naprawdę odechciewa się zabawy z tym autem. A szkoda...

Byłoby pięknie

Gdyby nie ten męczący silnik i skrzynia. Land Rover Discovery Sport to naprawdę udane auto, któremu żaden SUV nie dorównuje w kwestii zdolności terenowych. Nazwa jednak zobowiązuje - i w tej kwestii zrobiono wszystko co się dało.

A cena? Od 169 900 zł za bazowy wariant. Odmiana R-Dynamic startuje od 181 500 zł. Ten egzemplarz to wariant HSE, czyli topowa kompletacja, do tego "zatankowana pod korek". Nie zabrakło więc świetnych świateł LED, doskonale grającego audio Meridian (4 700 zł, warto dopłacić,), lakieru Namib za 6 500 zł oraz szeregu innych dodatków. W efekcie jednak cena auta z tych 181 500 zł wzrosła do... 290 920 zł. Sporo.

Land Rover Discovery Sport

Jest jeden mały problem

Generalnie Land Rover Discovery Sport zdaje się być autem idealnym, o ile oczywiście pomyślimy o dieslu. Na asfalcie radzi sobie doskonale, ale poza nim jest nie do pobicia. Pytanie tylko ilu klientów faktycznie myśli o możliwościach terenowych w takim aucie. Kilka procent? Może nawet mniej. Na tle konkurencji Land Rover traci więc swoje zalety. Asfalt wyrównuje jego poziom do konkurencji, a zużycie paliwa i dynamika sprawiają, że ustępuje rywalom - i to mocno.

 

Dane techniczne: Land Rover Discovery Sport P200

SILNIK t.benz, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1997
MOC MAKSYMALNA 200 KM (147 kW) przy 5500 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 320 Nm przy 1200-4500 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 9-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe wentylowane/tarczowe
OPONY 245/45 R21
BAGAŻNIK 500/1651
ZBIORNIK PALIWA 67
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4597/1987/1727 mm
ROZSTAW OSI 2741 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1904/500
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/2000
EMISJA CO2 179 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 9,2 s
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 207 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 / 2 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 169 900 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 181 500 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 290 920 zł