TEST: Czwarta zasada dynamiki Newtona. Lamborghini Huracan Performante | TEST

Niektórzy żartobliwie mówią, że nowe samochody łamią prawa fizyki. Tymczasem jest wręcz przeciwnie - one wykorzystują je na swoją korzyść. Jedyną rzeczą, którą można tutaj złamać jest nasza psychiczna bariera.

Wyobraźcie sobie jedno auto występujące w dwóch skrajnie różnych wersjach. Wiele je łączy - konstrukcja nadwozia, silnik, cała garść podzespołów. Kluczowe elementy zmodyfikowano jednak w takim stopniu, że całkowicie zmieniają odbiór samochodu. Standardowa wersja może i robiła wrażenie, ale nie była tym, czego oczekiwaliście. Poprawiona z kolei urzeka już od startu, serwując coś zupełnie innego, wręcz nieoczekiwanego. Po kilku godzinach za kierownicą zaczynasz się więc zastanawiać, czy w przypadku standardowej wersji było tak źle, czy też ta lepsza jest aż tak dobra. Taki jest właśnie Lamborghini Huracan Performante.

Lamborghini Huracan Performante | fot. Dominik Kopyciński

Najpiękniejszą rzeczą podczas testów samochód we Włoszech jest panująca atmosfera. Nawet mając do przejechania 200 kilometrów z Como do Sant’Agata Bolognese robisz to z uśmiechem na twarzy. W naszym przypadku tak też było - tym bardziej, że w podróż zabraliśmy Mercedesa-AMG E 63 S. Ten majowy poniedziałek przywitał nas potężną ulewą. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jest to jakieś fatum - dwa lata wcześniej, będąc we Włoszech w październiku, zmagaliśmy się z mgłą i ciągłą mżawką. Dzień rozpoczęliśmy w Modenie, gdzie zaczęliśmy od klasycznego włoskiego śniadania wspomaganego podwójnym espresso oraz odbioru naszej drugiej włoskiej zabawki, czyli Maserati Ghibli.

Następnie dwoma autami skierowaliśmy się do miasta Lamborghini. Gęsty ruch oraz kilka Audi na rejestracjach z Ingolstadt wskazywało, że szybko zbliżamy się do celu. Pod biurowcem, który na pierwszy rzut oka wcale nie należy do najpiękniejszych, lekko na uboczu stał on - Huracan Performante w unikalnym kolorze Arancio Anthaeus, czyli matową wersją ostrej pomarańczy. W przeciwieństwie do Arancio Borealis (czyli wersji z połyskiem), Anthaeus nie jest zbyt często wybierany przez klientów. A szkoda, bo jego matowy charakter idealnie podkreśla wszystkie przetłoczenia i załamania, których na nadwoziu Huracana nie brakuje. Ta wręcz prospektowa konfiguracja sprawia, że Huracan Performante nie tylko rzuca się w oczy niczym odblaskowa kamizelka w środku nocy, ale także przyciąga spojrzenia absolutnie wszystkich mijanych osób. Charakterystyczna sylwetka wygląda niczym statek kosmiczny, który trafił do niewłaściwego wymiaru i jest zmuszony do toczenia się pomiędzy zwykłymi samochodami.

Już po kilku chwilach, z kluczykiem w ręku, wsiadam do naszego Performante. Mając z tyłu głowy wspomnienia ze standardowego modelu odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z zupełnie innym samochodem. Kubełkowy fotel, głęboki i do bólu twardy na dzień dobry spina plecy i “cztery litery” z autem. Unikalne kute włókno węglowe, będące wynalazkiem Lamborghini sprawia, iż otoczenie przypomina pozycję pilota w myśliwcu. Cała reszta jest natomiast niemal identyczna jak w standardowym Huracanie - nie brakuje więc tutaj stylizowanych przycisków i przełączników, które mimo wszystko ujawniają nieco swoje niemieckie korzenie.

Lamborghini Huracan Performante | fot. Dominik Kopyciński

Procedura uruchomienia silnika, choć na pozór prosta i jakże powtarzalna, ma w sobie coś urzekającego. Noga spoczywa na hamulcu, prawa ręka unosi czerwoną zawleczkę startera, pod którą kryje się klasyczny przycisk. Szybki obrót rozrusznika budzi do życia wolnossące V10 o pojemności 5,2-litra, genrrujace 640 KM. O ile zwykły Huracan w tym momencie wywoływał uśmiech na twarzy, o tyle Performante ryknęło w sposób wręcz wulgarny, serwując brutalny i chrapliwy ton.

Kilka chwil później suniemy już kolumną w kierunku najpopularniejszego odcinka testowego w okolicy Modeny. Upodobali go sobie zarówno kierowcy testowi Lamborghini, Ferrari i Pagani, ale także dziennikarze, którzy przyjeżdżają tutaj wyciskać ostatnie soki ze sprawdzanych samochodów. Chris Harris w jednym z materiałów podkreślił, iż na tej drodze rozbił niejedno auto, ale dzięki temu może ją teraz pokonywać z zamkniętymi oczami. Aby jednak dostać się na Ponte Samone trzeba najpierw pokonać 60 kilometrów wąskimi włoskimi drogami, wijącymi się między niemal identycznymi miejscowościami. Krajobraz okolic Sant’Agata Bolognese i Modeny nie jest przesadnie urozmaicony. Pola, gospodarstwa oraz ulice krzyżujące się pod kątem prostym są tutaj tak powtarzalne, że bez spoglądania na mapę można łatwo stracić orientację. Usiane fotoradarami odcinki zachęcają więc do spokojnej jazdy, bez ostrego traktowania prawego pedału.

W trybie Strada, czyli bazowym, Huracan Performante zdaje się być zadziwiająco cywilizowanym autem. Owszem, jest znacznie głośniejszy od swojego “cywilnego” brata, a zdecydowanie sztywniejsze zawieszenie w połączeniu z bardzo twardymi fotelami nie jest najlepszym lekarstwem na kręgosłup, aczkolwiek wciąż pozwala na spokojne i bezstresowe pokonywanie długich dystansów. Tym bardziej, że buczące jednostajnie na niskich obrotach V10 można chwilowo zamienić na muzykę serwowaną przez system Sensonum. Niektórzy stwierdzą, iż w takim aucie to nie przystoi. Bzdura - tym bardziej, że Sensonum to jeden z najlepiej grających zestawów z jakimi miałem do czynienia. Piękne czyste brzmienie w połączeniu z klasycznymi włoskimi hitami idealnie komponuje się z leniwie sunącym Huracanem.

Lamborghini Huracan Performante | fot. Dominik Kopyciński

Dopiero dojeżdżając do miejscowości Vignola wpadamy na drogę wijącą się wzdłuż doliny rzeki Panaro, gdzie długie proste zaczynają ustępować miejsca zakrętom oraz odcinkom pozwalającym na wyciśnięcie z Huracana pierwiastku Performante. To też dobry moment, aby tryb Strada zamienić na Sport. Jest on złotym środkiem pomiędzy Huracanem “leniwym i komfortowym”, a “brutalnym i męczącym”. Tutaj też do gry wchodzi po raz pierwszy prawdziwa perła inżynierów z Sant’Agata Bolognese, czyli system ALA - Aerodinamica Lamborghini Attiva. Pod tą jakże śpiewną nazwą, którą powinno się wypowiadać z wyraźną gestykulacją prawą ręką, kryje się zaawansowany system splitterów i spoilerów. Przedni splitter wyposażony jest w silnik elektryczny, który w 0,2 sekundy potrafi zmienić jego ustawienie - zwiększając lub zmniejszając docisk. Z tyłu zaś w skrzydle wyżłobione są specjalne tunele, które w zależności od ustawienia kanałów przelotowych mogą kierować docisk na lewą, prawą lub centralną część skrzydła.

W efekcie przyczepność oraz stabilność samochodu jest zdecydowanie wyższa (o niewiarygodne 750% względem standardowego Huracana), co zresztą udowodniono na Nurburgringu zdobywając na jakiś czas tytuł rekordzisty (6:52,01, aktualnie pobity przez Porsche 911 GT2 RS). I to czuć. Czuć już na pierwszych zakrętach, gdzie odruchowo chciałoby się przenieść stopę z gazu na hamulec, lecz okazuje się to niepotrzebne, wręcz niepożądane. Ba, można śmiało mocniej wciskać prawy pedał, pędząc z niewiarygodnymi wręcz prędkościami. W trybie Sport powyżej 4 000 obrotów na minutę otwierają się też dodatkowe zawory w układzie wydechowym, odgrywając symfonię tak niepowtarzalną i urzekającą, że w zasadzie nic nie może się jej równać. Brzmienie jednostek V10 jest unikalne, a w wydaniu Lamborghini okazuje się być skrajnie różne od tego, co możemy kojarzyć z BMW M5 E60 czy Lexusa LF A.

No właśnie, 5.2-litrowe V10. W wersji Performante podkręcono je do 640 KM i 600 Nm momentu obrotowego. Skorzystano tutaj z wiedzy i doświadczenia pozyskanego w motorsporcie, przenosząc wiele rozwiązań wprost z modelu Super Trofeo. Podkręcono także działanie dwusprzęgłowej przekładni LDF (Lamborghini Doppia Frizione), dzięki czemu jest ona jeszcze szybsza i lepiej współpracuje z silnikiem i całym układem napędowym. Huracan Performante osiąga setkę w zaledwie 2,9 sekundy, zaś licznik teoretycznie zatrzymuje się na wartości 325 km/h. Teoretycznie, gdyż znane są wyczyny osób, które rozpędziły to auto do 350 km/h. A wszystko to dzieje się nagle, w niesamowitym wręcz tempie. Startując z Launch Control opony wgryzają się w asfalt jak szalone, a napęd na cztery koła robi wszystko, aby zachować idealną trakcję i nie stracić nawet setnej sekundy przy ruszaniu.

Lamborghini Huracan Performante | fot. Dominik Kopyciński

Wbrew logice

Doskonale pamiętam swój pierwszy przejazd drogą Ponte Samone. Miałem okazję zaliczyć ją podczas urlopu we Włoszech, kiedy to pokonałem ją BMW E60 525d. Była to dobra rozgrzewka przed właściwym wyjazdem, który odbył się kilka miesięcy później. Wtedy też wybraliśmy się w to miejsce aby sprawdzić standardowego Huracana. Samochód ten nie zawiódł mnie, ale na pewno w kilku momentach zaskoczył. Czasami zdarzało mu się delikatnie płużyć przodem, tuż przed agresywniejszym wyprowadzeniem w poślizg tyłu. W zakrętach radził on sobie dobrze, choć nie zawsze był w pełni czytelny. Krótko mówiąc - nie byłem w stanie pojechać nim na tyle, na ile bym chciał.

Pierwsze kilometry za kierownicą Huracana Performante sugerowały, że tutaj będzie inaczej. Nie spodziewałem się jednak, że będzie AŻ TAK inaczej. W pierwszym zakręcie, pomimo prawego pedału wciśniętego niemal w podłogę, auto pozostało niewzruszone i pędząc spokojnie pokonało cały łuk. Chwilę później zaczęły się nawroty. Ostre, często bez widoczności, miejscami nierówne. Dodatkowo wzdłuż drogi biegnie wąski kanał odpływowy, na który trzeba uważać. Wymagana jest więc precyzja i ostrożność na każdym etapie.

I nagle wszystko stało się nagle dziwnie proste. Gaz w podłodze, ostre hamowanie, odpowiednie przejście przez kolejną kombinację zakrętów, gaz w podłodze, ostre hamowanie... i tak w kółko. Samochód ten, pomimo moich usilnych starań nie był w stanie mnie zaskoczyć. Szedł jak po szynach, pozwalając na przyjemne i bardzo dyskretne zarzucanie tyłem. Opony Pirelli P Zero Corsa niczym przyklejone nie chciały na dłuższą chwilę zerwać przyczepności. Układ kierowniczy z kolei był zadziwiająco lekki. Z tym samochodem się nie walczy - on w zasadzie sam wie co ma zrobić, a kierowca nadaje jedynie kierunek i tempo zabawy.

Lekko poluzowana kontrola trakcji daje nieco radości, ale wciąż jest jej tutaj zbyt mało. Niezależnie od tego jak szybko jedziesz Huracan Performante zwyczajnie nie chce pozwolić na element zaskoczenia. Wiem, że wiele osób może się pukać w tym momencie w głowę, ale przy takim samochodzie chciałoby się poczuć intensywne emocje. A tych zwyczajnie momentami brakuje - wszystko jest tak do bólu perfekcyjne i dopracowane. Jedynie silnik stara się tutaj nawiązywać do historii marki, wykorzystując potencjał swojej wolnossącej konstrukcji. Będąc wolnym od wszystkich wad turbodoładowanych jednostek daje dużo radości, a rykiem wywołuje uśmiech, który udziela się także mijanym przechodniom. Ta precyzja pozwala za to na jazdę z niemal maksymalnym wykorzystaniem potencjału drzemiącego w tym aucie. To niesamowite, jak skrajnie różne odczucia można mieć z teoretycznie tej samej konstrukcji. Huracan i Huracan Performante to dwie różne bajki, skierowane do dwóch różnych grup docelowych. Wiele je łączy, ale jeszcze więcej dzieli.

Lamborghini Huracan Performante | fot. Marcin Napieraj

Oczywiście mowa o trybie Sport. Na szczycie listy stoi Corsa, która jednak nijak nie nadaje się do zabawy na drogach publicznych. To znaczy nadaje, o ile trasa, którą jedziecie jest idealnie równa i gładka. Nawet niewielkie nierówności sprawiają, że Huracan Performante w tym najbardziej wyczynowym ustawieniu podskakuje i zachowuje się bardzo nerwowo. Na tor będzie jak znalazł, jednak na drogach publicznych z "Corsy" praktycznie nie da się korzystać.

Prawda jest taka, że Lamborghini Huracan Performante ma w sobie więcej z torowego samochodu niż mogłoby się wydawać. Samochód ten zdaje się być doskonałym pomysłem jako pojazd, którym można bezproblemowo dojechać na tor położony 1 000 czy 2 000 kilometrów dalej, zrobić kilka-kilkanaście kółek wykorzystując potencjał konstrukcji, a następnie spokojnie wrócić do domu. Po to stworzono ten samochód. Jest maszyną do wykręcania najlepszych czasów i perfekcyjnego pokonywania kolejnych zakrętów, bez walki o przeżycie.

Nie jest idealny

Niektórzy jednak potrafią doskonale maskować swoje drobne wady. W zasadzie nie wiem, czy można je tak nazywać. Są to raczej cechy tego auta, które dla niektórych osób mogą być kluczowe, wpływając na finalną decyzję dotyczącą zakupu samochodu. O czym mowa w przypadku Performante? Przede wszystkim udziela mu się drobna nadwaga. Lamborghini i tak odchudziło tę wersję o 40 kilogramów, dzięki czemu Huracan Performante waży nieco powyżej 1 500 kilogramów z płynami i kierowcą na pokładzie (1 382 kg "na sucho").

Jest to jednak nieco więcej niż konkurenci, zwłaszcza w porównaniu z autem z położonego nieopodal miasta Lamborghini Maranello. Tam bowiem powstaje Ferrari 488 Pista, które swoją masą bije na głowę auto z bykiem na masce. Turbodoładowana jednostka daje mu też przewagę na prostych, zaś zdecydowanie mniejsza liczba kilogramów na karku w połączeniu z napędem wyłącznie na tylną oś oraz zaawansowaną aerodynamiką sprawia, że Huracan staje się przy nim wolnym autem. Czy to jednak obelga dla Lamborghini? Nie sądzę - w Sant'Agata mają już zapewne plan na następcę tego auta, który zapewne znowu wykręci szalony wynik na Nurburgringu. Poza tym ja osobiście wolę klasyczne wolnossące jednostki, gdzie nie ma tego bardzo irytującego momentu, w którym do gry wkracza turbosprężarka i robi spore zamieszanie. Silnik Huracana Performante kręci się do blisko 9 000 obrotów na minutę, a fantastyczna progresja rozwijania mocy urzeka już od pierwszych kilometrów.

Lamborghini Huracan Performante | fot. Dominik Kopyciński Huracan Performante

Miłość do precyzji

Huracana Performante docenią Ci, którzy szukają auta o torowym charakterze, lecz użytecznego także w "codziennej" eksploatacji. Podnoszony przód, 150-litrowy bagażnik, klimatyzacja, nawigacja i świetny system nagłośnienia sprawiają, iż samochodem tym można poruszać się na co dzień. Tutaj jednak chodzi o coś więcej - Performante to maszyna, która najlepiej czuje się w górnym zakresie obrotów i na krętych torach. To właśnie w takich miejscach może pokazać swój potencjał, urzekając lekkością prowadzenia podczas naprawdę szybkiej jazdy.

A ile kosztuje taka przyjemność? Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach, wyceniono na około 350 000 euro, czyli nieco ponad 1,5 miliona złotych. Ceny tego modelu startują z kolei z poziomu 290 000 euro. W przypadku takiego pojazdu nie ma czegoś takiego jak "zbyt drogo". Istnieją jeszcze droższe egzemplarze, starannie indywidualizowane przez nabywców. Jakby jednak nie patrzeć kupując Huracana Performante otrzymujemy coś więcej niż tylko niezwykle sprawne auto. Lamborghini zawsze szokowało swoją unikalną sylwetką i nie inaczej jest w tym przypadku. Choć bryła tego auta w wielu aspektach przypomina inne konkurencyjne supersamochody, to jednak charakterystyczny "klin" w połączeniu z ostrymi liniami sprawia, iż Huracana nie da się pomylić z żadnym innym autem. Poza tym swoją obecność od razu podkreśla unikalnym rykiem, któremu żadne V8 nie jest w stanie dorównać.

Lamborghini Huracan Performante -Podsumowanie

O ile w świecie przeciętnych samochodów mamy do czynienia z ciągłą unifikacją, o tyle wśród pojazdów pokroju Lamborghini czy Ferrari następuje ciągła dywersyfikacja. Charakter i prowadzenie tego auta są zupełnie inne niż w przypadku najbliższych konkurentów, dzięki czemu wybierając taki pojazd każdy znajdzie coś dla siebie. Huracan Performante jest autem zadziwiająco przyjaznym i prostym, pozwalającym na naprawdę szybką i pewną jazdę w każdych warunkach. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, iż tworzy "czwartą zasadę dynamiki Newtona" - samochód ten działa z takimi siłami, że żadne zakręty nie są w stanie go pokonać.

Zalety
  • niezwykła sprawność
  • stosunkowo łatwy do opanowania, nawet przez mniej doświadczonych kierowców
  • fantastyczny dźwięk jednostki V10
  • sylwetka klasycznego Lamborghini
  • bogate wyposażenie
Wady
  • czasami wręcz zbyt prosty w prowadzeniu
  • w niektórych aspektach ustępuje już swoim konkurentom
  • napęd na cztery koła odbiera nieco przyjemności z jazdy

Dane techniczne

NAZWA Lamborghini Huracan Performante
SILNIK benz, widlasty, 10 cyl., 40 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni oraz pośredni
POJEMNOŚĆ 5204
MOC MAKSYMALNA 640 KM (471 kW) przy 8 000 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 600 Nm przy 6 500 obrotach na minutę
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, Lamborghini Doppia Frizione, 7-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD niezależne dwuwahaczowe
ZAWIESZENIE TYŁ niezależne dwuwahaczowe
HAMULCE tarczowe, węglowo-ceramiczne (p/t)
OPONY P: 245/30 R20, T: 305/30 R20
BAGAŻNIK 150 / -
ZBIORNIK PALIWA 83
TYP NADWOZIA coupe
LICZBA DRZWI / MIEJSC 2/2
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4506/1924/1165
ROZSTAW OSI 2620
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1382/b.d
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM -/-
ZUŻYCIE PALIWA 19,6/10,3/13,7
EMISJA CO2 314
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 2,9
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 325
GWARANCJA MECHANICZNA 3 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER b.d
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE według wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ Huracan: 230 000 euro / 989 000
CENA WERSJI TESTOWEJ 290 000 euro / 1 247 000
CENA EGZ. TESTOWANEGO 350 000 euro / 1 505 000