Mercedes Sprinter Kombi 319 CDI BlueTEC
Tego jeszcze nie było na łamach autoGALERII. Przyszło mi się zmierzyć z samochodem, który wykracza poza miano zwykłego samochodu osobowego. Ale czy na pewno? Biorąc pod uwagę wyposażenie, silnik, czy komfort jazdy, możemy uznać go za fajnego vana. Ale może przeważają w nim inne cechy?
To chyba największy samochód testowany przez autoGALERIĘ. Zapomnijcie o Transicie, Vivaro, czy wypasionym 3,5-litrowym Viano. Multivan? Phi! Z czym do ludzi. Przed Wami, w najnowszej, ostatniej już w tej generacji odsłonie, Mercedes Sprinter. Ale nie byle jaki. Żaden tam król bazarów i firm remontowych. Średni rozstaw osi, dach bez maksymalnego podwyższenia, ale mimo to ma 6 metrów długości i grubo ponad 2 metry wysokości. Do tego 9 miejsc. Jedno więcej i nie mógłbym go dla Was przetestować. I jeszcze jedno: bebechy. Pod maską spoczywa trzylitrowe V6 zasilane olejem napędowym. Generuje 190 KM, które przenoszone są na tylne koła za pośrednictwem siedmiobiegowej skrzyni 7G-Tronic.
Nowa twarz
Facelifting z jesieni ubiegłego roku miał upodobnić Sprintera do reszty modeli marki ze Stuttgartu. I całkowicie mu się to udało. Tępy "nos" nie jest może mistrzostwem świata w designie, ale na pewno może się podobać. I przede wszystkim, jest spójny z nowym "imidżem gwiazd", z bardziej pionowymi atrapami silnika. Oczywiście na pokładzie znalazły się diodowe paski świateł do jazdy dziennej, a nad nimi biksenonowe reflektory. Widać, że to nie byle jaki samochód. Są też siedemnastocalowe alufelgi. Z bardziej praktycznych rzeczy widać w zderzaku stopień, aby móc zajrzeć pod maskę.
Drugi stopień, z czujnikami parkowania jest z tyłu, poniżej dzielonych drzwi. Nad nimi z kolei wisi kamera cofania. Z jednej strony jest świetna, bo pozwala na naprawdę dokładne wycelowanie w miejsce parkingowe ("wisi" nad innymi samochodami, pokazując widok z góry), ale z drugiej strony, ze względu na aerodynamikę, bardzo szybko staje się zabrudzona (zwłaszcza w jesienno-zimowych warunkach). Podwójne drzwi mają jeszcze jedną ciekawostkę. Są niesymetryczne "o gwiazdkę" - logo marki na środku jest przypisane tylko do jednego skrzydła, a więc wymusza odpowiednią kolejność zamykania. Czy w takim razie możliwe jest złamanie przez nieuświadomionego użytkownika, bądź np. pakującego samochód pracownika? Na szczęście nie. Redakcja trzaskała drzwiami w sposób nieprawidłowy i nie udało się jej ich zepsuć - są odpowiednie odboje.
Autobus, czy już osobówka
Wnętrze Sprintera to typowy przykład busa, które często przemierzają nasz kraj, łącząc Polską A z B, B z C, a D z Z. Ten współczesny odpowiednik PKS-u zazwyczaj zabiera co prawda więcej osób, ale w naszym przypadku ograniczymy się do 8 pasażerów. Notabene nie za dużych i bez bagażu, bo ładowność wynosi ok. 840 kg.
Fotele ustawione są w konfiguracji: 2, 2, 2, 3. W każdym rzędzie znajdziemy odpowiednią ilość miejsca, a w centralnej części dodatkowe nawiewy wraz z nagrzewnicą. Fakt, że zwłaszcza na kanapach "dwójkach" nie jest zbyt szeroko, ma mniejsze znaczenie, bo myślę, że w większości samochodów i tak jest mniej miejsca z tyłu dla trzech. A nogi można wyciągnąć. To, co mnie zdziwiło na minus, to brak możliwości złożenia siedzeń - choćby oparć. Tak na wszelki wypadek. Kanapy można zdemontować, ale jak wieziemy np. 6 osób i nagle musimy zabrać coś większego, to się okazuje, że mamy problem. Choć bagażnik sam w sobie jest wystarczająco duży, żeby zapakować tam te 9 osób na dwutygodniowy wyjazd, albo komplet słoików na powrót do stolicy.
Im bliżej przodu, tym bardziej "osobowo" wygląda Sprinter. Fotele kierowcy i pasażera to majstersztyk. Co prawda na pierwszy rzut oka wydają się być za wąskie, ale są naprawdę superwygodne. Na dodatek są (opcjonalnie, tak jak w naszym przypadku) hydrauliczne, a więc dodatkowo amortyzują nasze "jestestwo" w czasie jazdy po dziurach. Mają też indywidualne podłokietniki po obu stronach. Dzięki takim udogodnieniom nawet najdłuższa podróż nie będzie utrapieniem. O płaskiej podłodze między nimi nie muszę nawet wspominać. Miejsca jest mnóstwo, a pod względem praktyczności przebija całą gamę "przemyślanych rozwiązań" - schowki, półeczki, kieszenie.
Różnica jest w pozycji za kierownicą. Ta ostatnia, przypominająca raczej koła z modeli osobowych, ze skórzanym wieńcem i sterowaniem multimediami, leży niemalże poziomo, a my siedzimy wysoko, nad nią, blisko przodu pojazdu. Widoczność fantastyczna! Poza wspomnianą już kamerą cofania, pomagają nam czujniki z przodu i z tyłu (odległość od przeszkody wskazywana jest na lusterkach) oraz właśnie boczne zwierciadła. Dawno tak łatwo nie manewrowało mi się samochodem, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego rozmiary.
Wracając do deski rozdzielczej. Poza tym, że jest plastikowa i dość solidnie spasowana, nie jest bardzo wymyślna - jest praktyczna. I jest na niej sporo różnych przełączników wskazujących na bogate wyposażenie. Jest limiter prędkości. Są przełączniki od ogrzewania postojowego i ogrzewania siedzeń. Znalazł się asystent martwego pola i system ostrzegający przed kolizją. Jest klimatyzacja dwustrefowa, choć tutaj oznacza to strefy "przód" i "tył", a nie "lewo" i "prawo". I jest też system audio Becker z niezbyt dużym ekranem i nieco zbyt oddalonym od kierowcy sterowaniem, ale z wysokiej jakości dźwiękiem, z systemem bluetooth i odtwarzaniem plików multimedialnych. A nad nami jest jeszcze miejsce na urządzenie w rozmiarze 1DIN. W sam raz, żeby podczepić CB-Radio.
Odpalamy maszynę
Ale dopiero za chwilę. Najpierw zaglądamy pod maskę. Wzdłużnie umieszczona sześciocylindrówka nie zajmuje dużo miejsca - sięga aż pod kabinę. Pod maską jest więc mnóstwo miejsca i... łatwy dostęp wszędzie - wymiana filtra kabinowego zajmie Wam w granicach 15 sekund, z czego 10 będziecie wyciągać go z pudełka. Do oleju, płynów (np. AdBlue) też można łatwo zajrzeć, podobnie jak w kilka miejsc, których naprawa w dłuższej trasie może się bardziej opłacać we własnym zakresie niż przy skorzystaniu z usług Assistance.
Silnik trochę klekocze. Trochę, bo w końcu ma silnik w układzie V, cylindrów sporo i trzy litry pojemności. Po dodaniu gazu jest za to dość głośny (zwłaszcza przy wysokich prędkościach) i pogwizduje radośnie turbiną. Ale jazda jest świetna. Siedmiobiegowy automat na początku sprawia wrażenie, jakby troszkę się gubił - zestrojono go dla w pełni załadowanego samochodu i raczej niezbyt dynamicznej jazdy. A więc potrafi czasem przeciągnąć bieg, bądź zredukować zbyt późno. Ale podczas jazdy pozamiejskiej, a do takiej zdaje się być stworzony Sprinter 319, jest idealny. Tutaj już nie ma miejsca na pomyłki. Zmiany są szybkie i płynne.
Jeśli chodzi o dynamikę, to poza pokonaniem bariery dźwiękowej - tu wyraźnie Sprinter odstaje od osobówek, nie ma się czego wstydzić. Jak każdy dostawczy wóz, sprawia wrażenie dużo szybszego niż w rzeczywistości. Widziałem informacje, według których Sprinter przyspiesza w około 12 s. Ale wrażenie robi dopiero w wyższym zakresie, gdzie do głosu dochodzi 440 Nm (dostępne w zakresie 1400-2400 obr/min). Ale nawet powyżej tej wartości Sprinter zachowuje się jak Sprinter. Pod względem spalania i głośności we wnętrzu, najoptymalniejsze są okolice 110 km/h, ale rozpędzenie się w granicach 140 km/h i więcej to żaden problem. Już wiem, czemu kierowcy Sprinterów są najszybsi na drodze. Ten silnik aż się prosi o to, żeby go "depnąć", bo elastyczność powyżej setki, w kategorii samochodów dostawczych, jest fantastyczna. Diesel przyjemnie reaguje na gaz, a turbodziura w zasadzie nie istnieje w tym wymiarze.
Jeśli chodzi o ekonomię, to przy dynamicznej jeździe trzeba liczyć się z wynikami powyżej 10 litrów. Po mieście w granicach 12-14 l/100 km, w trasie między 10 a 14, na trasach szybkiego ruchu, jadąc "dziewięćdziesiątką", między 7 a 10 l, w zależności od drogi i stopnia załadowania.
Dostawczak
Najmniej osobówkę Sprinter przypomina w kategoriach prowadzenia i komfortu. Tylny napęd zapewnia co prawda dość pewne przyspieszanie na suchym i dobre wyczucie samochodu (a także mniejszą, średnio 13-metrową średnicę zawracania), ale na mokrym powoduje pewną nerwowość. Dla tych, którzy chcą jej uniknąć, jest w ofercie wersja 4x4 (także z reduktorem). Jeśli chodzi o prowadzenie, to Mercedes jeździ jak samochód użytkowy. Poprawnie, układ kierowniczy daje odpowiednie informacje, ale zdecydowanie daleko mu do konstrukcji osobowych. Trzeba też nauczyć się rozmiarów, bo choć manewruje się łatwo, to przy skręcie w boczną ulicę trzeba trochę dalej samochodem wyjechać. A i miejsce do parkowania możecie znaleźć, jak wyżej podpisany, dopiero przystanek autobusowy od własnego domu. A więc tylko, jeśli macie firmę, bądź podwórko.
W kwestii komfortu co prawda Mercedes pochłania dość gładko nierówności, a pierwszy rząd siedzeń należy do tych bardziej komfortowych, to już tył na dziurach, koleinach i uskokach mocno podskakuje. W tylnych rzędach to czuć, a w całym samochodzie niestety słychać.
Przeciętnie też wypadają hamulce. Albo wymagają bardzo dużej siły deptania pedału, albo zatrzymują Sprintera zaledwie poprawnie. Co jest o tyle dziwne, że samochód wyposażony jest w system Brake Assist, który wspomaga hamowanie.
Za bezpieczeństwo odpowiadają jeszcze Collision Prevention Assist - ostrzegający o zbyt szybkim przybliżaniu się do poprzedzającego samochodu oraz działający w porozumieniu z ESP system, który nie pozwoli przesunąć Mercedesa pod wpływem bocznego wiatru.
Koszta vs wyposażenie
Nie będę Wam mówił, ile możliwości konfiguracji Mercedesa jest dostępnych. Lista wyposażenia jest długa. Bardzo długa. Przeróżne konfiguracje foteli, drzwi, wyposażenia, dodatkowe wzmocnienia podwozia. Nie mówiąc o trzech rozstawach osi i dwóch wysokościach.
Nasz egzemplarz startuje z poziomu 177 311 zł brutto (319 CDI, długość 5,9 metra, maksymalna dopuszczalna masa 3500 kg). Potem lakier, felgi, pomarańczowe pasy bezpieczeństwa (poważnie!), elektrycznie sterowane drzwi boczne, kamera, ksenony, i tak dalej, i tak dalej... Po 15 minutach w konfiguratorze zaczynam się zastanawiać, co jeszcze przeoczyłem. Ale chyba nic. 267 080 zł brutto. Całkiem spora kwota. Ale z drugiej strony, testowany przeze mnie Multivan jest o 30 tys. zł droższy, a... mniejszy. Fakt, nieco bardziej osobowy i ma zdecydowanie bardziej praktyczne wnętrze, ale trzylitrowej V6-ki nie ma.
Zalety:
+ dynamika
+ zadziwiająca łatwość parkowania i manewrowania
+ komfort z punktu widzenia kierowcy
+ bogate wyposażenie
Wady:
- głośność jazdy
- zaledwie przeciętne wyniki spalania
- niemożność złożenia choćby oparć siedzeń
- zaledwie poprawne hamulce
Podsumowanie:
Sprinter to zdecydowanie bardziej samochód dostawczo-użytkowy, nawet w "wypasionej" wersji osobowej. Co nie zmienia faktu, że jest naprawdę świetnym samochodem, którym się przyjemnie jeździ. Ma kilka niedoróbek, jak chyba każdy samochód. Ma też mnóstwo zalet, które docenią właściciele firm przewozowych bądź osoby korzystające z takiego samochodu w działalności gospodarczej. A my czekamy już powoli na nową generację, wiedząc że obecna wcale się "nie daje".
Podziękowania dla firmy Polcar za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej.
www.polcar.com