MINI Cooper S Cabrio

To nie jest samochód dla przeciętnego zjadacza chleba. Decydując się na MINI w wersji bez dachu godzimy się na porzucenie anonimowości i świętego spokoju. Podejrzewam, że jednak grupa docelowa dla tego samochodu w ogóle takimi faktami się nie przejmuje.

Spójrzmy prawdzie w oczy - jeśli wsiadacie za kierownicę MINI, które wykończono  przyciągającym wzrok turkusowym kolorem, dodatkowo na wielkich białych felgach, z dachem ukrytym gdzieś za tylną kanapą, bucząc groźnie przy przecinaniu ulic, to na pewno jesteście gotowi na miliony spojrzeń, które będą Wam posyłane przez przechodniów i innych kierowców, niezależnie od ich wieku. Dodatkowo osoby wybierające to auto zdecydowanie nie należą do szarych przeciętniaków, kryjących się w wielkich korporacjach. Jeśli chcecie zobaczyć takie auto na żywo, to wybierzcie się między 9 a 11 w okolice jednej z popularniejszych “śniadaniowni” w stolicy - stawiam dolary przeciwko orzechom, że będziecie mieli szansę spotkać ten samochód w takim miejscu. A właścicielka lub właściciel? Szybciej znajdziecie ją/jego na Tinderze, Instagramie, Snapchacie lub Fejsie niż jakimkolwiek innym miejscu.

MINI Cooper S Cabrio | fot. Maciej Kuchno

 

#stylowo

Prawda jest taka, że tego samochodu nikt nie kupi z rozsądku. Charakterystyczna stylistyka “neo-retro” połączona z bogatym wyposażeniem, przyzwoitym wykończeniem, oraz - w oczach niektórych osób - swego rodzaju prestiżem stojącym za tą marką zamienia MINI w wersji bez dachu w coś na kształt modnego dodatku. Nie liczcie, że samochód ten zostanie wybrany przez kogoś jako jedyny pojazd na cały rok. Nadaje się do tej roli, ale i tak jego miejsce będzie zlokalizowane obok czegoś większego i mocnejszego. Być może będzie to SUV, być może limuzyna lub auto sportowe - wszystko zależy od nabywcy.

MINI Cooper S Cabrio | fot. Maciej Kuchno

 

Wygląd tego auta nie każdemu przypadnie do gustu, aczkolwiek trudno odmówić mu uroku. Najnowsza generacja mocno wydoroślała, co widać z zewnątrz i czuć w środku. Nadwozie, zwłaszcza w charakterystycznym turkusowym kolorze jest naprawdę urodziwe i nie wygląda już jak zminiaturyzowany bąbel. Zadbano tutaj o każdy detal - chromowane listwy świetnie komponują się ze sportowymi wlotami powietrza w dolnej części zderzaka oraz centralnie umiejscowionym wydechem z tyłu. Dodając do tego 18-calowe felgi otrzymujemy unikalny, sportowo-lanserski pojazd, który w zasadzie nie ma bezpośredniej konkurencji. Czy czegoś tutaj brakuje? Jedynym elementem, na który można ponarzekać na tle ogromnych możliwości konfiguracyjnych jest brak innych opcji kolorystycznych dachu - tutaj wręcz prosi się o jakiś piękny beż lub brąz.

Wnętrze MINI wciąż łączy elementy nawiązujące do klasycznych modeli produkowanych od lat 50-tych z tymi, które pojawiły się w pierwszej generacji stworzonej pod skrzydłami BMW w 2001 roku. W stosunku do poprzednika zaszło jednak sporo zmian. Jakich? Przede wszystkim prędkościomierz powędrował bezpośrednio za kierownicę. Możemy zapomnieć już o charakterystycznej “pizzy” na środku deski rozdzielczej. Zegar ten zamocowano bezpośrednio na obudowie kolumny kierowniczej, dzięki czemu jest on w idealnym polu widzenia niezależnie od indywidualnych ustawień kierowcy. Centralną część kokpitu zdominował zaś wyświetlacz systemu MINI Connected, czyli doskonale znanego i dopracowanego iDrive’a z BMW. Sterowany jest on identycznym panelem, choć jest tutaj jeden mały zgrzyt - umiejscowiono go pomiędzy fotelami, tuż za wajchą hamulca ręcznego i minimalnie przed podłokietnikiem. Jest on jednak dość głęboko ulokowany, przez co obsługa momentami wymaga solidnego wygimnastykowania ręki.

mini-cooper-s-cabrio-61

A co z przestrzenią? O ile z przodu bez zmian jest stosunkowo wygodnie (odnajdą się tutaj osoby lubiące siedzieć bardzo nisko) o tyle z tyłu… cóż, samochód ten tylko teoretycznie mieści cztery osoby. W praktyce dłuższą trasę uda się pokonać w trójkę, o ile pasażer siedzący z przodu mocno przesunie swój fotel do przodu. Wówczas ilość miejsca z tyłu będzie akceptowalna. Za kierowcą posadzić można jedynie dziecko - jeśli samochód prowadzi osoba o wzroście powyżej 160 cm, to z tyłu nie ma nawet miejsca na torbę. Ciekawostką jest za to bagażnik. Na papierze jego dane nie wyglądającą porywająco - 215 litrów przy zamkniętym i 160 litrów przy otwartym dachu. W rzeczywistości jednak jego pojemność w zasadzie się nie zmienia - wszystko za sprawą sprytnego systemu składania. Tylna szyba delikatnie tylko wchodzi w przestrzeń bagażową, dzięki czemu przy umiejętnym pakowaniu możemy spokojnie “zapchać” cały kufer i cieszyć się niezmiennie jazdą pod gołym niebem. Świetny jest także patent “unoszenia” dachu w celu załadunku. Wystarczy odblokować dwie dźwignie po prawej i lewej stronie bagażnika, lekko unieść górną część dachu i ponownie je zablokować, tak aby bezproblemowo załadować większe rzeczy. Trzeba przy tym jednak lekko się nagimnastykować - klapa bagażnka otwiera się niczym w pick-upie, czyli do dołu. Jej udźwig to 80 kg, czyli można na niej nawet przysiąść (choć producent zdecydowanie tego nie poleca).

18 sekund. Tyle dzieli nas od jazdy bez dachu nad głową. Materiałowy top można zrzucić standardowo z wnętrza, nawet w czasie jazdy (pod warunkiem, że nie przekroczymy 30 km/h) lub na postoju, zdalnie z kluczyka (przytrzymując przycisk otwierania). Nie trzeba martwić się o jakiekolwiek blokady lub zapięcia - wszystko dzieje się w pełni automatycznie, tak więc naszym jedynym zmartwieniem pozostaje założenie okularów przeciwsłonecznych. Tak jak wspomniałem dach kryje się za tylnymi fotelami, co ma swoje plusy i minusy. Zaleta jest taka, że nie psuje to sylwetki nadwozia. Wada - tracimy całkowicie widoczność w lusterku wstecznym.

#mamcharakter

Cooper S. To magiczne słowo wraz z czerwoną literą, kryjącą się na wielu elementach auta stanowi zestaw, który elektryzuje każdego fana motoryzacji. Niby nic wielkiego - 192 konie mechaniczne, dwa litry pojemności. Mimo to zestaw ten jest niesamowitym generatorem radości na twarzy. Dlaczego? Zacznijmy od dźwięku. MINI wita lekkim basowym pomrukiem, który towarzyszy kierowcy w zasadzie cały czas. Przechodząc w tryb sport zostajemy dodatkowo atakowani charakterystycznymi strzałami, zwłaszcza operując w środkowym zakresie obrotów silnika. Prowadzenie? Niezmiennie precyzyjne. Pomimo przedniego napędu nie jesteśmy notorycznie skazani na walkę z podsterownością - wręcz przeciwnie, umiejętnie operując gazem i hamulcem możemy ją zamienić w sympatyczną nadsterowność. Co ciekawe dodatkowa masa związana z mechanizmem dachu (60 kg) nie wpływa znacząco na zachowanie samochodu. Podobnie wygląda kwestia sztywności - przy podjeżdżaniu na krawężnik auto nie zaczyna “trzeszczeć” a drzwi można bezproblemowo otwierać i zamykać.

MINI Cooper S Cabrio | fot. Maciej Kuchno

 

W testowym egzemplarzu silnik spięto z 6-biegowym automatem, idealnie współgrającym z charakterem jednostki. Kolejne przełożenia przeskakują niezwykle sprawnie i szybko, bez zbędnych szarpnięć. Pierwsza setka pojawia się na zegarach w 7 sekund, zaś prędkość maksymalna to 228 km/h. Prędkości trzeba jednak starannie pilnować - każde mocniejsze “depnięcie” w pedał gazu wyrywa MINI niczym pocisk wystrzelony z katapulty. Jeśli chcemy jednak leniwie polansować się na mieście wystarczy przeskoczyć w tryb Normal. Dużo mocniejsze wspomaganie kierownicy, delikatniejsza reakcja gazu nacisk oraz szybkie przeskakiwanie na wyższy bieg ideanie sprawdza się podczas bezcelowego cruisingu.

#nabogato

Pytanie - kogo tak naprawdę zainteresuje ten samochód? Jak już ustaliliśmy nikt nie wybierze go jako jedyny pojazd w domu. Trudno też uznać go za rozsądne auto sportowe zwłaszcza, że podstawowy Cooper S jest dużo droższy od Mazdy MX-5. Pozostaje więc tylko jedno kryterium - styl. W tej kategorii konkurencja jest dużo skromniejsza. Citroen DS3 nie oferuje w pełni otwieranego dachu, podobnie Abarth 500C. Okazuje się więc, że MINI jest po prostu… niepowtarzalne.

Podsumowanie

Jeśli wiedziesz beztroskie życie, a samochód, którym poruszasz się od wiosny do jesieni ma być swego rodzaju wizytówką - bierz MINI. Jeśli jednak cenisz sobie coś więcej niż styl, to kieruj swoje kroki konkurencji. Cooper S Cabrio nie zawodzi, ale też nie jest idealnym sportowcem. Do ostrej jazdy zdecydowanie bardziej polecamy klasycznego, trzydrzwiowego hatchbacka - najlepiej z manualną skrzynią biegów.

Dane techniczne

NAZWA
SILNIK benzynowy, turbo, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1998
MOC MAKSYMALNA 192 KM (141 kW) przy 4700-6000 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 280 Nm przy 1250 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW 6-biegowa, automatyczna
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe went./tarczowe
OPONY 205/45 R17
BAGAŻNIK 215/900
ZBIORNIK PALIWA 50
TYP NADWOZIA kabrtiolet
LICZBA DRZWI / MIEJSC 3/4
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 3850/1727/1414
ROZSTAW OSI 2495
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1220/440
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM -/-
ZUŻYCIE PALIWA 7,7/4,8/5,8 (test: 12,6/8,9/10,3)
EMISJA CO2 136
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 7,1
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 225
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE co 30 tys. km lub co rok
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ Cooper: 99 800
CENA WERSJI TESTOWEJ 121 800
CENA EGZ. TESTOWANEGO 169 000