Volkswagen Golf IX zagrożony? Wszystko przez koszty opracowania

To już oficjalnie. Volkswagen zastanawia się, czy Golf IX w ogóle powstanie. Winne są koszty rozwoju aut spalinowych.

Ósma generacja kompaktowego Volkswagena tak naprawdę dopiero zbliża się do trzech lat od debiutu rynkowego. Nawet lifting dopiero jest w planach. Samochód pojawił się na rynku tuż przed pandemią. Ale Golf IX powinien już być w trakcie opracowywania. W marcu zeszłego roku potwierdził to koncern, ogłaszając, że Golf, T-Roc, Tiguan i Passat doczekają się następców. Ten ostatni zresztą tylko w wersji kombi.

Tymczasem Golf IX stanął pod znakiem zapytania

Thomas Schäfer, prezes Volkswagena, w rozmowie z dziennikiem Welt, przyznał że decyzja o przyszłości Golfa nie została jeszcze podjęta.

Volkswagenowa rewolucja elektromobilności na tyle się rozpędziła, że nie wystarcza czasu i środków na rozwój aut spalinowych. Mniej więcej. A w każdym razie prezes przyznaje, że koszty opracowania nowego samochodu z takim silnikiem stają się coraz wyższe i trudniejsze do uzasadnienia. Zwłaszcza w kontekście nadchodzącej normy Euro 7.

Golf IX

Rosnące koszty projektu spowodują, że nowy Golf IX byłby droższy o około 3 - 5 000 Euro na każdym egzemplarzu, co byłoby raczej nie do przyjęcia dla klientów. Zwłaszcza, że już teraz ceny samochodów szybują w górę w tempie niemalże z dnia na dzień. Co dziwi, prezes Schäfer przyznał, że zbliża się koniec aut za 10 000 Euro, właśnie z powodu rosnących kosztów. Nie wiem, gdzie żyje prezes, ale za niecałe 50 000 zł, to już niemal nie ma samochodów - zostało kilka podstawowych modeli Dacii i niedobitki segmentu A. Nawet Mitsubishi Space Star jest droższe.

Sam Golf niedługo jednak przejdzie pewnie lifting, nad którym trwają prace. Natomiast przyszłość "dziewiątki" wciąż jest pod znakiem zapytania i rozstrzygnie się w ciągu najbliższych 12 miesięcy.

Dodatkowo ma to związek ze zbliżającym się zakazem sprzedaży aut spalinowych. Zgodnie z tradycyjnym cyklem życia, Golf IX powinien pojawić się na rynku około 2027 - 2028 roku. Część rynków chce przejść na "elektryki" już od 2030 roku, więc nowy Golf nie "dożyłby" do końca swojego cyklu produkcyjnej. A co za tym idzie, jego opracowanie się po prostu może nie opłacać.

Wychodzi więc na to, że w salonach możemy kupić ostatniego Golfa w historii. Tzn. moglibyśmy, gdyby były dostępne. Problem z następną generacją ma też Polo - raczej nowego już nie uświadczymy.