Volkswagen ID.4 GTX - TEST. Oto wzorowy "Der Elektriker"!
Czy Volkswagen ID.4 GTX może być tym samochodem, który ma szansę przekonać do elektryfikacji motoryzacji? Zalet mu nie brakuje - sprawdźmy więc na co stać ten model.
Lubię jeździć samochodami elektrycznymi. Wielkich emocji nie wywołują, ale mają szereg zalet, bardzo przydatnych podczas codziennej eksploatacji. Nie sposób jednak zapomnieć o kluczowej ich wadzie, czyli zasięgu na jednym ładowaniu. Elektrycznego Volkswagena odebrałem w lutym, gdy na zewnątrz temperatura utrzymywała się poniżej zera. Jest to też topowa wersja z najmocniejszymi silnikami i napędem na obie osie. Jak w takich warunkach sprawdził się Volkswagen ID.4 GTX?
Volkswagen ID.4 GTX - przestrzeń, którą polubisz
Zaczniemy od wnętrza. ID.4 jest bowiem bardzo dużym i funkcjonalnym samochodem. Znalezienie dobrej pozycji za kierownicą nie będzie problemem zarówno dla niskich, jak i dla wysokich osób. Miejsca jest pod dostatkiem na nogi i nad głową. Przednie fotele (tu w wersji ergoActive z masażem) nie zawodzą. Są bardzo wygodne i nieźle wyglądają - ale na dobre trzymanie w zakrętach nie ma co liczyć.
Podoba mi się połączenie "wskaźników" z kolumną kierownicy. Dzięki temu regulując wysokość kierownicy zawsze mamy dobre ustawienie małego. Sam wyświetlacz niestety przekazuje bardzo niewiele informacji i ma zerowe możliwości konfiguracji wyglądu.
Drugi rząd siedzeń zaskakuje bardzo pozytywnie. Podobnie jak z przodu, miejsca nie zabraknie nawet dla wysokich pasażerów. Tylna kanapa pozbawiona jest profilowania i można bez problemu posadzić tam trzy osoby. Owszem, nie jest to rozwiązanie znane z Forda Galaxy czy S-Maxa, czyli trzy niezależne fotele, ale nadal jest dużo miejsca.
Nie zawodzi także bagażnik. Ponad 540 litrów pojemności pozwala na swobodne planowanie nawet dalszych podróży. Dobrze wypada również ustawność kufra. Ma regularne kształty i odpowiednie wymiary. Niestety, brakuje przedniego bagażnika, często występującego u konkurencji - byłby idealnym miejscem do przechowywania kabli.
Multimedia wciąż nie są idealne
Systemy multimedialne w nowych autach Volkswagena ostatnio pozostawiają wiele do życzenia. Nie dość, że szybkość działania jest przeciętna, to jeszcze zdarzają się dziwne zawieszenia ekranu. Nieco lepiej jest w ID.4 - ale tylko w określonych okolicznościach.
Podstawową sprawą jest nie dotykanie ekranu przez jakieś dwie minuty od uruchomienia samochodu. Miałem wrażenie, że co najmniej tyle trwa uruchamianie wszystkich procesów. Po tej (dłuższej) chwili całość zaczyna działać w miarę płynnie.
Podobnie opornie reagował samochód na podłączenie iPhone’a. Oczywiście, mamy interfejs Apple CarPlay, ale od podłączenia kabla do połączenia telefonu znowu mijają raczej minuty, niż sekundy. A zdarzało się (często), że owszem, połączenie było nawiązane, ale ekran samochodu pozostawał czarny. Gdy ktoś zadzwonił, bez problemu można było prowadzić rozmowę, ale wyświetlacz pozostawał "martwy".
Volkswagen ID.4 GTX - jak jeździ?
Jazda Volkswagenem ID.4 GTX nie mogła mnie zaskoczyć. Jest to konstrukcja mocno spokrewniona ze Skodą Enyaq, którą pokonałem kilka tysięcy kilometrów. Jednak w wersji GTX otrzymujemy więcej koni elektrycznych, niż u czeskiego krewniaka. Volkswagen oferuje ich aż 299. Mamy też podniesioną prędkość maksymalną do 180 km/h oraz, co najważniejsze, napęd na obie osie.
W rzeczywistości żaden z tych parametrów nie ma najmniejszego znaczenia. Braki w infrastrukturze skutecznie hamują zapędy do mocniejszego wduszania pedału przyśpieszenia. Zdecydowanie bardziej doceniłem płynne rozwijanie mocy, nawet przy gwałtownym wyprostowaniu prawej nogi. Nie występuje ostre i nieprzyjemne szarpnięcie. Owszem, przyspieszenie jest bardzo dobre (6.2 sekundy do setki), ale nie sprawia ono, że Wasze organy przemieszczają się po całym ciele.
To co mnie przekonuje do wersji GTX to wspomniany napęd na wszystkie koła. Samochody elektryczne są ciężkie (tutaj masa własna to ponad 2200 kilogramów) i nawet niewielka ilość piasku czy błota potrafi uniemożliwić dalszą jazdę. Znacząco poprawia się również bezpieczeństwo podróżowania zimą oraz zachowanie w zakrętach.
Wiadomo - im płynniejsza jazda, tym mniejsze zużycie energii. Warto zatem nie hamować za bardzo przed zakrętami i pokonywać je dynamicznie. A to jest kolejna mocna strona Volkswagena ID.4 GTX. Nisko położony środek ciężkości oraz regulowane zawieszenie pomagają podczas ambitniejszej jazdy. Niestety, układ kierowniczy jest bardzo nijaki i zdecydowanie zbyt mocno wspomagany.
Wyciszenie pozostawia nieco do życzenia
To powinna być jedna z wielu zalet. I początkowo wydawało się, że tak będzie. Jednak długi tunel pod warszawskim Ursynowem zweryfikował mój pogląd na ten temat. Wyciszenie kabiny z przodu jest bardzo dobre. Natomiast w tunelu objawiły się bardzo mocno słyszalne szumy dochodzące z tylnej części auta. Tak, siedząc za kierownicą wyraźnie słyszałem hałas dochodzący z tylnej części auta. We wspomnianej w poprzednim akapicie Skodzie, nie zauważyłem tego zjawiska (a sporo kilometrów pokonałem na tylnej kanapie). Czyżby Czesi lepiej dopracowali tę kwestię?
Volkswagen ID.4 GTX - zużycie energii
Przejdźmy do zasięgu oraz zużycia energii. Mimo zimowej pory nie mogłem narzekać na możliwości tego auta na jednym ładowaniu. Bez problemu elektryczny Volkswagen pokonywał co najmniej 300 kilometrów. Tak, zdaję sobie sprawę, że producent podaje zasięg do 485 kilometrów na jednym ładowaniu. I wiem, że ID.4 GTX byłby w stanie tę wartość osiągnąć. Ja jednak użytkowałem go jak zwykły, spalinowy samochód. Ze wszystkimi udogodnieniami, typu ogrzewanie foteli oraz kierownicy, oraz z wentylacją ustawioną na przyjemne 23 stopnie.
przy 100 km/h: | 16,6 kWh |
przy 120 km/h: | 23,6 kWh |
przy 140 km/h: | 30,1 kWh |
w mieście: | 17-22 kWh |
Duży rozrzut w cyklu miejskim wynika z różnych temperatur. Wyższe wartości były zauważalne przy intensywnym mrozie, niższe przy lekko dodatniej temperaturze. Około 10 stopni różnicy w temperaturze drastycznie wpływa więc na możliwości tego samochodu.
Ładowanie
Kolejne zaskoczenie to szybkość ładowania baterii. Niestety, pełnej mocy, jaką oferuje ID.4 nie mogłem sprawdzić, z uwagi na nieco wolniejsze ładowarki. Maksymalnie w Warszawie oferują one 90 kW. Volkswagen taką moc potrafi wykorzystać bardzo dobrze. Bateria potrzebowała dokładnie 1 godzinę oraz 17 minut aby naładować się od 8 procent do pełna. Ilość dostarczonej energii to 74 kWh. Oznacza to, że po przekroczeniu 80% naładowania proces nie zwalnia w drastyczny sposób.
Ceny
Zacznę od końca. Testowy egzemplarz skonfigurowany jest za około 270 000 złotych, zaś Volkswagen ID.4 GTX startuje od 234 990 złotych. Czy to dużo? Teoretycznie tak. Spójrzmy jednak na te ceny z perspektywy auta spalinowego. Prawie 300 KM, niewiele ponad 6 sekund do setki, napęd na wszystkie koła. Tiguan w wersji 2.0 TSI 245 KM ma podobne osiągi i kosztuje mniej więcej 220 000 złotych. Różnica niby duża, około 50 tysięcy. Biorąc jednak pod uwagę zużycie paliwa w silniku benzynowym, taka inwestycja szybko się zwróci. Dodatkowo, na samochód elektryczny można uzyskać dofinansowanie z budżetu państwa.
Podsumowanie
Volkswagen ID.4 GTX ma kilka wad, ale w ogólnym odbiorze jest prawdopodobnie najlepszym modelem marki z Wolfsburga, jaki możecie teraz kupić. Ma świetne osiągi, solidny zasięg, pojemne wnętrze oraz nie irytuje w codziennej eksploatacji. To jedna z tych opcji, która pozwala na wejście w świat elektromobilności w bardzo przyjemny sposób.