Gdyby Tesla umiała robić samochody, zrobiłaby Volkswagena ID.7. Sprawdziłem go i w trasie i w mieście
Bez wątpienia modele amerykanskiej marki to punkt odniesienia, jeśli chodzi o auta elektryczne. Volkswagen ID.7 potrafi w zasadzie to samo, ale miejscami jest znacznie lepszy.
Czy tego chcemy, czy nie, samochody Elona Muska zmieniły rzeczywistość aut elektrycznych. Konkurenci gonią, ale są aspekty, w których amerykańskie auta są niedoścignione. Pojawiają się jednak samochody takie jak Volkswagen ID.7, które mogą być właśnie tym, czym byłaby Tesla, gdyby... umiała robić samochody. Po tygodniu jeżdżenia tym liftbackiem sądzę, że mam na to solidne argumenty.
Volkswagen ID.7 - TEST. W końcu sensowne zużycie energii
Liftback z Wolfsburga nie ukrywa, że jest odpowiednikiem Passata w gamie. To pięciometrowy samochód zapewniający rodzinną przestrzeń w środku.
Problem z dużymi "elektrykami" był jednak taki, że im większy, tym większe zużycie energii. Wyjątkiem byli tu właśnie Amerykanie, których produkt zużywa naprawdę optymalne ilości prądu, pozwalając na dłuższe przejazdy pomiędzy ładowaniami.
ID.7 zużywa nieco więcej od Tesli Model 3, ale jest od niej większy. A przy akumulatorze o pojemności 86 kWh netto (w tej wersji) i mocy ładowania 190 kW, podróże przestają być specjalnie problematyczne (o ile infrastruktura pozwala). Zużycie w mieście oscyluje wokół 17 kWh, a w trasie dopiero prędkości autostradowe powodują przekroczenie 20 kWh/100 km.
ID.7-ka pozwala na bezstresowe ponad blisk0 400 km przy 140 km/h, a to się rzadko zdarza. Biorąc pod uwagę możliwości, trasę z Warszawy do Berlina pokonamy z 25-minutowym postojem w Poznaniu, nie jadąc "za Tirem" i nie szukając w panice ładowarki, będziemy mieli sporo zapasu.
To naprawdę znacznie wygodniejsze podróżowanie. Wygodnie działa też tryb odzyskiwania energii, który potrafi wyhamować auto do zera i odzyskać całkiem sporo "zalegającego" prądu.
Zużycie energii | Volkswagen ID.7 Plus |
przy 100 km/h: | 13,2 kWh/100 km |
przy 120 km/h: | 16,7 kWh/100 km |
przy 140 km/h: | 21,8 kWh/100 km |
w mieście: | 10 - 18 kWh/100 km |
A przy tym mówmy o blisko 300-konnym aucie, którym w razie czego można pojechać naprawdę dynamicznie. I cicho, choć jak to w aucie elektrycznym, dźwięk silnika "zastępowany jest" przez szum wokół lusterek czy hałas od podłoża. Nie jest irytujący, ale słyszalny.
Zaskoczy Was komfort i naturalność
To, czego brakuje wspomnianej Tesli, to "prawdziwości" jazdy. Zawsze powtarzamy, że to kiepskie samochody. ID.7 z kolei to samochód, który nie zaskakuje, ale jest "taki jak każdy inny". Przesiadka z bogato wyposażonego Passata będzie w zasadzie zmianą tylko detali.
Te same, bardzo wygodne fotele z elektryczną regulacją, wentylacją oraz masażem. Ten sam, bardzo dobry system multimedialny, który w końcu nie powoduje drgawek przy próbie znalezienia czegoś. A w każdym razie nie zawsze.
I bardzo podobny układ kierowniczy oraz zawieszenie. Volkswagen postawił na komfort i miękkie nastawy. I to mimo zastosowania regulowanego, adaptacyjnego zawieszenia DCC.
Powoduje to jeden z problemów. Samochód jest jednocześnie ciężki i miękki. Na poprzecznych nierównościach dość wyraźnie podbija tył.
Poza tym jednak zapewnia bardzo wysoki komfort jazdy. W połączeniu z lekkim, ale dość naturalnie pracującym układem kierowniczym daje to mieszankę typu "świetny samochód na trasę". Ale i w mieście nie będzie rozczarowywał. Po prostu nim się dobrze i wygodnie jeździ.
Wspomniane wygodne fotele uzupełniane są przez dużą przestrzeń w środku.
Rodzina się zmieści. Udało się też ominąć główne wady
Wiele aut elektrycznych niebędących crossoverami cierpi na jeden główny problem. To albo brak przestrzeni nad głową, albo bardzo wysoką podłogę, która jest skutkiem konstrukcji z baterią pod stopami pasażerów. W ID.7 ten problem nie występuje. Dostajemy normalne, klasyczne wnętrze samochodu klasy średniej. Ma mnóstwo miejsca na nogi i siedzisko kanapy na odpowiedniej wysokości. Z tyłu siedzi się dobrze, można też korzystać z trzeciej strefy klimatyzacji i kilku dodatkowych schowków.
Bagażnik też jest wystarczający. Razem z dolnym "piętrem" ma ponad 500 litrów pojemności, pomieści więc kilka walizek na urlop. A pamiętajmy, że Volkswagen ma w zanadrzu jeszcze wersję kombi.
Praktyczność jest też z przodu. Znajdziemy ładowarkę indukcyjną, schowki, półeczki, wygodne uchwyty na kubki i podłokietniki tam gdzie się ich spodziewamy.
Czy nie ma się do czego przyczepić? Jest. Niestety testowany Volkswagen w niektórych miejscach przypominał Teslę. To znaczy, trzeszczał.
A multimedia, choć bardzo dobre, integrują w sobie zbyt dużo funkcji. Zupełnie nie rozumiem idei, która przyświecała Niemcom przy projektowaniu układu klimatyzacji. Test przypadł na dość spore upały i mocne słońce. Tymczasem tryb "Auto" pracuje tak losowo, że w pewnym momencie w górnej części auta zamknięte były wszystkie nawiewy, a temperatura była mocno niekomfortowa. Za to "u dołu" wiało mocniej. Tryb ręczny jest lepszy, ale nie po to kupujemy klimatyzację automatyczną. Do tego sterowanie kratkami nawiewu przy pomocy fantazyjnych kropek na ekranie multimedialnym to przerost formy nad treścią. Są rzeczy proste, manualne i nie należy ich utrudniać.
I tu brawa za pójście swoją drogą i umieszczenie najważniejszych informacji na malutkim ekranie za kierownicą oraz na rozbudowanym wyświetlaczu typu HUD. Wiele marek przenosi teraz wszystko na ekrany centralne. To nie jest dobre rozwiązanie. A to w ID.7 działa świetnie.
Niestety, to nie jest tani samochód
Volkswagen ID.7 nie będzie miał łatwego życia. Oczywiście, znajdzie swoich klientów, a finansowanie Volkswagena zrobi swoje. Trafi też pewnie do "ekologicznych" flot. Ale testowany egzemplarz w wersji Plus i kompletem dodatków kosztuje blisko 320 000 zł. Choć to duży samochód, a wyposażenie obejmuje wszystko o czym pomyślimy, łącznie z fotochromatycznym szklanym dachem, jest drogo. Przy obecnych cenach nie ma szans, żeby kosztował 200 000 zł, ale gdyby w tej specyfikacji mieścił się poniżej trzech stówek, byłoby dobrze. A zaczynał od poniżej 250 tys, a nie od blisko 270, i to w wersji z mniejszą baterią.
Volkswagen ID.7 - podsumowanie i opinia
To nie jest rewolucyjny samochód. Nie zmienia rzeczywistości, nie szokuje rozwiązaniami technicznymi. Ale Volkswagen ID.7 to taki "Passat na prąd". Spełnia wszystkie pokładane w nim założenia, nie irytuje znacznie, a pozwala na komfortowe użytkowanie. Zasięg i zużycie w końcu są wyraźnie niższe niż u konkurencji, a pozostałe cechy takie, jakich spodziewalibyśmy się po Volkswagenie. Czyli jest "dobrym samochodem" i w końcu dobrym "elektrykiem". Odstrasza tylko wysoka cena.
DANE TECHNICZNE PRODUCENTA | |
---|---|
MOC MAKSYMALNA | 210 kW (286 KM) |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 545 Nm |
NAPĘD | tylny |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny McPhersona, adaptacyjne |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe, adaptacyjne |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
BAGAŻNIK | 532/1586 l |
BATERIA | 86 kWh netto |
MOC ŁADOWANIA | 190 kW |
TYP NADWOZIA | liftback |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4961/1862/1536 |
ROZSTAW OSI | 2970 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 2230/460 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/1200 kg |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 6,6 s |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 180 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK | |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (ID.7 PRO) 267 690 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 288 590 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 317 000 zł |