Złóż sobie elektryka. Yamaha wprowadza na rynek kompaktowy silnik elektryczny

Kiedy auta spalinowe zostaną wytępione z dróg, jedyną szansą na zachowanie ciekawych pojazdów będzie konwersja na napęd elektryczny. Yamaha ma już swoje rozwiązanie.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Yamaha potrafi stworzyć coś naprawdę ciekawego. Firma ta wydała na rynek szereg wspaniałych silników. Wraz z Lexusem stworzyła genialne wolnossące V10 dla modelu LF-A. Wcześniej z tym koncernem opracowała jednostkę 3S-GE dla japońskiej Toyoty Altezzy RS200.

Yamaha wypuściła też na świat kompaktowe V8 z Volvo. Ta montowana poprzecznie jednostka to małe dzieło sztuki. Skomplikowane, ale fascynujące. Kolejny przykład? Ford Taunus SHO, czyli 3-litrowe V6, które pod koniec lat 80. oferowało więcej mocy niż ówczesny Ford Mustang V8. Później Japończycy opracowali też silnik 1.7, który stosowany był w Fordzie Puma.

Po drodze Yamaha chciała stworzyć supersamochód

W 2015 roku zaprezentowano auto o nazwie Sports Ride Concept. Wykorzystano tutaj wiele technologii, które nieco wyprzedzały swoje czasy. Cała konstrukcja auta bazowała na rozwiązaniu iStream, opracowanym przez Gordona Murraya. Tak, to ten człowiek, który dał światu McLarena F1.

Dzięki unikalnym rozwiązaniom samochód ważył mniej niż 900 kilogramów, co miało pozwolić na zastosowanie małego i słabszego silnika, który zapewniałby osiągi nie ustępujące zdecydowanie mocniejszym autom.

Yamaha

Projekt ten został jednak zarzucony pod koniec 2019 roku. Dlaczego? Yamaha stwierdziła, że nie jest w stanie konkurować z dużymi markami. Ograniczona sieć sprzedaży (samochód musiałby być sprzedawany z motocyklami) oraz wysokie oczekiwania klientów sprawiły, że zdecydowano się na rezygnację z tego pojazdu.

Dostajemy za to... silnik elektryczny

Tymczasem Japończycy wypuścili na rynek 270-konny silnik elektryczny o bardzo kompaktowych wymiarach. Dzięki temu pozwala on na bardzo szerokie zastosowanie, bowiem pasuje zarówno do motocykli jak i do samochodów. Co ciekawe jego mocą można łatwo sterować - jednostka ta pozwala na ograniczenie jej mocy do 47 koni mechanicznych.

Yamaha zaprezentowała możliwości swojej nowości na specjalnym filmie. Jak się okazuje firma ta wzięła na warsztat Alfę Romeo 4C, którą połączono z ich silnikiem i bliżej niezidentyfikowanym zestawem baterii.

Yamaha

Jedyną tajemnicą pozostaje cena tego wynalazku. Wiadomo jedynie, że będzie on dostępny dla wszystkich. Trudno powiedzieć, czy jakikolwiek producent samochodów zainteresuje się współpracą z Yamahą. Można więc spodziewać się, że oferta tej firmy skierowana jest do osób, które budują własne pojazdy lub chcą stworzyć konwersję z silnika spalinowego.