Chery Gene. Chiński prototyp, który szokuje wyglądem

Przyzwyczailiśmy się już, że chińskie samochody mogą wyglądać ciekawie. Ale Chery Gene jest dość szokujący, nawet jak na tamtejsze projekty.

Chery Gene, na dodatek, ma zwiastować nadchodzącą zmianę w języku stylistycznym chińskiej marki. A to oznacza, ze w najbliższym czasie możemy zobaczyć wiele równie futurystycznych samochodów.

Tymczasem rzućmy okiem na tego wielkiego SUV-a z czterema miejscami w środku i tylnymi drzwiami otwieranymi "pod wiatr".

Matowy szary lakier połączono tutaj z czarnym, błyszczącym dachem i słupkami, żeby wizualnie obniżyć potężną sylwetkę. Niestety, nie spowodowało to, że przestało być widać monstrualny tylny zwis. Za to ciekawie wygląda wcięcie na wysokości drzwi. Nie wiem do czego służą, poza zainteresowaniem odbiorcy. Podobnie jak "turbinowe" felgi o sporej średnicy.

Chery Gene

Chery Gene składa się głównie ze świateł

To, co najbardziej rzuca się w oczy, to oświetlenie. Z przodu mamy cały panel, który jest efektem świetlnym. Przy wyłączonych lampach, świeci się cały przód, z logiem włącznie. Po zapaleniu, pojawia się szeroki pas świetlny oraz inaczej podświetlone logo Chery. Samochód wygląda jak z filmu Sci-Fi.

To wrażenie potęguje tył, który przypomina mi statek kosmiczny. Półokrągłe zakończenie Chery Gene również "całe jest światłem" - zapalone LED-y wyglądają, jakby SUV miał zaraz "przejść w nadświetlną".

Zamiast tego można pojechać się nim "pobawić" - w bagażniku ma bowiem wbudowane... dwa drony i dwie deskorolki elektryczne. Według źródeł, mogą one być zsynchronizowane z samochodem i przekazywać pasażerom dodatkowe informacje i wrażenia (zapewne wideo z drona) dzięki wirtualnej rzeczywistości. Chery Gene "korzysta" też z technologii autonomicznej, kiedy nam znudzi się prowadzenie auta i będziemy chcieli przejść w z trybu "Real" do trybu "Meta" - czyli właśnie technologii VR.

Nie padło ani jedno słowo na temat napędu, ale trzeba założyć, że Chińczycy postawili na prąd i napęd na cztery koła. Co z tego zostanie w przyszłości? Nie wiadomo. Raczej samochód zostanie "wizualnie" rozmontowany na detale, które trafią do nowych modeli Chery. Być może część z nich zobaczymy na ulicach - producenci z Państwa Środka coraz odważniej wchodzą na tradycyjne rynki zbytu.