Chery, Omoda, Jaecoo. Trzy marki, te same geny. Gdzie w tym sens, dla kogo są te auta?
Chery, Omoda i Jaecoo. Co je łączy? Otóż niemal wszystko - od platformy, przez rozwiązania stosowane we wnętrzu, aż po silniki. Teoretycznie niektóre auta grają w jednej lidze i mają przyciągnąć tych samych klientów. Chińczycy nie boją się jednak wewnętrznej rywalizacji, a w takim podejściu widzą idealną strategię.
Wczoraj na polskim rynku oficjalnie zadebiutowało Chery, stając się swego rodzaju "klamrą", spinającą inne marki tego koncernu - Omoda i Jaecoo. Plany tej marki są bardzo ambitne - mowa tutaj o dużej sprzedaży, szybko rozbudowywanej sieci dystrybucji i o odpowiednim zapleczu serwisowym. Podczas bardzo efektownej prezentacji mówiono o planach i chwalono się rozwiązaniami, które oferują auta tej marki.
Ja jednak w głowie cały czas miałem jedno pytanie: "czy Chery ma sens, zwłaszcza w momencie, w którym mamy już Omodę i Jaecoo"? W końcu mówimy tutaj o samochodach, które grają w tej samej lidze, bazują na tych samych platformach i mają te same silniki.
Teoretycznie nie jest to żadna nowość, gdyż w podobny sposób działa chociażby grupa Stellantis, czy Volkswagen jako koncern. Tutaj jednak mówimy o nowych produktach, w wielu aspektach bardzo do siebie podobnych.
Na to nurtujące mnie pytanie odpowiedział mi Charlie Zhang, wiceprezes Chery International. Jak się okazuje Chińczycy śpią spokojnie i twierdzą, że to trio jest idealnym zestawem. Co więcej, nikt nie postawił jeszcze kropki i nie powiedział ostatniego słowa.
Chery, Omoda, Jaecoo. Trzy razy to samo, czy trzy razy coś innego?
Największą różnicą pomiędzy Stellantisem, Volkswagenem (koncernem) a Chery/Omodą/Jaecoo jest renoma. Citroen, Peugeot, Opel czy DS, albo Cupra, Skoda i Volkswagen, mają swoich fanów i zwolenników. Z kolei chińskie marki są nowością, więc walczą o klientów, którzy ich dotychczas nie znali. Zasadniczo więc liczą się nieco inne argumenty - takie jak cena, wygląd czy napędy.
Według Zhanga najważniejsza jest synergia, która powstaje pomiędzy markami. Chery wbrew pozorom widzi tutaj zróżnicowane grupy docelowe i wyraźnie to komunikuje. Na przykład Chery, czyli wspomniana nowość, ma być propozycją przystępną i rodzinną. Stąd też nieco bardziej "pudełkowate" kształty samochodów i, przede wszystkim, niższe ceny.
Dalej mamy Omodę, która stawia z jednej strony na odważniejszy design, z drugiej na odrobinę luksusu. To pokazuje dobitnie Omoda 9, która za 219 900 złotych zapewnia wyposażenie z wyższej półki. W ten sposób ta marka chce przyciągnąć do salonów osoby, które zawiodły się droższymi autami i są gotowe eksperymentować. Z drugiej strony taka "dziewiątka" jest też metodą na to, aby wejść w posiadanie auta z lepszym wyposażeniem za mniejsze pieniądze.
To wszystko zamyka Jaecoo, które stawia na kanciasty surowy design i bardziej "offroadowy" charakter. Mowa tutaj o samochodach, które nawiązują nieco klimatem do Range Roverów, ale są oczywiście dużo tańsze.
Kluczowe stają się nowe silniki. Wersja 1.6 T-GDI niebawem zniknie
Jedno z moich pytań na konferencji tyczyło się emisji CO2 i planów na kolejne lata. Jak wiemy europejskie regulacje są bardzo precyzyjne i wyśrubowane. Tymczasem Chery, Omoda i Jaecoo stawiają nie tylko na napęd SHS, ale wciąż mają prostą turbobenzynę w ofercie.
Jej czas jest jednak bardzo ograniczony. Jochen Tüting, dyrektor zarządzający Chery Europe (odpowiedzialny także za R&D) podkreślił tutaj, że tak naprawdę niebawem silniki bez jakiejkolwiek formy elektryfikacji znikną ze wszystkich aut tej grupy. W planach jest dogodna alternatywa, która już ujrzała światło dzienne.
W Hiszpanii Chery Tiggo 4 (znane tam jako EBRO S400) dostało już 211-konną hybrydę (klasyczną). To właśnie taki napęd może stać się fundamentem oferty tej grupy. Większa moc i niższe zużycie paliwa to cechy, które z pewnością zadowolą wiele osób.
Chińczycy, znając życie, będą w stanie zapewnić odpowiednio niską cenę takiego napędu. Hybrydy cieszą się też uznaniem w Polsce, więc tutaj może pojawić się największa przewaga tego koncernu.
Jak już wspomniałem, Chery nie stawia kropki
Póki co na rynek wjeżdżają dwa modele: Tiggo 7 i Tiggo 8, czyli SUV-y mierzące ponad 4,5 i 4,7 metra długości. W ślad za nimi pójdą modele Tiggo 4 i Tiggo 9. Ten pierwszy, stojący na pograniczu segmentu B i C, będzie rywalizować, między innymi, z Peugeotem 2008, czy z Fordem Pumą. Z kolei Tiggo 9 zapewni jeszcze więcej miejsca i będzie autem pozycjonowanym razem z Omodą 9. Różnica jest taka, że tutaj dostaniemy trzeci rząd siedzeń.
Pod koniec lipca w Polsce mają pojawić się samochody Exlantix, czyli nowej elektrycznej submarki Chery. Tu mówimy o nowoczesnej konstrukcji, na opracowanej od podstaw platformie. Kluczowym atutem będzie wydajność, a także bardzo szybkie ładowanie. To wszystko powinniśmy dostać w atrakcyjnej cenie.
Salony Chery już ruszyły
Pierwsze obiekty od dzisiaj przyjmują zamówienia na samochody. W przyszłym roku chiński koncern chce mieć 45 obiektów w naszym kraju. W Duchnicach pod Warszawą działa już magazyn z częściami, który zapewnia odpowiednio szybki dostęp do kluczowych komponentów.
Najważniejsze pozostają też ceny. Bazowe Chery Tiggo 7 kosztuje nieco ponad 120 000 złotych i jest rodzinnym SUV-em. Patrząc na to, że Polacy z hurraoptymizmem przyjęli auta z Państwa Środka, o sukces nikt się tutaj nie martwi. Ten może być tylko najgorszym koszmarem europejskich i innych azjatyckich producentów.


