Dodge Charger wezwany do serwisu bo jest... za cichy. Chcielibyśmy powiedzieć "a nie mówiliśmy?!"

Wszyscy wiemy, że Dodge Charger musi być głośny. A w każdym razie powinien. Tak samo uznała amerykańska NHTSA, która wezwała nowe Chargery na akcję przywoławczą. Póki co jednak nie będą wymieniać silników na V8.

Od początku mówiliśmy, że elektryczny Dodge Charger to fajna opcja, o ile będą też inne, z V8 na czele. Amerykanie już przeprosili się z jedyną słuszną jednostką napędową i teraz na szybko lepią nowego Chargera, żeby silnik Hemi się tam zmieścił. A co do tego ma NHTSA? Gdyby organizacja mieściła się gdzieś na środkowym zachodzie, moglibyśmy uznać, że prawnie nakaże przekładki z napędów elektrycznych na potężne "ósemki". Póki co jednak przywołują właścicieli nowego modelu z zupełnie innego powodu.

Dodge Charger Daytona jest za cichy, bo oprogramowanie jest niedorobione

Problemem w elektrycznym Chargerze jest to, że nikt go nie chce coś zupełnie innego. Samochód jest zbyt cichy, a komentarz organizacji wskazuje, że winne jest "niekompletne oprogramowanie" wzmacniaczy. To może prowadzić do sytuacji, w której samochód nie wydaje żadnego dźwięku. Przynajmniej z tych, które powinien wydawać. Biorąc pod uwagę, he he, szum, jaki Dodge zrobił wokół swojego głośnika do udawania dźwięku silnika, taka akcja i problem bawi podwójnie.

Akcja przywoławcza nastąpiła szybko i do warsztatów musza udać się samochody wyprodukowane między kwietniem 2024, a marcem 2025 roku. Tak żeby była jasność - to jest cała produkcja nowego Chargera Daytony.

Dodge Charger

Tak naprawdę to jest paradoks aut elektrycznych. Promuje się je, żeby m.in. w miastach było ciszej, ale względów bezpieczeństwa nie mogą być za ciche i muszą emitować dźwięk. Klienci, którzy zdecydowali się na Sixpacka, z trzylitrowym silnikiem Hurricane, mogą spać spokojnie. Choć ich auta i tak są raczej dość ciche.

Dopiero Ci, co się wstrzymali i czekają na wersję Hemi, mogą być pewni, że nowy Dodge Charger Daytona spełni pokładane w nim oczekiwania dźwiękowe. Myślę, że nawet w koncernie czekają na ten moment, kiedy wersja z silnikiem ośmiocylindrowym trafi do sprzedaży. Jak na razie sprzedaż jest gorzej niż marna. Nawet wersje z "szóstką", choć ponoć bardzo udane, również nie cieszą się powodzeniem. Ale przynajmniej nie trafią od razu do serwisu.