Range Rover ciągle pokazuje nowe auto, którego jeszcze nie zaprezentował. Ma być "wyjątkowe"

Brytyjczycy ciągle pokazują swoje nowe auto, nie pokazując go oficjalnie. Elektryczny Range Rover jeździ bez maskowań, a mimo to wciąż nie wiemy o nim wszystkiego.

  • Range Rover pokazał wybranym gościom elektryczną wersję swojego flagowego modelu
  • Będzie to jeden z najbardziej "zaawansowanych" elektryków na rynku
  • Znajdziemy w nim ogromną baterię, ale to także oznacza ogromną masę

W gronie luksusowych elektryków pojawi się lada chwila nowy gracz. Range Rover zyska wersję, która jeździ wyłącznie na prądzie. Ta kryje się de facto w świetle dziennym. Brytyjska marka niemal jej nie ukrywa i testuje samochód bez kamuflażu. Wciąż jednak nie znamy dokładnej specyfikacji tego samochodu.

Elektryczny Range Rover ma być przełomem. Mowa tutaj o ogromnej wydajności

Przy okazji festiwalu prędkości w Goodwood, JLR zaprezentował wybranym klientom i gościom najnowszy model. Elektryczny wariant będzie dość ciekawą konstrukcją, gdyż zastosowanie pryzmatycznych cel pozwoliło na zachowanie oryginalnych gabarytów samochodu. Nie było tutaj konieczności podnoszenia podłogi celem "upakowania" akumulatora.

To duży plus, gdyż dzięki temu duży Range Rover zachowa zgrabne proporcje i będzie przestronny w środku. Brytyjska marka nie planuje za to wersji siedmioosobowej, gdyż trzeci rząd kolidowałby z elementami całej instalacji elektrycznej.

A skoro mowa o akumulatorze, to ten będzie naprawdę duży. Ma oferować 117 kWh pojemności, a teoretyczny zasięg to 500 kilometrów. Słowo "teoretyczny" jest słuszne, gdyż przy aerodynamice kiosku na wielkie możliwości nie ma co liczyć.

Elektryczny Range Rover 2025

Land Rover twierdzi, że nie popełni tutaj błędów z innych elektrycznych modeli grupy JLR, z modelem I-Pace na czele. Jak dobrze wiemy ten samochód, choć przełomowy wizualnie, był absolutną wpadką jakościową. Tutaj proces rozwojowy celowo wydłużono, aby wyeliminować wszystkie słabe strony.

Brytyjska marka zdradziła także garść ciekawostek dotyczących tego samochodu

Wiemy, że pojawi się tutaj bardzo szybkie ładowanie, co sugeruje instalację 800V na pokładzie. Zdolności terenowe będą takie, jak w wersji spalinowej - nawet pomimo wielkiej masy, sięgającej 2800 kilogramów. Jednocześnie Range Rover nie chce rywalizować tym samochodem z Mercedesem Klasy G w elektrycznym wydaniu. Według grupy JLR jest to zupełnie inne, dużo wygodniejsze i luksusowe auto.

Choć masa jest tutaj duża, to wciąż jest to tylko o 100 kilogramów więcej od klasycznej hybrydy plug-in. Wykonano więc kawał dobrej roboty, aby odchudzić całą architekturę napędu.

W elektrycznym Range Roverze nie znajdziemy też przedniego bagażnika. Tak zwany "frunk" nie jest potrzebny, przynajmniej według marki. Jest to w końcu najbrudniejsza część samochodu - i w takie miejsca klienci tej firmy niespecjalnie się zapuszczają ze swoimi rękami.

Źródło: Autocar