Ford uczy jak jeździć szybko i bezpiecznie. Robi to Mustangami, oczywiście na torze
Czy da się jeździć szybko i bezpiecznie? Oczywiście - wystarczy pojechać na tor wyścigowy, gdzie można w komfortowych warunkach rozwijać swoje umiejętności. Ford wychodzi naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów i otwiera własną szkołę, w której nauczy jak wykorzystać potencjał drzemiący w nowych Mustangach.
Ford Mustang ma specyficzną renomę. To świetne auto, które niestety często trafia w ręce niedoświadczonych kierowców. A duża moc w połączeniu z napędem na tylną oś doprowadza do słynnych "niefortunnych" sytuacji. Amerykańska marka chce odczarować ten wizerunek i kupującym nową generację tego auta oferuje powrót do szkoły.
Czasami warto usiąść przy ławce - zwłaszcza, jeśli nazywa się ona Dark Horse i ma 500 KM. W USA rusza Mustang Dark Horse Track Attack program, skierowany do nabywców tej wersji sportowego Forda.
Za projekt odpowiada Ford Performance Racing School, a zajęcia odbywają się na torze Charlotte Motor Speedway. Niestety, póki co takie przyjemności docenią jedynie klienci z USA, aczkolwiek nie zdziwię się, jeśli podobny projekt pojawi się w Europie.
Ford stawia na dobre szkolenie kierowców. Trzech instruktorów przypada na jednego uczestnika
Zajęcia odbywają się na "skid padzie", gdzie uczy się kontroli nad autem. Kolejnym krokiem jest popularny w USA Autocross, czyli jazda konkursowa pomiędzy słupkami na wyznaczonej trasie. To przywodzi nieco na myśl nasze stare dobre KJS-y.
Zabawa kończy się na pełnowymiarowym torze, gdzie kursanci mogą pokazać to, czego się nauczyli podczas całego szkolenia. Ford chce więc wypuścić na drogi kierowców posiadających doświadczenie i mających pojęcie o potencjale Mustanga Dark Horse.
A to nie wszystko, gdyż docelowo pojawi się też program dla właścicieli słabszych Mustangów
Ten zapewne będzie nieco prostszy, ale z pewnością zainteresuje wiele osób. W końcu każda okazja do przetestowania swoich możliwości i do nauczenia się czegoś nowego jest warta uwagi.
Wisienką na torcie jest z kolei program dla klientów marki wybierających Mustanga GTD. Ta topowa wersja tego samochodu w zasadzie nie ma zbyt wiele wspólnego z seryjną wersją. To drogowe-wyścigowe auto, które może śmiało mierzyć się z Porsche 911 GT3 RS.
Zresztą Amerykanie nie ukrywają, że taki jest cel. Co więcej, Jim Farley, szef Forda, rzucił wyzwanie innym szefom koncernów, aby zmierzyli się z nim na torze wyścigowym w ich najlepszym samochodzie. Podoba mi się tak szalone podejście.
Ford Mustang GTD ma na celowniku rekord na Nurburgringu. Ta wyczynowa maszyna tworzona przez Multimatic korzysta z całego szeregu dobrodziejstw aut wyścigowych, z systemem DRS na czele. Otwierająca się część tylnego spoilera zmniejsza opór powietrza i pozwala na lepsze przyspieszenie na wybranym odcinku drogi.
Klienci Forda będą mogli uczyć się jazdy swoimi Mustangami GTD pod okiem najbardziej doświadczonych instruktorów. Jak widać "błękitny owal" nie zapomina o motorsporcie i przybliża go fanom marki. A to coś, co warto docenić.