Hyundai Inster jest genialną koncepcją. Koreańczycy potrafią zrobić świetne autko miejskie
Hyundai Inster okazuje się być dowodem na to, że auto miejskie też trzeba umieć zrobić. W mojej opinii, ten mały "elektryk" jest niemal idealny.
Jak powtarzamy od wielu lat, kluczem do elektromobilności są tanie i wydajne auta elektryczne o miejskim zastosowaniu. "Elektryki" najlepiej sprawdzają się na codziennych dojazdach w trybie miejskim lub mieszanym. Potrzebujemy więc dokładnie takich samochodów. Do tego dopracowanych i praktycznych. Koreańczycy zdają się rozumieć tę ideę i zaproponowali nam przedziwny wizualnie samochód o nazwie Hyundai Inster. Samochód, który okazuje się być strzałem w dziesiątkę.
To nie jest pierwszy mały "elektryk" z którym mamy do czynienia. Niektóre nam się podobały, inne okazały się zupełnym niewypałem.
Hyundai jest zrobiony zupełnie "po azjatycku" i to może być jego najmocniejsza cecha.
Hyundai Inster to "Praktyczność" w niedużej tabletce
Bazujący na koreańskim modelu Casper hatckback nie tylko zaskakuje wyglądem. A na pewno zaskakuje, bo dawno tyle osób nie oglądało się za mną na ulicy. I to mimo mało porywającego białego lakieru i malutkich, piętnastocalowych felg aluminiowych.
Ten niewielki samochód może się podobać. Choć, trzeba przyznać, ma przedziwne proporcje. Ale one powodują, że w środku jest taki, a nie inny.
A jest po prostu przestronny. Tylna, przesuwana, kanapa to majstersztyk. Jest całkiem wygodna, a w odpowiednim ustawieniu zapewnia i wysokim osobom przestrzeń do podróżowania. Jest jej również mnóstwo nad głową - wysoki dach może i wygląda nietypowo, ale pozwala poruszać się nawet zimą, w czapce z pomponem, bez ocierania nim o podsufitkę.
Z przodu również jest sporo miejsca choć, paradoksalnie, bardziej docenią to wysocy kierowcy. Ja miałem nieco zbyt blisko od kolana do konsoli środkowej. Poza tym, mamy tu naprawdę dużo miejsca.
Także w bagażniku. Na pierwszy rzut oka nie robi jakiegoś spektakularnego wrażenia, ale okazuje się, że ten kuferek ma jeszcze drugie dno i sporo miejsca, które można utworzyć przez przesuwanie kanapy. Do tego fotele kładą się na płasko i robi się naprawdę mały dostawczak. Właśnie o to chodzi.
Do tego otrzymujemy wnętrze pełne półeczek, schowków, haczyków, dodatkowych gniazd i gniazdek, kieszeni i innych elementów, które powodują, że samochód jest praktyczny niemalże niczym KIA Ray. Hyundai stawia też na sympatyczne gadżety. Boczne panele są wymienialne i można zamiast plastikowych nakładek zamówić np. uchwyty na zdjęcia. Życia to nie zmienia, ale powoduje, że samochód staje się jeszcze bardziej "swój".
Deska rozdzielcza, poza miejscami na drobiazgi jest mieszanką tego, co znamy z innych modeli koreańskiego producenta. To akurat dobra wiadomość. Czytelne zegary, funkcjonalna kierownica, dużo fizycznych przycisków i dość intuicyjne multimedia tworzą może nie najbardziej finezyjne, ale przyjemne i wygodne otoczenie do walki z codziennością.
Takie samo wrażenie robią materiały wykończeniowe. Jest tu dużo twardych plastików, ale nic, co by powodowało w nas zniesmaczenie i co wyglądałoby tandetnie.
Jedź spokojnie, albo walcz
To niemal idealne wnętrze ma swoje wady. Po pierwsze, multimedia dostały jakiś wyjątkowo okrojony procesor. Zazwyczaj w koreańskich autach działają dość szybko i płynnie. Tutaj każde "tapnięcie" wywołuje akcję dopiero po dłuższej chwili. Będzie Was to irytować przy każdym uruchomieniu samochodu. Bo oczywiście trzeba wyłączyć nadopiekuńczych asystentów uwagi kierowcy oraz prędkości. Oba, tradycyjnie są w stanie "zapiszczeć kierowcę na śmierć".
Poza tym, Hyundai jest dokładnie tym, czego oczekujecie od samochodu miejskiego. Przecież Fiesta i jej prowadzenie to tak naprawdę wyjątek.
Tutaj mamy wąskie nadwozie i małe kółka. Do tego lekko pracujący układ kierowniczy. Jest więc komfortowo i bardzo zwinnie. Inster czuje się w gęstej metropolii jak ryba w wodzie. Nie jest fanem zakrętów, ale i z nimi sobie radzi.
Będzie się wychylał, Wy będziecie trochę wypadać z fotela zintegrowanego z uchwytami na kubki, ale zakręt przejedzie bezpiecznie. Zdecydowanie lepiej mu manewrować między innymi samochodami, mieścić się w ciasnych przejazdach i parkować niczym mistrz, zajmując bardzo niedużo miejsca. Pomogą oczywiście kamera cofania oraz czujniki oraz bardzo dobra widoczność z wnętrza.
Bez przesady z tym zasięgiem
Hyundai Inster ma akumulator o pojemności blisko 49 kWh. Niedużo, choć niektóre koncerny niewiele większą bateryjkę pchają do samochodów większych o kilka segmentów. I wszyscy wiemy, jak to się kończy.
Tymczasem koncern dopracował zużycie energii, rozmiar akumulatora i wpakował to do mieszczucha. Efekt? Samochód odebrałem z zasięgiem przekraczającym 400 km, według wyświetlacza. Ponieważ jednak na co dzień poruszam się w trybie mieszanym, pokonując ok. połowę dziennego dystansu po trasie ekspresowej, spodziewałem się, że te kilometry będą się drastycznie kurczyć. 115 KM to wystarczająca moc, ale aerodynamika nie jest sprzymierzeńcem małego Hyundaia.
Okazało się, że nie jest tak źle. W mieście średnio zużywał 11-12 kWh/100 km, co faktycznie daje ponad 400 km pomiędzy ładowaniami.
W trasie też jest nieźle, choć z oczywistych względów na takie wyniki nie ma co liczyć. Ale wciąż, nawet poruszając się z prędkością, której Inster nie lubi za bardzo (czyli autostradowe 140 km/h, bliskie maksimum, gdzie robi sie głośno), mamy teoretyczne 200 km zasięgu. I ok. 350 przy 100 km/h.
Zużycie energii | Hyundai Inster |
przy 100 km/h: | 13,1 kWh/100 km |
przy 120 km/h: | 17,5 kWh/100 km |
przy 140 km/h: | 22 kWh/100 km |
w mieście | 8 - 15 kWh/100 km |
115 KM Hyundaia wystarcza do dość dynamicznej jazdy. Może nie przepada on za bardzo szybką jazdą, ale na pewno sprawnie rozpędza się nawet ponad 100 km/h - nie ma więc obawy przed wyjechaniem na tę ekspresówkę.
Cena nie taka idealna, ale całkiem przyjemna
Wszyscy chcielibyśmy, żeby Hyundai kosztował mniej. Ale wciąż nie jest specjalnie drogi, jak na auto elektryczne w 2025 roku. Wersja, którą widzicie na zdjęciach, to wyposażona bardzo bogato odmiana Smart. Ma możliwość ładowania mocą 85 kW, funkcję V2L (czyli zasilanie zewnętrznych urządzeń), automatyczną klimatyzację, aktywny tempomat, wszystkie systemy wsparcia, podgrzewaną kierownicę i fotele, nawigację, światła LED - wszystko czego potrzebujecie w takim samochodzie. I pompę ciepła, co w autach elektrycznych jest bardzo ważne zimą. Kosztuje 139 900 zł. W porównaniu z Citroenem e-C3 to przepaść. Kosztują tyle samo, ale otrzymujemy "dwa razy tyle" samochodu. I nie mam tu na myśli wyłącznie zasięgu.
Realna konkurencja tego samochodu to Renault 5 E-Tech, ale też chińska ofensywa - BYD Dolphin Surf, czy nadchodzący Dongfeng Box.
Hyundai Inster - moja opinia i podsumowanie
W kategorii "samochód miejski", to Hyundai Inster niemal nie ma wad. Ma zaskakująco duży zasięg, oszczędny i wystarczająco dynamiczny silnik i w miarę wysoką moc ładowania. Cena nie odstrasza, a samochód przekonuje rozwiązaniami praktycznymi. To naprawdę jedna z mocniejszych premier tego roku i jeden z ciekawszych miejskich samochodów. Jeśli planujecie coś takiego i chcecie auto elektryczne, to zajrzyjcie do Hyundaia.
MOC MAKSYMALNA | 85 kW (115 KM) |
---|---|
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 147 Nm |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | belka skrętna |
HAMULCE | tarczowe/bębnowe |
BAGAŻNIK | 280/351/1059 l |
BATERIA (netto) | 49 kWh |
TYP NADWOZIA | hatchback/crossover |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/4 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 3825/1610/1575 mm |
ROZSTAW OSI | 2580 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1358/432 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | -/- |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 10,6 s |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 150 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 5 lat |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK | 8 lat |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (Pure 97 KM) 107 900 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 139 900 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 140 900 zł |