Infiniti pojechało po bandzie. Ten samochód jest przesadzony w każdym aspekcie
Nikt nie pytał, wszyscy się zainteresują. Infiniti QX80 przygotowane na targi SEMA to ukłon w stronę... przesady i kultowych aut JDM.
Infiniti jest marką, która jakimś cudem jeszcze się trzyma, bo choć ma w swojej historii kilka udanych aut, ma problemy z tożsamością. Obecnie głównie sprzedaje SUV-y, w tym mastodonta bazującego na patrolu - Infiniti QX80. Na targi SEMA Japończycy przygotowali wersję, która jest najbardziej po tuningu jak tylko się dało. Gdyby dołożyć jej większe Widebody, bez problemu znalazłaby miejsce wśród najbardziej porąbanych projektów Tokyo Auto Salon.
Infiniti QX80 z 1000-konnym silnikiem? Proszę bardzo!
Samochód nazywa się Infiniti QX80 R-Spec. I, choć sam jest olbrzymi, wygląda na jeszcze potężniejszy. Marka zadbała o to, żeby ten samochód się wyróżniał. Spoiler nad tylną szybą wygląda jak parapet okienny, nadwozie zostało poszerzone, aby zmieściły się koła na 24-calowych felgach. Potężny grill z przodu jest jeszcze większy ze względu na zmieniony zderzak.
Z tyłu z kolei kłują w oczy cztery gargantuiczne końcówki tytanowego wydechu, opalone na niebiesko. Bardzo "po japońsku" i obiecuje wiele.
Zwłaszcza że całości dopełnia jeden z najsłynniejszych lakierów w historii motoryzacji. To kolejne wcielenie słynnego Midnight Purple, na który lakierowane były Skyline'y GT-R.
Zresztą, R-Spec w nazwie obiecuje bardzo dużo.
I tyle dostajemy. Samochód ma około 1000 KM. Jednak moc nie pochodzi z V8-ki, którą zazwyczaj widzimy w najmocniejszych SUV-ach japońskiej marki.
Inżynierowie przerzucili tutaj jednostkę VR38DETT z Nissana GT-R Nismo. Tyle, że zmienili turbosprężarki na Garretta serii G, kolektory wydechowe na ETS, a silnik zasilany jest wtryskiwaczami 2600cc. Oczywiście, zmiany to również pompa paliwowa, elektronika oraz układ wydechowy.
Jest więc grubo, choć oficjalnych parametrów Infiniti nie podało.
Zresztą, z racji tego, że auto trafia tylko na targi SEMA, nie ma planów wypuszczenia choćby najbardziej limitowanej edycji tego auta. Z jednej strony, ten SUV to trochę "potwór Frankensteina", z drugiej, dlaczego by nie. Na pewno znalazłby się na to chętny.
To na pewno bardzo szybki SUV i choć nie zabrałbym go na tor, to przejażdżka byłaby niezapomniana.


