Już nawet Rolls-Royce nie może spać spokojnie w Chinach. Voyah ma odpowiedź na Cullinana
Chińczycy chcą wyprzeć z rynku wszystkie obce marki. Voyah przykładowo bierze na celownik Cullinana. Tak, nawet Rolls-Royce nie może spać spokojnie.
Jeszcze kilka lat temu rynek chiński był dla firm z Europy był żyłą złota. Sprzedaż osiągała rekordowy poziom i tak naprawdę była fundamentem planu biznesowego większości koncernów. Wszystko tak naprawdę zmieniła pandemia, która "przestawiła" dźwignię w Chinach i sprawiła, że to lokalne produkty zaczęły grać pierwsze skrzypce. Najpierw w kość dostały marki masowe. Później Chińczycy dobrali się do segmentu premium. Teraz z kolei walczą o segment samochodów luksusowych, w którym wciąż mocną pozycję ma Rolls-Royce. Na drogi wyjeżdżają koleje modele, takie jak Maextro S800, czy właśnie Voyah Taishan, które chcą wepchnąć się na to luksusowe podwórko.
Czy mają na to szansę? W przypadku części klientów przesiadka będzie oczywistością, inni zaś zostaną przy europejskich produktach. Niemniej Cullinan na pewno delikatnie odczuje obecność lokalnej konkurencji.
Voyah Taishan nosi nawet maskowanie w barwach "Louis Vuitton"
Jak być może wiecie, Voyah jest dostępny w Polsce za sprawą grupy Auto Fus. Ich nowa spółka, która odpowiedzialna jest za import samochodów firmy Dongfeng, stawia także na te luksusowe auta z Chin. A Taishan ma być samochodem z najwyższej półki - przynajmniej oficjalnie.
Wiadomo, że ten model ma 5,3 metra długości i 3,1 metra rozstawu osi. Zyska, co ciekawe, sześć miejsc - w układzie 2+2+2. Chińczycy obiecują, że znajdzie się tutaj szereg najnowszych technologii, a jakość tworzyw będzie bezkonkurencyjna. To ambitne zapewnienia - ciekawe, czy faktycznie będą miały pokrycie.
Taishan ma być dostępny jako hybryda plug-in i elektryk. Napęd pozostaje jednak tajemnicą, niemniej pewne jest to, że pod maską znajdzie się silnik 1.5, jako baza dla modelu PHEV. Nie jest to więc zbyt efektowna jednostka do takiego samochodu, niemniej w Chinach dla wielu osób nie jest to aż tak ważne.
Pewne jest to, że Rolls-Royce zachowa swoją pozycję wśród klientów, którzy cenią sobie ręczne wykonanie i najwyższy kunszt produkcji. Voyah na pewno przyciągnie uwagę wielu osób, ale będzie też dużo tańszy i jednak "masowy". Czy trafi do Europy? Raczej nie, choć teraz już nic nie wiadomo. Kolejne modele i marki co chwila docierają na Stary Kontynent i poszerzają i tak duże oferty wielu producentów z Państwa Środka.


