Kto nadepnął na Urusa? Lamborghini Lanzador wygląda specyficznie. Tak, trafi do produkcji
Pierwsze elektryczne auto z Sant'Agata Bolognese trafi na rynek w 2028 roku i będzie "unikalnym GT 2+2". Te słowa szefa marki, Stephana Winkelmanna, stają się rzeczywistością. Lamborghini Lanzador to ciekawa koncepcja, która czerpie z różnych aut marki. Problem w tym, że zupełnie nie zapada w pamięć.
Lamborghini stawia na elektryfikację - ale pierwsze kroki będą bardzo ostrożne. Revuelto wprowadziło układ PHEV, który trafi także do następcy Huracana. Również Urus zyska "wtyczkę" i akumulator po liftingu. Pierwszym pełnoprawnym autem elektrycznym marki będzie zaś Lamborghini Lanzador, które ujrzało światło dzienne jako koncept.
Włosi nie widzą jeszcze potencjału w sportowym aucie z napędem elektrycznym. Dopóki masa baterii będzie dużym problemem, dopóty Lamborghini nie stworzy pełnoprawnego modelu o wyczynowym charakterze. Za to opcją, którą uznano za rozsądną, jest GT w układzie 2+2.
I to jest właśnie Lanzador. Teoretycznie powinien zrobić duże wrażenie, ale w praktyce ma w sobie coś, co już widzieliśmy - i to w gorszym wydaniu.
Lamborghini Lanzador jest elektrycznym GT - i jednocześnie crossoverem
A ta druga część niestety wprowadza kilka cech, które nie każdemu przypadną do gustu. Mowa tutaj o większym prześwicie i o masywniejszych zderzakach. Sprawiają one, że auto nawiązuje nieco do Urusa, największego bestsellera marki.
Sama linia też ma w sobie coś z ducha recyklingu. Ja widzę tutaj wyraźne nawiązania do wspaniałego Estoque, czyli jednego z najciekawszych prototypów marki. Wiem, że moment, w którym pokazano to auto nie był najlepszy (kryzys finansowy), ale do dziś uważam go za jeden z najpiękniejszych projektów marki.
Z Estoque zaczerpnięto formę przednich i tylnych świateł, a także linię szyb. Zrezygnowano jednak z czterodrzwiowego nadwozia na rzecz dwudrzwiowej konstrukcji. To akurat ciekawy ruch, choć w tym wszystkim brakuje emocji i charakteru. Całość sprawia wrażenia auta, które "gdzieś już widzieliśmy".
Wnętrze jest futurystyczne, ale ma w sobie cechy auta produkcyjnego. To ciekawe
Nie zapomniano na przykład o gniazdach USB-C i o schowkach. Takie rzeczy rzadko pojawiają się w autach koncepcyjnych. A to sugeruje, że Włosi poważnie podchodzą do do tego projektu.
Lanzador ma trafić do produkcji za pięć lat. Trudno powiedzieć, czy będzie oferowany w regularnej sprzedaży
Włosi serwują nam kilka wizji, nieco sprzecznych ze sobą. Z jednej strony mówiono, że Lamborghini Lanzador ma być kolejnym modelem w ofercie i pierwszym elektrykiem. Teraz jednak podkreśla się jego limitowany charakter. Mowa tutaj o "zapowiedzi technologicznej" dla kolejnych elektryków marki.
Jak będzie naprawdę? O tym przekonamy się po oficjalnej premierze tego auta, która odbędzie się dzisiaj w nocy.