Lexus LC500 zasili flotę policji w Tochigi. I to nie jest ich jedyny fajny radiowóz
Tochigi to prefektura na północ od Tokio. Tamtejsza drogówka właśnie dostała prezent. Niedługo na patrole wyjedzie tam oznakowany Lexus LC500.
Powiedzmy sobie szczerze. Nasze BMW 330xi, czy Skody Superb z 272-konnym TFSI to dobry kierunek, ale wrażenia nie robi. W innych krajach do policji trafiają również "show cary". Od służącego we Włoszech Lamborghini Huracana, po jeżdżące po Dubaju supersamochody (Bugatti Veyron, Mercedes SLS AMG, czy Ferrari FF). Także w Japonii jest kilka ciekawych samochodów. W tym najnowszy prezent - Lexus LC500.
Policjantom z Tochigi samochód sprezentował Kazuo Nakamura, czyli prezes Lexusa. Samochód dołączy do jednostki Mobile Traffic Unit, która... no cóż, jest po prostu tamtejszą drogówką. Wyposażone w pięciolitrowe V8 luksusowe coupe będzie również ganiać tych, którzy przekroczą dopuszczalne na japońskich autostradach 100 km/h. Nie będzie to trudne. A jakie przyjemne.
Samochód otrzymał typowe dla japońskiej policji malowanie z czarnym dołem oraz białą górą auta oraz aerodynamiczny zestaw oświetlenia. Co ciekawe, w Japonii używa się wyłącznie czerwonych "kogutów". Sygnały świetlne trafiły też w przedni zderzak.
Czemu Lexus LC500 trafił akurat do Tochigi? Prefektura ma sporą tradycję w korzystaniu z samochodów innych niż typowa Toyota Crown. Departament Policji ma w tym momencie w swojej flocie również Nissana GT-R. Wcześniej służyły tam Honda NSX, Mazda RX-7 ND (którą zachwycał się Naczelny), Nissan Skyline GT-R (R33 i R34) oraz Subaru Impreza WRX STi.
No dobrze, ale czemu akurat tam? No cóż, mamy tutaj całkiem sporo autostrad, prowadzących na północ kraju. Są też góry. A góry w Japonii oznaczają Tōge. Między innymi znajdziecie tam pętlę Irohazaka, po której jeździliśmy. A także Happogahara i kilka innych tras, gdzie (nie) można ostro pojechać. Więc mogę się tylko domyślać powodów.
Policjantom z Tochigi życzymy miłej zabawy.