Puryści, szykujcie melisę. Liberty Walk zabrało się za Countacha
Słynna japońska stajnia tuningowa Liberty Walk znów wbija kij w mrowisko. Tym razem pod "kątówkę" poszło klasyczne Lamborghini Countach. Co z tego wyniknie?
Oczywiście, wyniknie z tego "milion" dyskusji w internecie, nienawistne komentarze i mnóstwo zamieszania. Liberty Walk jednak lubi namieszać. Po zeszłorocznej przeróbce Ferrari F40 zabrało się za kolejnego bohatera plakatów nad łóżkiem. Lamborghini Countach w japońskim wydaniu wygląda... zaskakująco. To znaczy, wygląda jak projekt z Nagoyi, ale mamy tu pewne przemyślenia.
Liberty Walk pod nóż wzięło specyficznego Countacha
To wcale nie musi być duże pocieszenie. Na szczęście Liberty Walk nie zdecydowało się na cięcie tych najbardziej klasycznych modeli Lamborghini. Pakiet japońskiej firmy trafi na model którejś z późniejszych serii. Na razie mamy tylko krótki filmik z zajawką nowego modelu, ale wygląda to na Lamborghini Countacha z rynku USA, prawdopodobnie z serii 25th Anniversary. To dość kontrowersyjne modele same w sobie, "obwieszone" sporą ilością plastiku. Nie są już tak lekkie wizualnie jak pierwsze serie, w tym Periscopo. Ale to wciąż klasyki lat 80-ych.
LB Works zabrało się z wrodzonym sobie rozmachem. "Nitowane" poszerzenia powodują, że płaski jak naleśnik i szeroki Countach stał się jeszcze szerszy. Wygląda, że mógł zyskać nawet do 20 cm szerokości. Oczywiście spoczął też "na glebie", dzięki pneumatycznemu zawieszeniu. W poszerzonych nadkolach znalazły się czarne, głębokie felgi Rohana z naciągniętymi oponami Toyo.
Do kompletu pojawiło się olbrzymie skrzydło, a tylny zderzak zyskał potężny dyfuzor. Front również zyskał kilka modyfikacji, takich jak szeroki splitter i charakterystyczne dla Japończyków i ich projektów "lotki" kierujące strumień powietrza po bokach zderzaka.
Z jednej strony, aż szkoda Countacha do takich projektów. Z drugiej - widziałem wiele gorszych przykładów tuningu. Do kanciastego i przesadzonego designu Lamborghini z lat 80-ych, o dziwo dokładki Liberty Walk dość pasują. Albo po prostu "nie rażą aż tak". Auto jest niemalże komiksowe w swojej estetyce. W czerni mogłoby "grać" kolejny Batmobil
Jeśli o mnie chodzi, nie jestem na nie. Projekt może wyjść lepszy niż F40. Tylko jak zwykle, uważam że samochód stoi "zbyt nisko", a schowane w nadkola koła wcale nie dodają mu uroku.
Premiera już za dwa tygodnie na Tokyo Auto Salon.