Porównanie: Kia Stonic i Volkswagen T-Cross z silnikami benzynowymi 1.0. Skrajnie różni konkurenci

Kia Stonic i Volkswagen T-Cross. Teoretycznie są to samochody z tego samego segmentu, lecz w praktyce celują w innych klientów. Czas na porównanie!

Segment "B-crossoverów" rozwija się w zastraszającym tempie. Patrząc na te zmiany można odnieść wrażenie, że niebawem klasyczne małe hatchbacki odejdą w niepamięć. Skąd ten fenomen? Kluczem do sukcesu jest wyższa pozycja za kierownicą, nieco przestronniejsze wnętrze oraz pojemniejszy bagażnik. Wszystko to sprawia, że klienci wręcz w ciemno chwytają wszystkie nowości na rynku. Kia Stonic i Volkswagen T-Crossto jedni z popularniejszych przedstawicieli tej niszy. Czas na porównanie - czy faktycznie modele te mogą ze sobą rywalizować?

Dwa sposoby na crossovera

Przede wszystkim Kia i Volkswagen w odmienny sposób podeszli do tematu budowy takiego crossovera. Koreańska marka postawiła na nieco bardziej klasyczną formę, która ma w sobie więcej z klasycznego hatchbacka. Tymczasem Volkswagen zdecydował się na wysokie i pudełkowate nadwozie, zdecydowanie odróżniające się od klasycznego Polo. Koncepcja Volkswagena jest też chętniej wybierana przez inne marki - wystarczy spojrzeć chociażby na Renault Captur, Forda Pumę czy Peugeota 2008 aby na to zwrócić uwagę.

I każdy z tych pomysłów ma swoje zalety i wady. Zacznijmy od Kii, która pod dość standardowym nadwoziem skrywa szereg zalet. Przede wszystkim model ten jest wyżej zawieszony od T-Crossa, czego na pierwszy rzut oka zupełnie nie widać. Stonic oferuje 183 mm prześwitu, zaś T-Cross 175 mm. W efekcie nawet wyższe krawężniki czy szutrowe drogi nie stanowią dla niego większego problemu. Ta niewielka różnica w T-Crossie bywa niekiedy wyczuwalna, zwłaszcza podczas jazdy po nieutwardzonych drogach.

Rozplanowanie Kii Stonic ma dwie zasadnicze wady. Przede wszystkim wnętrze jest nieco ciaśniejsze (zwłaszcza pod kątem ilości miejsca na tylnej kanapie, a bagażnik ma wysoki próg utrudniający załadunek. Sam kufer jest też mniejszy, gdyż oferuje 332 litry (choć pod podłogą jest sporo miejsca). Krótszy Volkswagen T-Cross (zarówno na długość jak i pod kątem rozstawu osi) ma bagażnik o pojemności od 350 do 455 litrów. Jest to uzależnione od przesunięcia tylnej kanapy, przy czym wybierając największy kufer niemal tracimy miejsce na nogi. Przy bazowym ustawieniu T-Cross okazuje się być jednak przestronniejszy. Ma także wygodniejszą kanapę, co sprawdzi się przy dłuższych podróżach. Ciekawostką jest fakt, że samochód ten pod kątem praktyczności i przestronności wypada znacznie lepiej od swojego większego brata - T-Roca.

Wnętrze obydwu aut wykończone jest dość twardymi plastikami. Te w Kii sprawiają jednak wrażenie solidniejszych oraz lepiej spasowanych. Co więcej, Stonic ma wygodniejsze podłokietniki w drzwiach - choć te nie wyglądają zbyt zachęcająco na pierwszy rzut oka. KIA ma też więcej klasycznych rozwiązań - mamy tutaj analogowe wskaźniki i większą liczbę fizycznych przełączników.

Atuty Volkswagena? Niektórzy docenią cyfrowe zegary (można na nich komfortowo obserwować wskazania z nawigacji) oraz lepszy system multimedialny. Niestety, Niemcy wciąż każą sobie dopłacać za każdy element. Tak więc w Kii mamy w standardzie Apple CarPlay i Android Auto, a w Volkswagenie musimy tę opcję zaznaczyć przy zamawianiu auta, dopłacając oczywiście odpowiednią sumę.

W kategorii foteli Kia Stonic i Volkswagen T-Cross w zasadzie remisują. Siedzisko w tym aucie jest nieco lepiej wyprofilowane i lepiej sprawdza się w długich podróżach. Do minusów zaliczę natomiast kiepską jakościowo "skórę" na kierownicy koreańskiego auta - ta w Volkswagenie jest przyjemniejsza w dotyku.

Litr pod maską

W obydwu autach znalazły się zbliżone jednostki napędowe. Testowana Kia Stonic posiadała silnik 1.0 T-GDI oferujący 120 KM i 171 Nm momentu obrotowego, zaś w Volkswagenie T-Crossie zastosowano motor 1.0 TSI posiadający 115 KM i 200 Nm. Wszystko to trafia wyłącznie na przednią oś zarówno w niemieckim jak i koreańskim aucie - napędy na cztery koła nie są tutaj oferowane. Jedyną różnicą pomiędzy autami była skrzynia biegów. W Kii był to 6-biegowy manual, zaś w Volkswagenie 7-biegowe DSG.

Jeśli mam być szczery, to różnic pomiędzy kulturą pracy i wyciszeniem jednostki w zasadzie nie ma. Na ucho Volkswagen zdaje się być cichszy pod kątem wygłuszenia silnika, aczkolwiek gorzej radzi sobie z opływającym powietrzem - tutaj Kia ma zdecydowaną przewagę. W kwestii dynamiki dużym problemem Volkswagena była skrzynia DSG. Niemiecki producent postawił na "oszczędne" ustawienia oprogramowania, przez co auto sprawia wrażenie lekko zmulonego przy ruszaniu, co zupełnie nie występuje w tym aucie z manualną przekładnią. Osiągi są w zasadzie identyczne - setka w Kii pojawia się na zegarach w 10,3 sekundy, zaś w T-Crossie w 10,2 sekundy. Volkswagen ma też minimalnie wyższą prędkość maksymalną (187 km/h vs 193 km/h).

Podczas eksploatacji można odnieść wrażenie, że największym atutem w silniku TSI jest wyższy moment obrotowy. Po wciśnięciu gazu auto chętniej przyspiesza i sprawniej nabiera prędkości, niezależnie od wybranego biegu. Kia też niestety jest mniej ekonomiczna w trasie - przy identycznych prędkościach różnice dochodziły do 0,6 litra na sto kilometrów. W mieście za to zadowala się mniejszą ilością paliwa.

 

Zużycie paliwa: KIA STONIC 1.0 T-GDI Volkswagen T-Cross 1.0 TSI
przy 100 km/h: 4,8 l/100 km 4,8 l/100 km
przy 120 km/h: 6,2 l/100 km 5,9 l/100 km
przy 140 km/h: 8,1 l/100 km 7,5 l/100 km
w mieście: 9,2 l/100 km. 9,9 l/100 km

Wrażenia z jazdy

Odmienny charakter tych aut wyczuwalny jest też w charakterystyce prowadzenia. KIA pomimo wyższego prześwitu pozostaje wyraźnie niższa i mniej zauważalnie przechyla się w zakrętach. Podczas dynamicznej jazdy po krętych drogach sprawia wrażenie zdecydowanie stabilniejszego samochodu. Układ kierowniczy również jest pozytywnym zaskoczeniem. Ma dość mocne wspomaganie, ale nie odcina kierowcę od tego, co dzieje się z przednią osią.

Volkswagen zachęca do spokojniejszej jazdy. Nadwozie lubi się nieco bujać, a przy hamowaniu lekko nurkuje. Układ kierowniczy jest typowo niemiecki - sprawia wrażenie precyzyjnego, choć mocne wspomaganie nieco odcina nas od wyczucia samochodu. Nie uznaję tego jednak za wadę, gdyż samochody te nijak nie mają w sobie sportowych zapędów. W miejskich warunkach KIA wygrywa również lepszą zwrotnością - te 20 centymetrów to duży atut dla tego auta.

Cenowy konflikt

W kwestii zestawienia cen KIA nie ma sobie równych. Cennik Stonica otwiera kwota 59 900 zł za wersję M z silnikiem 1.4 100 KM (wolnossący!). Goły Volkswagen T-Cross kosztuje o blisko 10 000 zł więcej (69 790 zł) i wyposażony jest w jednostkę 1.0 TSI 95 KM. Prezentowane auta to topowe warianty. I tak oto KIA z całą gamą dodatków kosztuje 88 380 zł, zaś T-Cross aż 111 730 zł. Cenę te winduję nie tylko automatyczna skrzynia biegów, ale także wiele elementów wyposażenia, np. efektowne felgi czy pakiet R-Line. Atutem Volkswagena jest jednak to, że pozwala na dołożenie do T-Crossa wielu rzeczy zwiększających bezpieczeństwo, takich jak na przykład przednie światła LED. KIA takiej opcji w ogóle nie oferuje - a szkoda, bo koszt ledów jest coraz niższy, a komfort podróżowania nocą wzrasta kilkukrotnie.

Podsumowanie

Przyznam szczerze, że trudno jest mi wytypować zwycięzcę tego zestawienia. Każdy z tych samochodów ma nieco inną paletę zalet i wad, a niektóre z nich zupełnie się rozmijają. Co więcej, pewne elementy dużo bardziej odpowiadały mi w Volkswagenie, a inne w Kii. Fakt faktem pod kątem "crossoverowej" użyteczności Stonic wygrywa. T-Cross ma za to lepiej rozplanowane wnętrze i oferuje więcej miejsca dla kierowcy, pasażerów i bagażu. KIA Stonic i Volkswagen T-Cross to bardzo udane i dopracowane auta, które celują w nieco inną klientele. I to chyba ich największa zaleta - dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie i nie zawsze trzeba być skazanym na "małe pudełko".