Clio kontra Clio - jak zmieniła się piąta generacja popularnego Renault?

Wyglądają podobnie, ale wbrew pozorom są skrajnie różnymi samochodami. Jak zmieniło się Renault Clio? Porównujemy IV i V generację tego popularnego modelu.

Gdy Renault Clio V generacji po raz pierwszy ujrzało światło dzienne, w sieci pojawiło się wiele negatywnych komentarzy. I nie chodziło o wygląd, a raczej o to, że Francuzi poszli na skróty i jedynie odświeżyli swoje nowe auto.

Nic bardziej mylnego. Choć samochody te są podobne wizualnie, to jednak dzieli je niemal wszystko - od konstrukcji, przez wykończenie i wyposażenie, aż po komfort jazdy. Jak najnowsze wcielenie wypada na tle poprzednika? Sprawdziłem to.

Renault Clio

Clio kontra Clio - Renault zrobiło to dobrze

Nie ukrywam, że porównanie tych samochodów było dla mnie dużą ciekawostką, bowiem prywatnie użytkuję Renault Clio IV generacji. Po długiej analizie dostępnych na rynku samochodów miejskich, to właśnie ten model okazał się być najtrafniejszą propozycją.

Dlaczego? Decyzja o zakupie tego auta była efektem dobrego wyniku prostego równania. Auto miało mieć miejski charakter, a jego głównym użytkownikiem w założeniu miała być moja żona. Zależało jej na konkretnym wyposażeniu. Kamera cofania, grzane fotele i automatyczna klimatyzacja to były obowiązkowe elementy. Do tego podłokietnik i wygodne fotele. Wszystko to trzeba było zamknąć w 50 000 zł, ewentualnie z małym hakiem.

Wiadomo, najkorzystniejszą opcją byłby zakup samochodu używanego. Tutaj jednak było duże parcie na nowy pojazd, który nie będzie sprawiać problemów. Do tego silnik miał znosić typowo miejską eksploatację. Clio posiadamy od 2015 roku i od tamtej pory tylko dwa razy wyjechało dalej niż 30 kilometrów za Warszawę.

Nowa generacja poprawia wygląd poprzednika

Czwarte wcielenie Clio narysowano w fantastyczny sposób. Cały czas sylwetka tego samochodu prezentuje się atrakcyjnie, zwłaszcza w wersji po liftingu. Nowa generacja idealnie wyostrzyła i odświeżyła te elementy, które pokryły się już lekkimi zmarszczkami. Jednocześnie Renault dopracowało to, co irytowało w poprzedniku. Mowa tu na przykład o tylnych klamkach, które w "czwórce" są wąskie i niepraktyczne. Do tego zrezygnowano z idiotycznego "pseudookienka" w słupku C.

Nowe Clio jest jednak gorsze w dwóch praktycznych kwestiach. Po pierwsze - przeniesienie przycisku do otwierania klapy bagażnika z pokrywy nad rejestrację jest nietrafionym i wyjątkowo irytującym pomysłem. Do tego spod maski zniknął siłownik, który ją podtrzymywał. Tak, Clio IV generacji miało takie "luksusowe" udogodnienie.

Bezpośrednio zestawiając te dwa auta łatwo zauważyć, jak wiele fragmentów auta jest niemal identycznych. Nieco wyprasowano tutaj niektóre przetłoczenia (np. na drzwiach), dzięki czemu auto wygląda dojrzalej i nowocześniej.

Wnętrze to lata różnicy

Kiedy w 2015 roku kupowaliśmy Clio, wykończenie wnętrza jakoś wybitnie mnie nie irytowało. Po czterech latach i zaledwie 33 000 kilometrów wiele plastików zaczęło jednak wydawać lekko irytujące dźwięki, które są obecne tylko w chłodniejsze dni. Do tego w "czwórce" nie znajdziemy zbyt wielu miękkich tworzyw. Nawet topowa wersja Intens (na którą świadomie się zdecydowałem), poza gumowatym obszyciem deski nie posiada miękkich elementów.

Zupełnie inaczej wygląda to w nowym Renault Clio. Tutaj topowa odmiana zaskakuje mnogością miękkiego i przyjemnego plastiku. Jest on zarówno na desce rozdzielczej jak i na drzwiach, co należy wyróżnić. W tym segmencie jest to rzadkość.

Sam projekt deski wyprzedza o lata świetlne poprzednika. Czwórka szybko się zestarzała wizualnie w środku, głównie przez dziwnie rozwiązaną konsolę centralną. Mamy tutaj także dużo mniej schowków i gorzej rozlokowane przełączniki. Lewarek skrzyni biegów położono niżej. W efekcie pozycja, w której trzymamy rękę, nie jest zbyt wygodna.

W Clio V wszystko to poprawiono. Mamy tutaj lepszą pozycję za kierownicą, większą liczbę schowków, a ich pojemność robi pozytywne wrażenie. O multimediach nie ma co mówić. EasyLink w porównaniu do nieco prehistorycznego systemu Media NAV Evolution to niebo a ziemia. Co ciekawe ten starszy system w Dacii dostał np. obsługę Apple CarPlay. Mimo unifikacji systemowej, wgranie nowego oprogramowania do Clio jest niemożliwe. Szkoda, gdyż Bluetooth włącza się przez jakieś 2 minuty po uruchomieniu samochodu.

Przestrzeń? Wbrew pozorom nowe Clio nie jest dużo lepsze

Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że różnice są znikome. Tak, na tylnej kanapie jest nieco więcej miejsca, ale nie jest to też duży przeskok. Bagażnik? Tu pojawia się wiele pytań. Renault deklaruje, że Clio V mieści 391 litrów. Jest to jednak fizycznie niemożliwe, gdyż porównując te kufry organoleptycznie (czyli wrzucając te same przedmioty) zauważymy, że przewaga na korzyść nowego auta nie jest tak miażdżąca. 20, może 30 litrów więcej - tyle oferuje kufer w Clio V. Do 391 litrów na pewno jednak dużo brakuje.

Jazda nowym Renault Clio jest nieporównywalnie lepsza

Tutaj Francuzi wykonali kawał rewelacyjnej roboty. Platforma CMB to nie tylko lepsze właściwości jezdne, ale przede wszystkim poprawione wyciszenie. W Clio IV dużo hałasu dobiegało z komory silnika - zwłaszcza przy obecnym w moim egzemplarzu silniku 1.2 o mocy 75 KM. Spięto go z "krótką" i potwornie wyjącą przekładnią, przez co powyżej 100 km/h w kabinie robi się bardzo nieprzyjemnie.

Renault Clio

Tymczasem nowe Clio do 140 km/h zachowuje przyjemną ciszę. Owszem, jednostka 1.0 TCe ma też inną kulturę pracy. Jednak wyciszenie takich elementów jak nadkola czy przednia szyba jest bardziej dopracowane w nowym wcieleniu.

Czy przypadłości poprzednika też się tutaj pojawią?

Renault Clio IV generacji cierpi na pewne specyficzne przypadłości. I tak oto po 4 latach auto lubi sobie potrzeszczeć. Czuć, że nadwozie pracuje i jest to niestety cecha trapiąca wszystkie egzemplarze. Często luzuje się też tylna klapa, co generuje nieprzyjemny hałas na nierównościach.

Francuzi zapewniają, że nowe Clio jest staranniej składane, a cała produkcja odbywa się zgodnie z nowymi, dużo bardziej rygorystycznymi normami. Czy przełoży się to na wyższą trwałość i mniejszą awaryjność? Mam taką nadzieję. Mój egzemplarz nie sprawia większych problemów, jednak miał kilka małych wpadek, które wymagały interwencji mechanika. Samochód nigdy nie odmówił jednak posłuszeństwa. I mam nadzieję, że nowe wcielenie pod tym kątem będzie równie poprawne.