SEAT nie ma przyszłości. Jego miejsce zajmie Cupra. I dobrze
SEAT zniknie z rynku, a Cupra zajmie jego miejsce - do takiego wniosku dochodzę obserwując poczynania tych marek. I taka decyzja ma bardzo dużo sensu. Dlaczego? Pozwólcie, że Wam wyjaśnię.
Czy też odnosicie wrażenie, że SEAT stał się marką pozbawioną sensu? Działania prowadzone przez koncern Volkswagena w ostatnich latach sprawiły, że ten hiszpański z pochodzenia producent został przyparty do muru i stracił charakter. Do tego stanął w sytuacji, z której tak naprawdę nie ma wyjścia.
Aby zrozumieć problem musimy cofnąć się mniej więcej do 2008 roku. Wtedy też zaczęły się kombinacje, które finalnie doprowadziły markę do obecnego stanu, raczej dalekiego od pierwotnych założeń. SEAT wszedł do rodziny Volkswagena kilka lat przed Skodą, więc miał palmę pierwszeństwa. Paradoksalnie jednak to w czeski brand zainwestowano pieniądze, tak aby uczynić z niego "budżetową" część grupy. Tymczasem SEAT zaczęto przypisywać rolę auta pełnego emocji, co stało się widoczne wraz z debiutem pierwszego Leona i drugiej generacji Toledo.
Na celownik wzięto Alfę Romeo. Niemcy uzbroili nowe SEAT-y nie tylko w ciekawe nadwozia, ale też i w szereg nowoczesnych rozwiązań. Deska rozdzielcza z Audi A3, nowa platforma i mocne silniki to jedna strona medalu. Drugą stanowiły całkiem niezłe właściwości jezdne.
Ten kurs umocniony został wraz z drugą generacją Leona. Towarzyszyły jej jednak też dziwne auta, takie jak Toledo trzeciej generacji (będące dziwną wariacją na temat... hatchbacka lub vana, oraz Altea, czyli minivan z krwi i kości. To trio, wraz z Ibizą, święciło wiele sukcesów i przyciągało do salonów klientów.
A potem SEAT się pogubił
Sprzedaż Leona i Ibizy była niezła, ale Toledo zawiodło. Odważna linia Waltera de Silvy nie została zbyt ciepło przyjęta. Aby więc trochę podkręcić sprzedaż do gamy wrzucono mocno odświeżone Audi A4 B6, które nazwano SEAT-em Exeo. Wyglądało to całkiem przyzwoicie, ale technologicznie było już mocno starzejącą się konstrukcją. Tak zakończono rok 2008.
W 2009 z kolei najpierw odświeżono Toledo, aby kilka miesięcy później wycofać je z gamy. Jego miejsce zajęła Altea XL, czyli podobny wizualnie samochód, będący rozciągniętą Alteą. Moda na ten segment była w swoim szczycie, aczkolwiek SEAT wciąż szczycił się swoim "hiszpańskim temperamentem". A tego tutaj zdecydowanie zabrakło.
Później dostaliśmy czwartą generację Toledo i "trzeciego Leona"
Toledo z auta, które wywodziło się z segmentu C, stało się budżetowym liftbackiem na bazie Skody Rapid. To było widać i czuć, przez co sprzedaż wyglądała blado. Model ten pokochali jedynie taksówkarze w Hiszpanii i Portugalii.
W przypadku Leona sytuacja wyglądała nieco inaczej. Ostre linie nadwozia i przemyślana gama sprawiły, że klienci od razu zainteresowali się tą nowością. Jednocześnie postawiono na promocję wersji FR i Cupra, czyli odpowiednio usportowionego i topowego wariantu tego auta.
I to był strzał w dziesiątkę. Chcąc auta o sportowym klimacie szło się do SEAT-a. Jednocześnie jednak Volkswagen niechętnie inwestował w pewne kwestie, przez co Leon nie szczycił się najlepszymi plastikami, a nawet przez pewien czas oferowany był wyłącznie z własnymi, nieco gorszymi multimediami.
W efekcie SEAT stał się trochę takim niechcianym dzieckiem. Z jednej strony nie mógł stanąć na równi z Volkswagenem (lub nawet dogonić Audi), z drugiej zaś naciskała na niego Skoda, która szturmem brała rynek. Sytuacja bez wyjścia?
Niekoniecznie, bo bezpiecznikiem stała się właśnie Cupra
Początkowo pomysł wydzielenia Cupry z gamy SEAT-a wydawał mi się idiotyzmem i kolejną próbą poszukiwania atencji na rynku. Tymczasem z perspektywy czasu doceniam ten ruch. Ba, dochodzę do wniosku, że było to jedyne rozsądne i sensowne rozwiązanie, które pozwoliło stworzyć "niszę w niszy" na nową markę.
Jak? Spójrzcie na losy Cupry. Nową markę pokazano podczas zamkniętego show w Hiszpanii, gdzie pokazano mocno podrasowaną Ibizę. Dzień później na rynek trafiła Ateca. Ibiza przepadła, co mocno dziwiło, ale było dobrym ruchem - aczkolwiek o tym za chwilę.
Cupra Ateca pozwoliła na zbudowanie świadomości marki. Niektórzy wręcz nazywali ją w swoich materiałach "budżetowym Porsche Macan". Oczywiście to określenie jest mocno na wyrost, aczkolwiek 300 KM i napęd na cztery koła w SUV-ie w dobrej cenie było czymś naprawdę ciekawym.
Na fali tego sukcesu powstał Formentor, czyli pierwszy niezależny model Cupry. W praktyce jest to nieco podniesiony i przebudowany Leon, aczkolwiek indywidualny charakter tej marki został doceniony przez klientów.
I tutaj Cupra zaczyna zajmować podwórko marki SEAT
Jak? Spójrzcie na ofertę Formentora. Obok topowych wersji, oferujących 245 KM (w hybrydzie plug-in) i 300 KM w standardowej odmianie, pojawiły się też zwykłe silniki. 1.5 TSI i 2.0 TDI (niedostępne w Polsce) to jednostki, których nikt nie oczekuje w "sportowej" marce.
Aczkolwiek to nie było już ważne, gdyż wizerunek zrobił swoje. Klienci wzięli te Cupry 1.5 TSI i cieszą się z nich jak małe dzieci. Z kolei ta "hiszpańska" marka, dla wyważenia sytuacji, pokazała limitowany model VZ5. Zastosowano w nim jednostkę 2.5 TFSI ze stajni Audi, oferującą 390 KM, tak więc na nudę narzekać nie można.
Teraz do akcji wkracza Cupra Born. Zaprezentowano ją jako SEAT-a El-Born, czyli prototypowego bliźniaka Volkswagena ID.3. Na rynek nie dotarła już pod tą marką, a właśnie jako nowa Cupra. Dlaczego? Bo to ma więcej sensu. Klienci polubili, a niektórzy wręcz pokochali nowy brand i postrzegają go w zupełnie inny sposób.
Tymczasem Cupra Born będzie dostępna też w bardzo zwyczajnych wersjach. Ofertę otwiera tutaj wariant z baterią o pojemności 45 kWh i z silnikiem elektrycznym o mocy 150 KM. Owszem, na drugim końcu stoi topowy model z jednostką oferującą 231 KM, ale to jest właśnie ten samochód, który "wyrównuje ciężar" i utrzymuje odpowiedni wizerunek nowej hiszpańskiej marki.
Pozostaje pytanie - co z małymi modelami?
Jak wiadomo SEAT ma w swoim portfolio jeszcze Ibizę i Aronę - dwa dobrze sprzedające się samochody, które mają zyskać następców. Myślę, że tutaj jednak też dojdzie do przemiany w Cuprę. Kluczem do sukcesu jest elektryfikacja. Tym samym aktualna generacja pozostanie w grze możliwie długo, a tymczasem grupa Volkswagena przygotuje nową, zmniejszoną wersję platformy MEB w wydaniu przednionapędowym. Zapowiedź pokazano już podczas targów w Monachium, a zwiastunem małych elektryków jest model ID.Life.
Myślę, że na jego bazie powstanie właśnie mały crossover z segmentu B, który być może nawet "wchłonie" Ibizę. W ten sposób Volkswagen wreszcie uporządkuje swoje portfolio. Jako marka pozostanie granicą, która rozdziela cały koncern. Gdzieś na tej samej wysokości, aczkolwiek po "sportowej" stronie uplasuje się Cupra, a przeciwległy koniec zajmie praktyczna i uniwersalna Skoda. Audi z kolei niezmiennie walczy w segmencie premium, biorąc na celownik BMW i Mercedesa. Proste?
W tym przypadku wygaszenie SEAT-a będzie zapewne dla wielu osób dość smutnym wydarzeniem (zwłaszcza dla Hiszpanów), aczkolwiek mogą się cieszyć z jednego - wciąż zostają z jedną solidną marką.