W kiju, z pokrętłami, ale bez korbotronika. Jest też Toyota Hilux do ciężkiej roboty
W Europie Toyota Hilux będzie całkiem nieźle wyposażona, ale są jeszcze rynki, gdzie "kij i pokrętła" to podstawa w ofercie.
W Europie pickupy pełnią nieco inną rolę, niż na innych kontynentach. Paradoksalnie rzadko są prawdziwymi wołami roboczymi, a z reguły pełnią rolę "praktycznego" samochodu dla osób, które prowadzą różnego rodzaju biznesy. Nikogo nie powinno więc dziwić to, że wiele firm stawia na sprzedaż droższych wersji z dobrym wyposażeniem. Właśnie tego oczekują klienci. I choć nowa Toyota Hilux w Europie występuje tylko z podwójną kabiną, to są jeszcze miejsca na świecie, gdzie zachowa prostą formę.
Pojedyncza kabina, kij i pokrętła. To najlepsze wcielenie tego samochodu, stworzone do ciężkiej roboty. I co ciekawe, wcale nie wygląda aż tak "skromnie"!
Piękny wielki lewarek, ale korbortonika już nie ma. Toyota Hilux może być wołem roboczym
Kilka lat temu w moje ręce trafił testowy Hilux, nieźle wyposażony, ale właśnie z "manualem". Ach, ależ to była fantastyczna maszyna! Lewarek był długi niczym w Ikarusie, skok pomiędzy kolejnymi biegami gigantyczny, a precyzja... specyficzna. Podobny zestaw miałem też wcześniej w krótkim Land Cruiserze. Idealny do zabawy, świetny w roli siłowni dla lewej nogi.
Na Starym Kontynencie w Hiluxie takiej zabawy już nie uświadczymy, ale w Azji już jak najbardziej. Tam wciąż w ofercie pozostaje krótka wersja w całkowicie nowym wydaniu. Choć z zewnątrz wygląda spartańsko, na stalówce i wąskiej oponie, to w środku wbrew pozorom rozpieszcza. Nawet przy manualnej skrzyni i manualnej klimatyzacji może mieć multimedia, a elektryka szyb to standard. To samo tyczy się cyfrowych wskaźników.
Manualna skrzynia łączy się w tym aucie z dwoma silnikami. Pierwszym jest 2.8-litrowy diesel bez układu miękkiej hybrydy. Drugą opcję stanowi silnik benzynowy - 2,7 litra pojemności, czterocylindrowy. To stary dobry wół roboczy, którego, jak głoszą legendy, nie da się zajechać. Właśnie z tego powodu w Azji Wschodniej pozostaje kluczowym elementem oferty.
Co ciekawe tylko nieliczne firmy mają w Europie robocze wersje pickupów. Ford oferuje "prostego" Rangera, a Isuzu sprzedaje D-MAX'a dla klientów o bardzo specyficznych oczekiwaniach. To jednak wyjątki i prawdziwe rarytasy.


