"Williams bez Williamsa". Renault 5 zyskuje nowy charakter, ale nie ma kultowej nazwy
Kolorystyka nawiązuje do kultowego pierwowzoru, segment też pasuje. Renault 5 przywodzi na myśl kultowe Clio Williams, ale nie ma z nim nic wspólnego. Co więcej, za ten projekt nie odpowiada francuska marka.
Kolekcjonerzy biją się o auta, które sporadycznie trafiają na rynek. Renault Clio Williams jest otoczone kultem, gdyż nie tylko stanowi hołd dla sukcesów tego brytyjskiego zespołu startującego w Formule 1, ale także jest inżynieryjną perełką. Choć punktem wyjścia była udana i szybka wersja 1.8, to poprzeczkę podniesiono tutaj dużo wyżej. Dwulitrowa szesnastozaworowa jednostka, zawieszenie bazujące na torowej wersji Cup i skrzynia o krótkich przełożeniach owocowały kapitalnymi osiągami. To wszystko ubrano w charakterystyczną granatowo-złotą kolorystykę. Teraz nosi ją Renault 5. Nie ma już tych wyjątkowych osiągów, ale przynajmniej urzeka stylem.
Nie jest to jednak owoc współpracy Francuzów i Brytyjczyków. Wersję nazwaną Monte Carlo stworzył holenderski dealer Zeeuw & Zeeuw, który w ten sposób chciał nawiązać do cenionego auta. Efekt jest moim zdaniem doskonały.
Tak na dobrą sprawę Renault 5 powinno zyskać wersję Williams. Co prawda byłoby to problematyczne z prawnego punktu widzenia, ale...
Jak dobrze wiemy porozumienie tych dwóch firm nie wchodzi w grę. Williams w F1 jeździ z silnikami Mercedesa, a Alpine ma swoje własne jednostki. Być może w przyszłym roku, gdy obydwa zespoły będą korzystały z silników z Brixworth, uda się znaleźć jakiś kompromis.
Póki co jednak jedyną opcją jest "nawiązywanie" do pierwowzoru poza oficjalnym obiegiem. Zeeuw & Zeeuw skorzystało tutaj ze wsparcia firmy Re-Volve, która opracowała pakiet zmian. Nowe 18-calowe felgi pokrywa złoty lakier, a granatowy lakier i złote wstawki w nadwoziu tworzą bardzo udaną kompozycję. Garść zmian wprowadzono też we wnętrzu - jest to chociażby inaczej obszyta tapicerka.
Punktem wyjścia dla wersji Monte Carlo było 120-konne Renault 5 z akumulatorem o pojemności 40 kWh. Emocji nie będzie więc tutaj zbyt dużo - tych trzeba szukać w wersji Alpine, która też ma swój unikalny charakter. Co więcej, za auto z tej limitowanej serii trzeba zapłacić naprawdę dużo. Przygotowany przez Re-Volve samochód kosztuje 37 995 euro w Holandii, czyli o ponad 8000 euro więcej od standardowej wersji Techno, na której bazuje.
Na rynek trafi 25 takich samochodów. Chętnych zapewne nie zabraknie, choć trudno argumentować taką dopłatę do wersji, która głównie wygląda, a nie oferuje przy tym lepszych osiągów lub poprawionych właściwości jezdnych.


