BYD Dolphin ma za zadanie zdobyć zachodnie rynki - jest tani i wydajny
BYD Dolphin ma "na papierze" wszelkie predyspozycje, aby podbić rynki zachodnie. Jest tani i wyposażony w zaawansowane technologie.
Samochody elektryczne w Chinach to niemal zupełnie oddzielna gałąź motoryzacji. Jest ich mnóstwo i dzielą się na "bardzo tanie", "SUV-y", duże "hipersamochody" o spektakularnych parametrach. Te pierwsze raczej nie prezentują dla europejskiego/zachodniego odbiorcy jakiejś specjalnie dużej wartości. Zaprezentowany w zeszłym miesiącu BYD Dolphin ma ambicje, żeby to zmienić.
BYD Dolphin korzysta z architektury 800V
To pierwszy samochód w tym rozmiarze, który korzysta z nowej płyty podłogowej "e-platform 3.0", działającej w oparciu o architekturę 800V. To pozwoli na korzystanie z szybkich ładowarek (choć jeszcze nie poinformowano, jak szybkich). Według producenta, 150 km zasięgu jesteśmy w stanie uzyskać w ciągu 5 minut. Samochód jest mniej więcej wielkości Renault Zoe i ma podobne parametry. Ma 4070 mm długości, 1770 mm szerokości i 1570 mm wysokości. Rozstaw osi na poziomie 2,7 metra pozwoli na wygospodarowanie w środku przestrzeni jak w samochodzie kompaktowym. Mały "elektryk" będzie ważył ok. 1 300 kg.
Jeśli chodzi o technologie, to poza szybkim ładowaniem dostajemy "wystarczający" silnik o mocy 95 KM, momencie obrotowym 180 Nm i osiągnie prędkość maksymalną na poziomie 150 km/h. BYD Dolphin korzysta z baterii litowo-żelazowo-fosforanowych (Li-FePO4/LFP), które mają być bezpieczniejsze i wydajniejsze niż litowo-jonowe. Nie zawierają też kobaltu. Baterie LFP wykorzystuje Tesla w Modelach 3 i Y z chińskich fabryk. W przypadku "Delfina" mamy dwie wersje - 30 kWh oraz 45 kWh. Zasięgi maksymalne sięgają odpowiednio 225 i 300 km, według norm WLTP. Dzięki szybkiemu ładowaniu jednak w mieście może to okazać się wystarczające. Blade Battery, jak nazwano akumulatory, mają deklarowaną żywotność na poziomie 1,2 mln km.
Cena
BYD Dolphin nie wygląda przy tym wszystkim źle, a przede wszystkim jest tani. Chińskie ceny, w przeliczeniu, sięgają około 12-13 tys. Euro, czyli samochód jest w cenie Renault Clio. Chińska propozycja trafi na początek do Australii, już w przyszłym roku. Cena ma wynieść "sporo poniżej 35 000 AUD". Ta kwota to 99 000 zł, więc o 25 tys. mniej niż bazowe Renault Zoe. Do Clio jeszcze brakuje, ale gdyby Chińczykom udałoby się go zaoferować za ok. 80 - 90 tys. zł, to wciąż mogłaby być lepsza oferta niż Dacia Spring.