BYD celuje w "japońskie dobro narodowe". W planach jest elektryczny Kei Car

BYD się nie zatrzymuje. Chiński koncern planuje wbić się w każdy możliwy segment na ważnych rynkach. Teraz "atakują" Japonię, proponując kei cara.

Japoński rynek motoryzacyjny jest olbrzymi i bardzo trudny. Marki "niejapońskie" mają tam ciężko i muszą wyróżniać się czymś co naprawdę przyciągnie klientów. Do tego najważniejszym segmentem są tam kei cary, pudełkowate, niezmiernie praktyczne samochody do miasta. BYD próbuje się jednak wbić w ten segment.

Chińczycy muszą mieć naprawdę poważne argumenty.

BYD celuje w bardzo skonsolidowany segment, mając przeciwko sobie wszystko

Japoński segment aut "kei" to wyjątkowy byt. Samochodów jest mnóstwo, każda z firm ma w ofercie kilka propozycji. Modele mają ustandaryzowane wymiary, wymuszone przepisami, i podobne jednostki napędowe o maksymalnej mocy 64 KM. Do tego stopnia jest to "jeden organizm", że marki normalnie nie współpracujące ze sobą blisko mają te same modele oferowane tylko z inżynierią emblematową.

Małe, miejskie samochody, jak uważamy od dawna, są świetną drogą dla samochodów elektrycznych. Zauważył to m.in. Nissan tworząc bardzo popularny i ponoć wyjątkowo udany model Sakura. Honda również ma swojego małego "kanciaka" - N-Box w wersji elektrycznej. Choć póki co głównie jako model dostawczy. Osobowy ma zadebiutować w tym roku.

BYD Elektryczna Honda N-Box może okazać się przebojem

Z tego tortu rynkowego swój kawałek chciałby wykroić chiński gigant BYD. Koledzy z carnewschina przyłapali na drodze zamaskowany samochód producenta, który nie może być niczym innym jak tylko właśnie kei carem.

Ambicje są duże. W ciągu kilku lat Chińczycy chcą zdobyć 40% rynku elektrycznych aut keijidōsha, "samochodów lekkich", jak tłumaczy się dokładnie określenie kei car. To może być trudne, nawet z dobrym produktem. Japończycy są bardzo wierni swojej motoryzacji, zwłaszcza, jeśli chodzi o małe auta. Do tego, nie przepadają za Chińczykami, więc lokalny patriotyzm może być też dużą przeszkodą, mimo udanego produktu.

Co wiemy o nowym aucie BYD

Samochód ma trafić na rynek w przyszłym roku. Korzystać będzie z całkowicie od zera zaprojektowanej platformy, której celem jest wbicie klina między japońską konkurencję. Prawdopodobnie będzie oferował baterię o pojemności 20kWh, czyli podobną jak w Nissanie Sakura, czy Mitsubishi eK X EV (te dwa są zresztą wspólną konstrukcją). Pozwoli ona na przejechanie ok. 180 km pomiędzy ładowaniami. Moc silnika? To już wiemy, tyle ile przepisy pozwolą.

Cena? Ma być ok. 2,5 mln jenów, czyli 65 000 zł. Tyle też kosztują japońscy konkurenci. Jeszcze w 2025 roku BYD planuje otworzyć 100 punktów dealerskich w całej Japonii, co ma ułatwić ekspansję.

Póki co, sądzę że to będzie ciekawy projekt. Na pierwszy rzut oka, Chińczycy mogą się na nim przejechać. Ale nowoczesna, wydajna i autorska platforma oraz dobra cena mogą być solidną kartą przetargową.

źródło: carnewschina