Francja jak Singapur? Nowe podatki powodują, że ceny niektórych aut wzrosły absurdalnie
Francja od 1 stycznia ma nowe podatki, uzależnione od emisji. Powodują one, że ceny niektórych samochodów wzrosły... dwukrotnie.
Francja to, w wielu miejscach, całkiem przyjemne miejsce do życia. Ale jako kraj ma wyjątkową zdolność do tworzenia przepisów, które można by potraktować w najlepszym przypadku jako dziwaczne. To trochę jak odwiedzony przez nas niedawno Singapur, gdzie żyje się świetnie, tylko trzeba przestrzegać paru oryginalnych zasad. Azjatyckie państwo ma też dość zabójczą politykę podatkową, jeśli chodzi o samochody. Francuzi najwyraźniej im pozazdrościli.
Nie, nie trzeba będzie zezwolenia na nowy samochód. Ale niektóre z nich zdrożeją do granic przyzwoitości.
Francja: podatek od 1 stycznia 2024 roku wynosi nawet 60 000 Euro
Podatek ten jest ekologiczny i w teorii ma zachęcać do przesiadki na mniejsze i lżejsze samochody, zamiast korzystać z wielkich SUV-ów i innych tego typu wynalazków.
Trochę się z tym zgadzamy, bo małe samochody niemal całkowicie wymarły, a dla wielu ludzi, albo w miastach, są całkowicie wystarczające.
Tymczasem Francja postanowiła przywalić swoim obywatelom prawdziwą bombą.
Od stycznia 2024 bez dodatkowego podatku są tylko samochody, które emitują (według normy WLTP) mniej niż 117 g/km. To w przypadku wielu nowych aut może być wystarczające. Tabela podatkowa wskazuje, że "rozsądnie" jest tak do 140 g/km. Przy tej wartości podatek sięga 983 Euro i myślę, że dla wielu jest do zaakceptowania. I mniej więcej w tych okolicach "mieści się" BMW 320d Touring. Całkiem spory samochód z "niekochanym dieslem"
A potem zaczyna robić się śmiesznie. Przywoływanym przez francuskie media przykładem jest Toyota GR Yaris. Mały, lekki, ale mocny hothatch i tak należy do dość drogich. We Francji wyceniony jest na 46 300 Euro lub 48 800 Euro (z automatem). Do tego podatek ekologiczny, który wynosi odpowiednio... 45 990 Euro i 60 000 Euro. Także jeśli zamierzacie atakować Col de Turini w swoim nowym GR Yarisie ze skrzynią automatyczną, to musicie wysupłać blisko 110 000 Euro.
Naprawdę ekskluzywne auta
Wiecie co. To jest kilka tysięcy Euro więcej niż bazowe Porsche Taycan (oczywiście tutaj podatku nie płacicie) i 20 tysięcy Euro więcej niż nowy Macan.
Wartości tego podatku rosną w szalonym tempie, a maksymalna kwota, czyli 60 tys. Euro, wcale nie dla samochodów ekstremalnie dużo emitujących. To 193 g/km.
Najbardziej "po uszach" dostaną małe, ale mocne auta kompaktowe oraz oczywiście duże SUV-y. O ile nie są elektryczne (co jest bez sensu) albo hybrydami plug-in. Każdy z producentów ma coś do zaoferowania w tym temacie.
Tym możecie ganiać. Byle krótko
Innymi słowy. Sytuacja jest absurdalna, bo na przykład nowa klasa E z trzylitrowym dieslem o mocy 370 KM zdrożeje o ok. 4 000 Euro, przy samochodzie wycenionym na minimum 90 000 Euro.
Za to GR Yarisa, albo bazowego Porsche Boxstera, raczej nie uświadczycie na francuskich drogach.