Gdyby flotowcy naoglądali się "Szybkich i Wściekłych", zamawialiby taką Camry GT-S

Chciałoby się powiedzieć - "It's SEMA Time!". Targi w Lasa Vegas to czas szalonych projektów, takich jak Toyota Camry GT-S, czyli tuningowany ulubieniec polskich flot i amerykańskich emerytów.

Najnowsza odsłona sedana z Japonii nie należy do aut, które budzą specjalne emocje. Moim zdaniem, Toyota Camry to niezmiernie udany samochód, którym jeździ się bardzo przyjemnie. Ale to odpowiednik wydajnego, cichego pracownika korporacji, który robi swoją robotę bez dużego szumu. Aż przychodzi impreza integracyjna (czyli targi SEMA w Las Vegas) gdzie okazuje się, że to naprawdę rozrywkowy gość. Taki jak Camry GT-S. Szalona, choć wciąż hybrydowa wersja flotowego sedana.

Toyota Camry GT-S stawia na odważną stylizację

Nie sposób jej przeoczyć. Koncepcyjna (wyłącznie) Toyota na pewno przyciągnie uwagę zwiedzających amerykańskie targi tuningowe. Zresztą, zaprojektowany został w USA, w studio CALTY Design Research, należącym do japońskiej marki.

I jest wizją tego, jak mogłaby wyglądać sportowa odmiana Camry.

Na przykład mogłaby mieć popularne ostatnio w Toyocie dwukolorowe nadwozie z dołem w kolorze "Inferno Flare". Do tego czarne wykończenia. Agresywnie wystylizowane progi, kompletnie nowy przedni zderzak z dokładką, tylny dyfuzor i spoiler na tylnej klapie uzupełniają ten mocno usportowiony look. Mam nieodparte wrażenie, że wraca moda sprzed 20 lat, bo tak mogłoby wyglądać auto biorące udział w pierwszej lub drugiej części kultowej serii, kiedy jeszcze traktowała o wyścigach.

Toyota Camry GT-S

Toyota Camry GT-S w związku z tym dostała też komplet nowych kół. Na dwudziestocalowe czarne felgi dodatkowo naciągnięto komplet opon Michelin Pilot Sport Cup 2 w rozmiarze 245/30R20.

A jak pojawiło się "koło", to musiała pojawić się i "gleba". W tym przypadku to 1,5 cala (38 mm) bliżej asfaltu. Całkiem sporo. Spece z Toyoty wsadzili też komplet bardzo poważnych hamulców. Samochód teraz hamuje dzięki ośmiotłoczkowym zaciskom z przodu i sześciotłoczkowym z tyłu. Przednie tarcze mają 365 mm średnicy, a tylne są niewiele mniejsze (356 mm).

Niestety, nie zmieniono nic pod maską. Hybrydowy silnik o pojemności 2,5 litra osiąga 235 KM na pewno nie jest wolny, ale w tym przypadku  nie robi to wrażenia.

Na SEMA być może wolelibyśmy coś nieco bardziej szalonego. Bo początek Toyota zrobiła ambitny.