Hybryda czy benzyna? Wybór w hothatchach z koncernu Volkswagena zaskakuje
Cupra Leon ujrzała już światło dzienne, o Volkswagenie Golfie GTI wiemy prawie wszystko, podobnie jak o Skodzie Octavii RS. Warto więc zadać pytanie - dlaczego auta te oferują dwa skrajnie różne warianty napędowe o tej samej mocy?
Wiele osób obawiało się, że nowe hothatche z koncernu Volkswagena będą już wyłącznie zelektryfikowane. O ile prądu nie ma się co bać, o tyle pewne watpliwości budzi układ napędowy, który ląduje w tych modelach. Jest to hybryda, czyli kombinacja silnika 1.4 TSI o mocy 150 KM, jednostki elektrycznej i baterii o pojemności 13 kWh. Łączna moc tego zestawu to 245 KM.
Hothatche z koncernu Volkswagena. Do wyboru, do koloru!
Dokładnie tyle samo dostajemy w wersji 2.0 TSI
Tutaj zaczyna się zabawa, bowiem doszliśmy do sytuacji, gdzie różnica pomiędzy Cuprą, Volkswagenem i Skodą jest naprawdę... kosmetyczna.
W każdym przypadku mamy bowiem do wyboru wersję hybrydową lub stricte benzynową. W przypadku Volkswagena jest to wariant GTE/GTI (ten drugi zadebiutuje w Genewie, ale moc silnika jest dość pewna), zaś Skoda jak i Cupra wszystko zamknęły pod jedną marką.
To jest hybrydowa Cupra Leon. Co ją wyróżnia? Przede wszystkim klapka kryjąca gniazdo do ładowania i felgi "aero".
O ile Skoda musi zadowolić się tymi 245 KM, o tyle Cupra (i najprawdopodobniej Volkswagen) zaoferują też mocniejsze warianty. Hiszpańska marka do worka dorzuca 300-konną wersję przednionapędową i 310-konną z 4x4, ale dostępną tylko jako kombi. Golf z kolei ma mieć też mocniejsze wydanie GTI, choć tutaj mówi się o mocy zbliżonej do 280 KM.
Od przybytku głowa... boli?
To teraz warto zadać sobie jedno kluczowe pytanie - jaki sens ma równoległe oferowanie dwóch skrajnie różnych wariantów o identycznej mocy w identycznym wizualnym wydaniu? Odpowiedź nie jest prosta, ale mam kilka tropów.
Pierwszy z nich jest najbardziej prawdopodobny. Chodzi o oswojenie klientów z technologią i powolne przyciąganie do hybrydowego rozwiązania. Ostre cięcie i bezpośrednia przesiadka mogłyby być bolesne. Dlaczego? Wielu klientów bardzo ceni sobie hothatche Seata Cupry, Volkswagena czy Skody i lubi dłubać przy zawieszeniu oraz przy silnikach. Dla nich więc wariant 2.0 TSI jest idealny. Pewne jest jednak to, że los takich jednostek jest już spisany na straty, a postępująca elektryfikacja prędzej czy później wyeliminuje je z rynku.
Audi S3 stawia na silnik 2.0 TSI o mocy 306 KM
Klienci więc mają czas na sprawdzenie nowego rozwiązania i dopasowanie się do niego. Producent z kolei zyskuje dodatkowe miesiące/lata na dopracowanie bardziej sportowego rozwiązania.
Nowym, 245-konnym wariantem jeszcze nie jeździłem (i chyba jeszcze nikt nie jeździł), ale 204-konny wariant tej jednostki nie rzuca mnie na kolana. Jest to fajne rozwiązanie do limuzyn, takich jak Superb czy Passat. Dynamika cieszy, a przy odrobinie chęci da się przejechać blisko 50 kilometrów na prądzie. Jednocześnie można też postawić na hybrydową jazdę i cieszyć się bardzo niskim zużyciem paliwa.
Problemem jest to, że dodatkowe kilogramy wynikające z obecności baterii są wyczuwalne. Specyficznie pracuje tutaj także pedał hamulca i raczej daleko mu do stricte sportowego charakteru. Tak jak jednak wspomniałem - to tylko wrażenia ze słabszego wariantu, do tego upakowanego w duże samochody.
A może lepiej było to rozdzielić?
Hybrydy typu PHEV wciąż stawiają wiele znaków zapytania. Producenci twierdzą, że świadomi klienci faktycznie wykorzystują możliwość ładowania i jeżdżą głównie w trybie bezemisyjnym. Z drugiej strony pojawiają się najróżniejsze niezależne badania, które sugerują, że mało kto w ogóle ładuje hybrydy plug-in.
Volkswagen Golf GTI zadebiutuje w Genewie
Odnoszę wrażenie, że próba sprzedania tych samochodów jako sportowe jest troszkę na wyrost. Nie brakuje klientów, którzy cenią sobie ekologiczny, a nie sportowy charakter. Czy nie lepiej byłoby stworzyć więc jakieś usportowione, ale i bardziej "zielone" warianty, tak aby bardziej zdywersyfikować gamę modelową, a hybryda była lepiej wypromowana?
Cztery hothatche w kilku smakach
Aby wszystko było jasne - lista hothatchy w gamie koncernu Volkswagena będzie wyglądać następująco:
Audi zaoferuje S3 z silnikiem 2.0 TSI, 306 KM, napęd quattro (Haldex)
Cupra zaoferuje Leona w wariancie 1.4 TSI (hybryda, 245 KM), z napędem na przód. Dalej zaczynają się małe schody, bowiem kolejna na półce powinna być wersja 2.0 TSI 245 KM - ale ta według najróżniejszych źródeł... nie istnieje. Co ciekawe wspomniał o niej sam producent na prezentacji (jest także wzmianka w broszurze), jednak nikt z koncernu nie potwierdza takiej wersji. Czyżby niechcący zabrali kartkę ze specyfikacją Octavii RS?
Tym samym oficjalnie dalej pozycjonowana jest wersja 2.0 TSI 300 KM (napęd na przód) oraz 310 KM z napędem na cztery koła (tylko jako kombi).
A to jest 310-konna Cupra z czterołapem.
Jedziemy dalej, czyli Skoda. Tutaj Octavia RS będzie sprzedawana w konfiguracji takiej jak Cupra, czyli 1.4 TSI (hybryda, 245 KM) i 2.0 TSI 245 KM. Napęd oczywiście na przód. Do tego wszystkiego dojdzie diesel 2.0 TDI 200 KM, także sprzedawany jako RS.
Na deser Volkswagen. W przypadku tej firmy mamy największe zróżnicowanie wizualne, ale pod kątem napędu wszystko znowu wygląda znajomo. Wersja GTE zapewnia 245 KM (tak, 1.4 TSI, znowu hybryda), GTI również zaoferuje 245 KM (ale już z silnika 2.0 TSI), zaś GTD wykorzysta silnik 2.0 TDI o mocy 200 KM. Mamy więc sytuację analogiczną jak w Octavii.
Można się pogubić, dlatego wrzucamy Wam zdjęcie Octavii RS. To akurat wariant stricte spalinowy (brak gniazda do ładowania w lewym przednim błotniku)
A wszystkie auta bazują na tej samej platformie
I dzielą między sobą większość rozwiązań. Z towarzystwa najbardziej wyłamuje się Skoda, która nie dostała najnowszych cyfrowych zegarów i zaawansowanych multimediów, które zagoszczą w Cuprze i Golfie. O Audi nie wiemy zbyt wiele, ale ten model poznamy już za kilka dni w Genewie - tak jak i Golfa GTI oraz GTD.
Czy taka kumulacja zbliżonych do siebie pojazdów ma sens? To pokaże czas. Na pewno ktoś długo pracował na taką strategią, choć cały czas budzi ona moje wątpliwości. Pierwsze miesiące sprzedaży w Europie i w Polsce pokażą, co tak naprawdę będzie kręciło nabywców.