Nie chciałem wsiadać za kierownicę. Lexus LM zmienia znaczenie "bycia wożonym"

Spacerując po bogatych dzielnicach Tokio, zobaczycie bardz dużo samochodów takich ajk Lexus LM. W czym tkwi jego sukces i popularność? I czy w Europe jest on możliwy?

W zasadzie Lexus Polska do testu powinien użyczać ten samochód wraz z kierowcą. Lexus LM 350h to minivan jakich nie ma w Europie. I jednocześnie jeden z samochodów, które wywołują niezatarte wrażenie. Jedna z najlepszych "limuzyn" na rynku", jeśli szukacie samochodu do bycia wożonym z tyłu. I to mimo wielu wad.

Ich niezmierna popularność w Azji jest dla nas czymś nietypowym. A jednak luksusowe minivany w Chinach, czy Japonii, to synonim luksusu znacznie bardziej naturalny i większy niż u nas BMW serii 7, czy Mercedes klasy S. To nie jest dziwne, bo to znacznie wygodniejsze auta dla pasażerów. Fakt, w Europie mamy luksusowe odmiany Mercedesa klasy V. Ale to wciąż "lepiej ubrane Vito".

Tymczasem tydzień spędzony z opartym na "osobowym" samochodzie Lexusie spowodował, że miałem znacznie mniej przyjemności z testu, musząc prowadzić auto prasowe.

Lexus LM 350h - TEST. Najpierw obowiązek

A więc wsiadamy za kółko. W testowanej odmianie Omotenashi wita nas nieco "ograniczona wizualnie" kabina. Głównie przez to, że przestrzeń dla pasażera jest oddzielona sztywną ścianą z małym tylko okienkiem. To zresztą można jednym przyciskiem podnieść lub opuścić, a drugi przycisk powoduje zmniejszenie jego przejrzystości do zera. Dla pełnej prywatności dwójki z tyłu.

Lexus LM

Z przodu jednak siedzi się dobrze. Przed sobą mamy dość eleganckie wnętrze (świetne drewniane dekory), połączone z klasycznymi multimediami Lexusa oraz bardzo wygodnymi fotelami. Siedzi się oczywiście wysoko, a widoczność do przodu jest fantastyczna. To ważne, bo mamy do czynienia z naprawdę dużym samochodem.

Oczywiście, wyposażenie również jest na odpowiednim poziomie, w końcu kierowca musi być wypoczęty i zrelaksowany. Byle nie za bardzo - pewnie dlatego zrezygnowano z masażu w przednich fotelach. Za to na pewno może sobie dobrze posłuchać muzyki - Mark Levinson gra świetnie (ale nie idealnie).

Można się skupić na słuchaniu muzyki, albo ewentualnym nasłuchiwaniu, czy pasażerowie czegoś nie potrzebują (nie znalazłem żadnego interkomu, jest tylko możliwość otwarcia okienka).

A to wszystko dzięki temu, że samochód porusza się bardzo lekko. Pneumatyczne zawieszenie z poziomu kierowcy jest bardzo dobre, a hybrydowy układ jest idealny. W mieście często porusza się przy pomocy napędu elektrycznego, nie przeszkadzając swoim zdjęciem i obniżając koszty eksploatacji.

Niestety, w trasie zaczyna być go słychać, głównie przy dynamicznym przyspieszaniu. Czuć, że pod maską pracuje tylko czterocylindrowa jednostka ze skrzynią CVT. Ale 250 KM to wystarczające parametry, aby samochód nadawał się do jazdy nawet w trasie. Może nie jest to mistrz elastyczności, ale jako samochód do "wożenia" sprawdza się całkowicie. W końcu do 100 km/h przyspiesza poniżej 9 sekund. W takim aucie to więcej niż dobrze.

Podobnie jest ze stabilnością i wyciszeniem. Autem podróżuje się bezproblemowo, wygodnie i tylko boczny wiatr powoduje, że trzeba mocniej trzymać kierownicę. Tak to "duży van", który bez problemu nadaje tempo na autostradzie.

W obronie portfela

I do tego nie drenuje portfela Pana Prezesa. Skoro wydał ponad 700 tysięcy złotych na luksusowego minivana to gdzieś trzeba oszczędzić. Na przykład na stacji benzynowej.

W mieście Lexus LM potrzebuje średnio ok 7,5 l/100 km, a "dla chętnych" dostępne są wyniki nawet poniżej 5 l/100 km. W trasie potrzebuje od 5 do 10 l/100 km, co uznaję za fantastyczne wartości, biorąc pod uwagę rozmiary i aerodynamikę Lexusa.

Zużycie paliwa Lexus LM 350h
przy 100 km/h: 6,1 l/100 km
przy 120 km/h: 7,6 l/100 km
przy 140 km/h: 10,2 l/100 km
w mieście: oki. 7,5 l/100 km

Przejdźmy do salonu

Czy inaczej do sedna. Za automatycznie otwieranymi drzwiami czeka nas prawdziwy "salonik". Wita nas zresztą bardzo japoński i zaskakująco praktyczny gadżet, czyli stojak na parasol z ociekaczem.

A oprócz tego dwa fotele i gigantyczny ekran systemu multimedialnego. Ale czy tylko?

Lexus LM wyposażony jest bowiem również w lodówkę, stoliki oraz szafeczki na buty. Po pierwsze, nie trzeba brudzić mięciutkich dywaników. Po drugie, można znacznie lepiej odpocząć w długiej trasie. Zwłaszcza, że obszerne fotele potrafią rozłożyć się do poziomu niespotykanego w żadnej limuzynie. Potem jeszcze kilka przycisków zamykających rolety w szklanym dachu oraz zasłaniające boczne szyby i można udać się na drzemkę, może nawet z masażem w fotelu.

O ile samochód jedzie. Jeśli się zatrzymacie, ktoś Wam może zajrzeć w oczy przez tylną klapę. A i w trakcie jazdy Fiat Ducato (wiadomo, wszystkie Ducato świecą po oczach) przerwie Wam wypoczynek. Nie wiem, czemu nie zastosowano dodatkowej rolety w tylnej szybie.

Drzemkę może też nam przerwać hałas od opon. Brak oddzielenia części bagażowej (przepastnej), która staje się miejscem dla oparcia rozłożonych foteli powoduje, że mamy dość nisko głowę i, jak na tę klasę samochodu, słychać tu za dużo.

Co innego, gdy wrócimy do pozycji nieco bardziej siedzącej. Wtedy zbyt wiele nie słychać, a samochód izoluje od otoczenia w sposób niespotykany. Dorzućcie do tego genialne fotele i bardzo komfortowe zawieszenie pneumatyczne i otrzymanie idealną "biznes klasę" do długich podróży. Pneumatyczne zawieszenie ma nawet specjalny tryb, który ma dodatkowo poprawiać komfort z tyłu. Moim (i pasażerów) zdaniem jest aż za miękki.

Ale i tak można się zrelaksować. Na pewno za to podładujecie sobie jakieś urządzenie. Są i porty USB-C, i ładowarka indukcyjna (w schowkach) i gniazdo 220V. Brakuje za to uchwytów na kubki - jest tylko po jednym na osobę. Posiadanie lodówki na pokładzie inklinuje możliwość wyboru więcej niż jednego napoju w trakcie jazdy.

Robi wrażenie, choć nie spełnia wszystkich oczekiwań

Można więc zabrać się za oglądanie na 48-calowym ekranie. Wysoka rozdzielczość, możliwość podpięcia sprzętu przez HDMI powodują, że tworzy się prawdziwe centrum rozrywki. Tyle że większość opcji dotyczących podłączania urządzeń jest... z poziomu fotela kierowcy. Brakuje możliwości szybkiego podpięcia telefonu i słuchania/oglądania z niego przez bluetooth.

To podobny poziom, choć znacznie wygodniejszy, niż system w BMW Serii 7. Tam ekran robi wrażenie, ale tutaj pozwoli na niemalże domowe warunki oglądania. Klimatyzacja w końcu jest osobna dla zamkniętego przedziału, więc możemy sobie zrobić własną przestrzeń. W cenie kawalerki - za 730 tysięcy złotych. 

Tyle (729 900 zł) kosztuje Lexus LM 350h w wersji Omotenashi. To już cena kawalerki "z wykończeniem", bo nie trzeba dokupować żadnej opcji. Owszem, ma "mały" silnik i wygląda jak wielka lodówka na kołach. Ale za tę cenę nie dostaniecie w segmencie F auta, które odpowiadałoby na tyle potrzeb, o których nawet nie wiecie, że je macie.

Lexus LM 350h - podsumowanie i moja opinia

I to jest właśnie siła LM-a. Limuzyny mają fajne silniki, wygodne wnętrze i można czasem je poprowadzić. Nawet Rolls-Royce'a Ghosta EWB, który wcale nie traci "z przodu". Jeśli jednak lubicie być wożenie, to mimo wad, Lexus LM 350h jest idealny. Bardzo komfortowy, ze świetnymi fotelami, a przede wszystkim zapewniający przestrzeń. Nie czuć w nim auta "dostawczego" a jednocześnie można wygodnie wsiadać i wysiadać, fotele są bardzo obszerne, a możliwości odpoczynku - bardzo duże. Dołóżmy do tego sprawną hybrydę, niezłe wyciszenie (z tyłu) i dostajemy samochód, który świetnie spełnia swoją rolę. Nie dziwię się, że azjatyccy prezesi przesiedli się na luksusowe minivany. Ja to kupuję!

Zalety
  • Bardzo wygodne fotele z tyłu
  • Świetna izolacja drugiego rzędu siedzeń
  • Lodówka, stoliki, szafeczki na buty i na parasol
  • Niskie zużycie paliwa
  • Bardzo komfortowe zawieszenie
  • Więcej przestrzeni i komfortu niż w jakiejkolwiek limuzynie
Wady
  • Brak rolety na tylnej szybie
  • Multimedia z tyłu powinny być całkowicie niezależne od przodu
  • Dałoby się jeszcze wygłuszyć szumy z tyłu, od opon
  • Wnętrze mogłoby być jeszcze bardziej praktyczne