Maserati ma plan na przyszłości. Trzy filary, które postawią markę na nogi
Jean-Philipe Imparato, szef Maserati, przedstawił plan, który ma postawić tę markę na nogi. Jego plan opiera się na trzech filarach, na których ta marka zbuduje swoją pozycję. Można śmiało powiedzieć, że jest to dobra strategia, która powinna przynieść oczekiwane efekty.
- Maserati przygotowuje się do wdrożenia nowego planu, który wpłynie na pozycjonowanie marki
- Włoski producent chce odzyskać solidną pozycję na rynku
- Kluczowe są tutaj trzy filary, zapewniające właściwy start dla nowej strategii
Można śmiało powiedzieć, że Maserati nigdy nie miało lekko. Najlepsze dla tej marki czasy przypadły na okres, gdy była pod skrzydłami Ferrari. Od czasu "rozwodu" z producentem z Maranello doszło do wielu zawirowań, które doprowadziły do utraty rentowności tej firmy. Złe decyzje i nacisk na elektryfikację to jedne z kluczowych powodów, dla których sytuacja wyraźnie się pogroszyła.
Antonio Filosa, nowy szef grupy Stellantis, szybko podwinął rękawy i wziął się do pracy. Przede wszystkim zbudował wokół siebie zespół stworzony z zaufanych osób, z którymi ma wspólny język i podobny etos pracy. Maserati przejął Jean-Philipe Imparato, wcześniej dowodzący Alfą Romeo. Jest on odpowiedzialny za wdrożenie planu, który opiera się na trzech filarach. Cel? Przywrócenie rentowności, poszerzenie gamy i zwiększenie wartości rezydualnej.
Maserati skupi się na tym, co robi najlepiej - i co sprawdza się w ich portfolio
Przede wszystkim kluczowa jest platforma Giorgio, która pozostanie w użyciu przez kolejne lata. Według Imparato regularne modernizacje tej konstrukcji dadzą jej co najmniej 10 kolejnych lat obecności na rynku. Już teraz modele takie jak Grecale czy GranTurismo i GranCabrio wykorzystują właśnie tę płytę podłogową.
Co więcej, platforma Giorgio umożliwia także stworzenie krótszej wersji. To potencjalne zabezpieczenie na wypadek, gdyby w Modenie pojawiła się idea zbudowania mniejszego samochodu o luksusowym charakterze.
Drugi filar to silnik V6 Nettuno. Właśnie przechodzi elektryfikację
Ten silnik, opracowany dla Maserati i stosowany tylko przez markę z trójzębem, będzie najprawdopodobniej dostępny w wersji MHEV i PHEV. Imparato nie wchodził tutaj jeszcze w szczegóły, ale z pewnością taka kombinacja będzie dla Włochów kluczowa w kolejnych latach.
Trzecim filarem jest wartość rezydualna. Maserati kończy z produkcją "na plac", a wszystkie samochody będą wytwarzane tylko na zamówienie
Produkowanie samochodów w nadmiernej liczbie egzemplarzy, gdy popyt jest niewielki, jest najgorszym, co można zrobić dla wartości rezydualnej. Zalegające auta są mocno rabatowane, a to zmniejsza wartość rezydualną produktów.
Włosi biorą się więc do pracy i rezygnują całkowicie z takiej produkcji. Każdy samochód ma być szyty na miarę klienta, a w Modenie dodatkowo stawiają na indywidualizację w programie BottegaFuoriserie.
Co więcej, w 2026 roku ruszy też program Maserati Approved. W ten sposób włoski producent chce zachęcić część osób do zakupu używanego samochodu tej marki. Strategicznie jest to więc bardzo ciekawy i dobry ruch.
Według Imparato rentowność marki będzie na właściwym poziomie, gdy roczna sprzedaż sięgnie 15 000 samochodów
Są to więc wyniki, które Maserati notowało w minionych latach. Powrót na ten poziom jest realnie możliwy, a pomogą w nim także nowe modele. Finalnych kształtów nabiera nowe Quattroporte, które na drogi wyjedzie za dwa lata. Zrezygnowano z koncepcji produkowania elektrycznego samochodu - ustąpi on miejsca spalinowej wersji.
Włosi uporządkowali też kwestię produkcji wybranych modeli. GranTurismo i GranCabrio "wróciły do macierzy" i powstają już w Modenie, a nie w Mirafiori w Turynie. Ciekawostką jest jednak fakt, że część komponentów wciąż dojeżdża ze stolicy Piemontu.


