Nissan Ariya Evolve 87 kWh - TEST. To najlepsze od wielu lat auto marki, bezapelacyjnie
Długo przyszło nam czekać na naprawdę nowoczesnego elektryka tej marki - ale warto było. Nissan Ariya to nie tylko świetne auto na prąd, ale przede wszystkim najlepszy od lat samochód tej marki. Dlaczego? To bardzo proste.
W tym roku mija 12 lat od debiutu rynkowego pierwszej generacji Leafa. Ten zbudowany na rozwiniętej platformie modelu Tiida elektryk szybko stał się hitem - oczywiście na miarę swoich czasów. Pomogła w tym odważna stylistyka i przede wszystkim brak konkurencji. Można wręcz powiedzieć, że to właśnie Leaf przetarł szlak wszystkim elektrykom. I choć druga generacja tego auta jest dużo nowocześniejsza, to prawdziwym "kolejnym krokiem" marki jest właśnie Nissan Ariya.
To samochód z zupełnie innej bajki, niż Leaf. Zbudowano go na opracowanej od podstaw dla elektryków platformie CMF-EV, wywodzącej się częściowo z konstrukcji dla samochodów spalinowych. Drugim autem, które z niej korzysta, jest Renault Megane E-Tech.
Ariya to samochód, który tej marce był bardzo potrzebny. Dlaczego? Otóż jest powiewem świeżości. Nowy Qashqai i X-Trail to udane samochody, ale opierają się na znanej koncepcji. Przy Aryi Nissan mógł nieco zaszaleć - i zrobił to w idealny sposób.
Nissan Ariya Evolve 87 kWh - TEST. Ten samochód zwraca na siebie uwagę
Przede wszystkim w oczy rzuca się jego linia, która moim zdaniem jest naprawdę świetnie narysowana. Nissan w optymalny sposób połączył nowoczesny design, odcinający się od spalinowych modeli, z pomysłami znanymi z dotychczasowych aut marki. Dzięki temu powstało auto nowoczesne, ale nie przekombinowane i udziwnione na siłę.
A to się ceni, gdyż wielu producentów stara się na siłę tworzyć futurystyczną stylistykę, która nijak nie pasuje do całego portfolio marki. Zgrabnie poprowadzona linia dachu w Aryi (lekko opadająca), wysunięty front i ładny tył mogą wpaść w oko. Tutaj należy się mocne 10/10.
Wnętrze również miło zaskakuje - wykończeniem i stylem
Japońskie marki przyzwyczaiły nas do specyficznego podejścia do kokpitów w samochodach. Czasy piekielnie twardych plastików odchodzą do lamusa, ale często ukryte elementy są wykończone gorszymi tworzywami. Tego jednak tutaj nie uświadczycie.
Wręcz przeciwnie. Nissan Ariya zaskakuje dbałością o detale. Minimalistyczna deska rozdzielcza składa się z dwóch ekranów, które zgrabnie połączono jedną osłoną. Na środku ulokowano zaś dotykowy panel klimatyzacji, choć zupełnie inny, niż u wielu producentów.
Są to wyeksponowane przyciski, które wkomponowano w "drewnianą" listwę. Wygląda to świetnie i jest bardzo wygodne w obsłudze.
Częściowo dotykowe przełączniki ulokowano też na ruchomym podłokietniku. Tak, jest regulowany elektrycznie, co jest bardzo wygodnym patentem. Szkoda tylko, że pod ramieniem nie ma dużego schowka - znajdziemy tam jedynie półkę z ładowarką indukcyjną.
Wróćmy jednak do tworzyw i do dbałości o detale. Miękkie plastiki znalazły się na drzwiach z przodu i z tyłu. Tego nie uświadczycie u konkurentów, np. w Volkswagenie ID.4 i ID.5. Do tego miękka listwa z materiału przypominającego alcantarę została też pociągnięta przez słupek B. To detal, ale warty uwagi, gdyż takich rzeczy często nie znajdziemy nawet w bardzo drogich samochodach.
Przestrzeń, w której miło spędzicie czas
Ergonomia nie rozczarowuje. Multimedia są względnie proste w obsłudze (choć ich grafika zdaje się być nieco przestarzała), a sprytne schowki ułatwiają przechowywanie podręcznych przedmiotów. Moim absolutnym faworytem jest elektrycznie otwierana skrytka w konsoli centralnej. Ma dużą pojemność, a po otwarciu pełni rolę stolika na małe przedmioty. Sprawdza się to idealnie podczas przerwy w podróży.
Przednie fotele są wygodne - i nawet pomimo nieco zbyt krótkich siedzisk nie męczą w trasie. Problemem jest jedynie ilość miejsca nad głową, która jest mocno ograniczona. Wysokie osoby mogą czuć się tutaj mało komfortowo, zwłaszcza na prawym fotelu.
Ten, pomimo elektrycznej regulacji wysokości, zainstalowany jest znacznie wyżej. Nie wiem, czy to kwestia subwoofera, czy też ulokowania tam jakiejś cennej elektroniki. Efekt jest jednak taki, że na prawym fotelu jest zdecydowanie mniej komfortowo, niż na lewym.
Tylna kanapa nie rozczarowuje. Miejsca jest tutaj naprawdę dużo
Początkowo pewne obiekcje miałem do tylnej kanapy, która ma dość nisko poprowadzone siedzisko. To jednak nie wpływa na dłuższą metę na komfort podróżowania z tyłu. Ilość miejsca cieszy, zarówno na nogi, jak i nad głową. Długie podróże nie będą więc tutaj żadnym problemem.
Nissan Ariya ma bagażnik o pojemności 466 litrów. Pod podłogą ulokowano tutaj dodatkową przestrzeń, którą można wykorzystać na kable, lub na przewożenie mniejszych rzeczy. Szkoda tylko, że pod maską z przodu nie ma dodatkowego kufra - znajdziemy tam jedynie silnik i cały stos kabli.
Ten samochód to przede wszystkim udany elektryk - choć nie bez wad
Zajrzyjmy teraz do danych technicznych tego auta. Testowany egzemplarzy wyposażony jest w akumulator o pojemności 87 kWh (netto, a nie brutto!). Silnik elektryczny napędza tutaj wyłącznie przednie koła, a jego moc to 242 KM i 300 Nm. Na brak koni i momentu narzekać więc nie można.
Jak ten zestaw sprawuje się na drodze? Przyznam szczerze, że już od pierwszych kilometrów byłem bardzo miło zaskoczony. Auto aksamitnie przyspiesza i nie szarpie, a delikatnie działająca rekuperacja w trybie standardowym zupełnie nie męczy.
Wszystko to umila dobrze pracujący układ kierowniczy. Siła wspomagania nie jest zbyt duża, ale jednocześnie nie trzeba walczyć z kierownicą podczas manewrowania. Za to należy się duży plus.
Osiągi nie rozczarowują. Już ta wersja osiąga setkę w 7,6 sekundy, a lada chwila dołączy do niej model e-4ORCE, który ma napęd na obie osie i ponad 300 KM. Jeździłem nim na torze Jerez w Madrycie i na brak mocy nie narzekałem.
Muszę zaznaczyć, że przedni napęd dopracowano tutaj do perfekcji. Problemem wielu elektryków z takim układem jest wyraźny "torque steering" i nadmierna podsterowność. Tutaj udało się to ukryć, zapewniając naprawdę doskonałą trakcję w zakrętach. Nisko położony środek ciężkości i dobre zawieszenie (choć bardzo sztywne) pozwalają na szybkie i sprawne pokonywanie łuków.
Zużycie energii w Nissanie Ariya jest fenomenalne w mieście i akceptowalne w trasie
Temperatura za oknem w trakcie testu wahała się w graniach od 1 stopnia nad ranem do 5-7 stopni Celsjusza w ciągu dnia. Nie są to więc idealne warunki dla samochodów elektrycznych do wykręcania rewelacyjnych wyników zużycia energii.
A mimo to Ariya nie zawiodła - zwłaszcza w mieście. Tutaj bez żadnych starań średnie zapotrzebowanie na prąd wahało się w granicach od 18,5 do 22,5 kWh. Myślę, że przy wiosenno-letnich temperaturach możemy liczyć na stały wynik na poziomie tej dolnej wartości.
W takim przypadku zasięg wzrasta do solidnych 460 kilometrów, co w zupełności wystarczy na tydzień regularnej eksploatacji - przynajmniej dla większości osób.
W trasie jest nieco gorzej. Przy 100 km/h Ariya zużywa około 18-19 kWh prądu. Z kolei przy 120 ten wynik wzrasta już do 23-26 kWh, a przy 140 do 29-34 kWh na sto kilometrów.
przy 100 km/h: | 18-19 kWh/100 km |
przy 120 km/h: | 23-27 kWh/100 km |
przy 140 km/h: | 29-34 kWh/100 km |
w mieście: | 18,5-23 kWh/100 km |
Są to więc wyniki gorsze niż u wielu konkurentów, choć problemem są warunki podczas pomiarów. Dla aut elektrycznych nawet nieco silniejszy wiatr lub niższa temperatura oznaczają dużą różnicę w zużyciu energii.
Realnie więc w trasie pokonamy 370 kilometrów na jednym ładowaniu. Jest to i tak dobry wynik, który przy lepszych warunkach wzrośnie spokojnie do 430-440 kilometrów.
W razie potrzeby można się stosunkowo szybko naładować
Maksymalna moc ładowania prądem stałym sięga tutaj 130 kW, co jest dobrym, ale nie powalającym wynikiem. Auta Hyundaia i Kii (IONIQ/EV6) mogą przyjąć nawet 300-350 kW na najszybszych ładowarkach. Nissan nie wymaga jednak długich postojów - od 10 do 80% naładujemy się w około 35 minut, co jest przyzwoitym wynikiem.
Trzeba oczywiście liczyć na to, że ładowarki będą nadążały za potrzebami klientów. Przykładowo mocniejsze stacje Greenway przy niższych temperaturach niechętnie ładują z wysoką mocą. W Nissanie za to nie musimy martwić się o kwestię zbyt zimnego akumulatora. Jeśli wiemy, że auto ma być ładowane prądem stałym z dużą mocą po krótkiej trasie, to z menu EV możemy włączyć ręcznie funkcję dogrzewania akumulatora.
Czy czegoś mi tutaj brakuje?
Owszem - lepszego systemu rekuperacji. A dokładniej łopatek, którymi można byłoby nim sterować. W trybie Standard po zdjęciu nogi z gazu auto zawsze lekko odzyskuje energię. W trybie ECO z kolei żegluje bez żadnych oporów, co pozwala na wykorzystanie ukształtowania terenu. Szkoda tylko, że przeskakiwanie pomiędzy tymi trybami wymaga "klikania" przycisków na tunelu środkowym.
Tam też włączamy tryb e-Pedal, który pozwala jeździć tym autem wyłącznie przy użyciu pedału gazu. Sposób działania jest doskonale znany - każde ujęcie nogi z gazu załącza system rekuperacji. Ma to swoje zalety (przede wszystkim pozwala na oszczędzenie klocków i tarcz), ale ja osobiście nie umiem przekonać się do tego systemu.
Czym jeszcze rozpieszcza ten samochód?
W wersji Evolve dostajemy wyświetlacz HUD, bardzo dobre światła LED Matrix, nagłośnienie BOSE (zadowalające, ale nie rzuca na kolana), oraz szklany dach. Poza tym na pokładzie jest system ProPilot 2.0, który sprawnie automatyzuje jazdę i zwiększa bezpieczeństwo jazdy przy włączonym tempomacie. Tym samym pod tym kątem Ariya nijak nie odstaje od swoich konkurentów.
Ile kosztuje taki Nissan Ariya?
Ten egzemplarz? Dokładnie 312 079 złotych. To topowa wersja Evolve, którą doposażono wieloma dodatkami. Wśród nich są atrakcyjne 20-calowe felgi, dodatkowe systemy wspierające kierowcę, lakier dwutonowy (z czarnym dachem) oraz chociażby miękki dywan pod nogami kierowcy i pasażera. Piękny, ale mało praktyczny w zimowych warunkach w Polsce.
Tak, ten samochód jest bardzo drogi - zwłaszcza teraz, gdy jego ceny poszły w górę o 30 000 złotych względem pierwszego cennika. Porównywalny Volkswagen ID.4 i ID.5 będzie tańszy o około 15 000 złotych. Dostaniecie tam jednak mniejszy akumulator i dużo gorsze wykończenie - coś za coś.
Obecnie najtańszy Nissan Ariya to wydatek rzędu 239 900 złotych. W tej cenie dostaniemy bazową wersję Advance z akumulatorem o pojemności 63 kWh. Zasięg będzie więc zdecydowanie mniejszy, a pod prawą stopą znajdzie się skromniejsza liczba koni mechanicznych.
Nissan Ariya 87 kWh Evolve - moja opinia i podsumowanie
Choć cena może zaskoczyć, to mimo to uważam, że jest to jeden z najatrakcyjniejszych samochodów w tym segmencie. Ariya wygląda świetnie, ma dobry i oszczędny napęd oraz rozpieszcza swoim wnętrzem. To naprawdę najbardziej udany model Nissana od lat. Oczywiście nie stawiam go na tej samej półce, co GT-R'a, aczkolwiek w porównaniu z oferowanymi w Europie od lat autami marki, Ariya jest naprawdę wybitna i zasługuje na uznanie.