Nissan Juke Hybrid - TEST. Plan był dobry, tylko nie zadziałał
W teorii Nissan Juke Hybrid jest idealny. Modne nadwozie, miejski charakter i hybrydowy napęd. Ale coś tu zupełnie nie wyszło.
Nissan Juke drugiej generacji to samochód tyleż udany, co... mniej charakterystyczny. Pierwsza "buda" mocno polaryzowała ludzi, ale była czymś innym, nowym, co wywoływało emocje. A sam samochód okazał się bestsellerem. Druga generacja jest znacznie dojrzalsza, nieco bardziej stonowana wizualnie i... rzadsza na drogach. Do gamy dołącza teraz Juke Hybrid, czyli wersja, która w miejskim crossoverze powinna się sprawdzić idealnie.
Nissan Juke Hybrid wszystko robi na opak
Układ hybrydowy zastosowany w Nissanie nie jest niczym, czego byśmy nie znali. Ale nie jest to też system e-Power, japońskiego pochodzenia. Juke Hybrid dostał napęd od Renault. Mieliście okazję o nim czytać w testach Clio, czy Arkany E-Tech. Benzynowy, wolnossący silnik połączony z jednostką elektryczną i dziwaczną skrzynią biegów z wieloma przełożeniami - osobno dla silnika spalinowego i elektrycznego.
Jak to działa?
Najdziwniej na świecie. O ile koledzy w Renault nie narzekali bardzo na ten napęd, ja zupełnie nie mogłem się z nim dogadać. Owszem, zaraz po ruszeniu często korzystał z prądu, a w jeździe miejskiej również zdarzało mu się próbować jechać dłuższy odcinek korzystając z energii w akumulatorach.
Tyle, że silnik spalinowy miał tendencje do włączania się w losowych momentach i to na wyższych obrotach. Przy dojeżdżaniu do świateł, przy jeździe z górki bez gazu, czy toczeniu się ze stałą prędkością. Nie tylko, ale bardzo często silnik "podładowywał" baterię w moim mniemaniu niepotrzebnie (bo było jej pół), albo dogrzewał system... w efekcie drastycznie podnosząc zużycie paliwa. W mieście ani razu nie udało mi się zejść poniżej 6,5 - 7 l/100 km. Częściej wyniki oscylowały wokół 8,5 l/100 km. Jak na napęd hybrydowy - bardzo słabo. Dołożony układ e-Pedal działa na bazie hamulca i nie jest zbytnio przydatny, nawet w korku.
Do tego Juke Hybrid wcale nie jest specjalnie dynamiczny. W mieście: owszem. Wspierany blisko pięćdziesięciokonnym "elektrykiem" crossover żwawo radzi sobie z przyspieszaniem i elastycznością. W trasie jest znacznie gorzej. Najlepiej czuje się poniżej 110 km/h i bez prób przyspieszania do wyższych prędkości. Robi to powoli i bardzo głośno. I zupełnie nieekonomicznie. Dość powiedzieć, że wyniki pomiarów są gorsze niż w przypadku jednostki 1.0 Turbo, którą testowałem trzy lata temu.
Nie brzmi to optymistycznie.
Zużycie paliwa | Nissan Juke Hybrid |
przy 100 km/h: | 6,4 l/100 km |
przy 120 km/h: | 7,5 l/100 km |
przy 140 km/h: | 9,7 l/100 km |
w mieście: | ok. 8,5 l/100 km |
Ceny zwariowały?! Czy coś tu jest nie tak?
Odpowiedź brzmi: obie odpowiedzi są poprawne. Nie sposób nie wziąć pod uwagę, że ceny samochodów szaleją i poziom niedawnego "wypasu" to dziś wersje podstawowe. Ale ile może kosztować crossover segmentu B, w pełnej opcji z silnikiem hybrydowym? Ponad 150 tys. zł. Nawet w tym samym salonie znajdziemy ciekawszy pomysł na wydanie tej kwoty - na przykład Qashqaia N-Connecta, ze 160-konnnym silnikiem. Z ręczną skrzynią kosztuje 151 tys. zł. Faktem jest, że Juke Hybrid jest wyposażony "pod korek" - z dwukolorowym lakierem, pełnym pakietem asystentów i tapicerką ze skóry ekologicznej. Absolutnie nie będziecie na nic narzekać, może poza mało przejrzystym ekranem multimediów. Ale po podpięciu telefonu i ten problem znika.
Wracając jednak do ceny. Hybryda wymaga dopłacenia 15 tys. zł do wersji 1.0 DIG-T ze skrzynią automatyczną. Bez sensu.
Szukamy pozytywów
Jedno trzeba Nissanowi przyznać - Juke jest może i głośny (również w kwestii wyciszenia) i ma przedziwny kształt który utrudnia wyczucie go podczas manewrów, ale jeździ bardzo przyjemnie. Zawieszenie zapewnia odpowiedni kompromis między pewnością, a komfortem pokonywania nierówności. Na mniejszych o cal felgach będzie jeszcze lepiej, ale co do zasady, Nissan tutaj zbiera spore pochwały. Do tego układ kierowniczy, który nie rozczarowuje. Może nie jest superprecyzyjny, czy nie daje sportowych odczuć, ale to tylko Juke. W tym, do czego został stworzony, sprawdza się znakomicie i nie przeszkadza.
Samo prowadzenie również jest dość stabilne i choć auto nie zachęca do sportowej jazdy, trudno mieć do niego jakieś zastrzeżenia. Jeśli chodzi o manewrowanie - to problemy z wyczuciem w większości rozwiązuje układ kamer 360 stopni, wspartych czujnikami.
Całkiem przyjemne miejsce
We wnętrzu małego Nissana nie poznamy, że siedzimy w odmianie hybrydowej. Ot, na wyświetlaczu między zegarami doszło kilka grafik, a między fotelami znajdziemy przycisk uruchamiający wspomniany wcześniej system e-Pedal. Jedyną zmianą jest znacznie zmniejszony bagażnik. W zwykłym Juke'u był całkiem spory, a tutaj jest gdzieś między wystarczający, a "zakupy wejdą na styk".
Za to w środku, jak na ten segment, jest całkiem sporo miejsca. Z przodu fotele są dość wąskie, ale wygodne. Mnie się w nich dobrze siedział, a i całkiem łatwo sobie można było znaleźć wygodną pozycję za kierownicą. W zintegrowanych zagłówkach znajdziecie głośniki opcjonalnego systemu Bose, ale nie jest opcja, za którą warto się zabijać i dokładać kolejne złotówki. Choć gra bardzo przyzwoicie.
Z tyłu nie ma za dużo przestrzeni, choć z drugiej strony, można tam zająć całkiem wygodnie miejsce. Kanapa jest całkiem wygodna, a na kolana jest... no cóż, tyle miejsca ile zwykle bywa w miejskich autach. Za wysokim kierowcą będzie trudniej usiąść, za niskim czy przeciętnego wzrostu, uda się to bez najmniejszych problemów.
Do tego Juke Hybrid jest całkiem nieźle wykończony, przynajmniej z przodu. Kilka różnych materiałów, faktur i przyjemnego w dotyku plastiku powoduje, że jazda japońskim crossoverem jest dość przyjemna.
Nissan Juke Hybrid - podsumowanie i opinia
Plan na zastosowanie napędu hybrydowego zdawał się nie mieć słabych stron. Niestety ma, i jest nim przede wszystkim układ hybrydowy. Samochód subiektywnie nie jest przyjemny w trasie, a przede wszystkim pali zdecydowanie za dużo. Podobnie jak kosztuje. Poza tym to po prostu Nissan Juke drugiej generacji. Dopracowany, przyjemny crossover segmentu B. Tu się nic nie zmieniło.
SILNIK | benz, R4, 16 zaw. + silnik elektryczny |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk pośredni |
POJEMNOŚĆ | 1598 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | syst. 105 kW (143 KM) |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | benz. 148 Nm; el. 205 Nm |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, cztery biegi dla silnika spalinowego, dwa przełożenia dla elektrycznego |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | belka skrętna |
HAMULCE | tarczowe/tarczowe |
OPONY | 225/45R19 |
BAGAŻNIK | 354/1237 l |
ZBIORNIK PALIWA | 46 l |
TYP NADWOZIA | crossover |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4210/1800/1595 mm |
ROZSTAW OSI | 2636 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1371/439 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 500/750 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | 5,0 - 5,2 l/100 km |
EMISJA CO2 | 114 - 117 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 10,1 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 166 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 3 lata lub 100 tys. km |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (DIG-T Visia) 91 770 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 144 870 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 153 810 zł |