Geneva Motor Show: Skoro nie ma targów, to co dalej z premierami?
Geneva Motor Show, czyli jedne z najważniejszych targów motoryzacyjnych, padły ofiarą walki z koronawirusem. Jest to ogromny problem nie tylko dla gości, którzy opłacili loty i hotele, ale przede wszystkim dla producentów.
Domyślam się, że w centralach większości marek samochodowych panuje teraz prawdziwe piekło. Działy public relations i marketing zapewne biegają między kolejnymi spotkaniami, aby szybko opracować koncepcje dotyczące premiery nowych modeli. Geneva Motor Show przepadło, a najbliższe duże imprezy także stoją pod znakiem zapytania.
To nie są przelewki - strategie opracowywane miesiącami w sekundę zawaliły się jak domek z kart. Z reguły mechanizm jest prosty: auto debiutuje na targach, po czym kilka tygodni później odbywają się pierwsze jazdy dla dziennikarzy. Premiera przygotowywana jest z prawdziwą pompą, prezenterzy wykuwają na pamięć swoje kwestie, a dobrze ubrani prezesi, menadżerowie i styliści szykują swoje opowieści.
Tymczasem marki samochodowe po raz pierwszy stają przed ogromnym wyzwaniem - jak to wszystko ogarnąć, kiedy kluczowy element wypadł z gry? Rozwiązań jest wiele, ale wszystkie w tej chwili nie są idealne.
Przykładowo Audi, Mercedes i BMW postawią na livestreaming, który zapewne zostanie zrealizowany bezpośrednio z siedziby tych marek. Ferrari stwierdziło, że skoro Genewa wypadła, to... nic nie robią, pomijając specjalne pokazy dla klientów.
DS z kolei na szybko próbuje zorganizować wydarzenie w okolicach Paryża, gdzie pokaże swoje auta. Zaplanowane wywiady mają z kolei odbyć się przez telefon.
Geneva Motor Show - producenci muszą się głowić. Straty i tak ponieśli
Decyzja o odwołaniu targów w Genewie jest zrozumiała, aczkolwiek cała ta histeria podsycana przez media może doprowadzić do większej tragedii. Jak podkreślają eksperci rocznie na zwykłą grypę umiera znacznie więcej osób.
CoVID-19 w magiczny sposób przewrócić świat do góry nogami. Giełda szaleje, rynek zamarł a ludzie w panice wykupują maseczki i gromadzą zapasy żywności. Cytując tutaj świetny fragment artykułu z brytyjskiego portalu The Spectator: "czy przy zwykłej grypie też tak robicie?"
Wiele osób doda, że ludzie umierają, że niebezpieczeństwo jest większe. Otóż nie - na powikłania po zwykłej grypie umiera znacznie więcej osób. Tutaj śmiertelność w zależności od wyliczeń waha się w granicach 1-3%. Mimo to koronawirus traktowany jest niemalże jak dżuma.
Oczywiście wszelkie starania mające na celu powstrzymanie dalszego rozprzestrzeniania się tej grypy są jak najbardziej wskazane. Problem polega tym, że temat ten już dawno wymknął się spod kontroli, a dzięki mediom cały świat oszalał.
Wróćmy więc do motoryzacji. Niektórzy twierdzą, że formuła targów już się wyczerpała, a odwołanie "Genewy" tak naprawdę nic nie zmienia. Cóż, nie zgodzę się. Przede wszystkim targi to moment, w którym możesz w kilka chwil poznać wszystkie nowości i porozmawiać z szeregiem osób odpowiedzialnych za te pojazdy.
Tymczasem w tej chwili producenci mają dokładnie 7 dni na rozmontowanie już gotowych stanowisk. Te pójdą na śmietnik - zapewne w ciągu roku sposób komunikacji jak i styl marki ulegnie ewolucji, a to co chciano pokazać stanie się nieaktualne. Auta, które zwieziono do Genewy z całego świata muszą wrócić do swoich "domów".
Europejscy producenci mają z górki - kilka zamkniętych lawet i po sprawie. Pomyślcie sobie jednak o kombinacji związanej z przewiezieniem aut do Korei, Chin lub USA. Odszkodowań firmy nie dostaną, gdyż decyzja o odwołaniu targów jest podyktowana rozporządzeniem rządu Szwajcarii, który zabronił organizowania imprez dla więcej niż tysiąca osób. Decyzja odgórna, nie możemy nic z tym zrobić, do widzenia, do zobaczenia za rok.
Targi pochłonęły miliony. Kolejne miliardy przepadają na słabnącej sprzedaży, zarówno w Europie jak i w Chinach. To właśnie tam jest największy problem, bowiem zainteresowanie nowymi samochodami spadło o 93%. Fabryki ledwo działają (albo stoją), co też hamuje zakłady w Europie.
To będzie ciężki rok
Przyszły tydzień miał obfitować w premiery. Nowe Audi A3, odświeżony Mercedes Klasy E, Alfa Romeo Giulia GTA, Porsche 911 Turbo... Można tak wymieniać kolejne auta, które poznamy tylko dzięki internetowi.
A jeśli ten nieszczęsny wirus dalej będzie rządzić się na tej naszej skromnej planecie, to i prezentacje tych pojazdów staną pod znakiem zapytania. O sprzedaży nie wspominamy - ta z pewnością wystartuje w z opóźnieniem, jeśli obrót spraw dalej będzie tak niekorzystny.