Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego? Koszty, analiza, czas
Zastanawialiście się kiedyś, ile kosztuje i ile trwa ładowanie "elektryka"? W prawdziwym świecie, a nie według obietnic działów marketingu. Sprawdziłem to - przygotowałem pełen zestaw kalkulacji, który daje lepsze spojrzenie na temat samochodów na prąd.
Pod naszymi publikacjami często pojawiają się komentarze, które podkreślają, że ładowanie samochodów elektrycznych jest drogie i zupełnie nieopłacalne. Postanowiłem więc dokładnie i uczciwie sprawdzić ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego.
Moim królikiem doświadczalnym został Volkswagen ID.4 GTX, którego miałem okazję testować. Skrupulatnie zapisywałem każde ładowanie, zarówno pod względem czasu jak i uzupełnionej energii. Wyniki i wartości, które uzyskałem, są naprawdę zaskakujące.
Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego? Założenia testu i kalkulacji
Na wstępie przybliżę Wam założenia, jakie poczyniłem przed odebraniem samochodu. Symulujemy, że mieszkam w bloku w Warszawie, parkuję na ulicy i ładuję się tylko na publicznych ładowarkach. Kolejna kwestia to sposób użytkowania. Jeździłem zupełnie normalnie, tak jak samochodem spalinowym. Korzystałem również ze wszystkich dostępnych elementów wyposażenia. Codziennie rano bez wahania uruchamiałem podgrzewanie fotela oraz kierownicy. Ogrzewanie również pracowało z pełną mocą.
I najważniejsze. Sposób użytkowania zakładał sprawdzenie wszystkich aspektów podczas dużych przebiegów. Zmodyfikowałem więc swoje prywatne plany tak, aby przez tydzień pokonać jak najwięcej kilometrów. Udało się pokonać prawie 1 700 kilometrów, co oznacza, że utrzymując to tempo, w ciągu roku przybyłoby 90 000 kilometrów na liczniku.
Jeszcze dwa słowa o pogodzie. Luty w Polsce okazał się być bardzo wietrzny i umiarkowanie zimny. Temperatury spadały w nocy do okolic -5 stopni, w dzień zaś oscylowały w zakresie 2-6 stopni na plusie. Deszcz padał, ale nie przez cały czas.
Planowanie - ładowanie samochodu elektrycznego
Przy tak intensywnym użytkowaniu nie obyło się bez planowania. W moim codziennym rozkładzie dnia musiałem uwzględnić „pit stop”. Nie oznacza to jednak wielu wyrzeczeń. Spotkanie lub kawa po prostu odbywała się w pobliżu punktu szybkiego ładowania.
Czy było to uciążliwe? Zasadniczo nie. Kalendarz rozpisuję na każdy dzień, także wpisanie ładowania w plan dnia zajmowało dosłownie chwilę. Czas jaki był potrzebny na uzupełnienie baterii (przeciętnie około godziny) też za każdym razem w taki, czy inny sposób spożytkowałem.
Większość kierowców jednak będzie mogła pominąć dokładne rozpisywanie kalendarza. Realnie mało kto pokonuje regularnie takie dystanse w ciągu dnia. A zasięg na poziomie 300-370 kilometrów (średnio prawie 350) pozwala na ładowanie co kilka dni.
Ładowania - ile czasu poświęciłem na ładowanie samochodu elektrycznego
Poniżej zestawienie moich wszystkich ładowań. Było ich osiem w ciągu tygodniowego testu Volkswagena ID.4 GTX.
Lp. | Start | Koniec | Czas | Dodano kWh |
1 | 19% | 69% | 1h 25 m | 40,66 kWh |
2 | 31% | 100% | 1h 25 m | 56,79 kWh |
3 | 3% | 68% | 0h 53 m | 51,56 kWh |
4 | 13% | 73% | 1h 04 m | 47,35 kWh |
5 | 35% | 100% | 1h 08 m | 52,42 kWh |
6 | 53% | 100% | 0h 56 m | 39,20 kWh |
7 | 8% | 100% | 1h 17 m | 74,09 kWh |
8 | 3% | 60% | 0h 39 m | 46,80 kWh |
Jak widać, prędkość ładowania była niestety zmienna. Pierwsze ładowanie odbyłem w CH Promenada, gdzie moc maksymalna to raptem 50 kW. W pozostałych przypadkach urządzenia teoretycznie oferowały nawet 90 kW ale jak widać, różnie z tym bywało.
Natomiast zwracam uwagę na czas. W ciągu tej godziny - półtorej można swobodnie zjeść lunch, zrobić zakupy czy… pójść do kina. A większość mocnych ładowarek mieści się (na dzień pisania tego tekstu) przy centrach handlowych.
Koszty - ile NAPRAWDĘ kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego?
O pieniądzach porozmawiamy globalnie w skali całego dystansu. Przejechałem dokładnie 1668 kilometrów zużywając średnio 22,5 kWh/100 km.
Niestety, piszę ten tekst w trzecim miesiącu haniebnej napaści Rosji na Ukrainę, co zbiegło się z pandemicznymi tarczami antyinflacyjnymi. Oznacza to, że mamy 8% VAT na paliwa oraz 5% VAT na energię elektryczną. Mimo tej obniżki (z normalnych w obu przypadkach 23% stawki podatku VAT), a z powodu wspomnianej wojny oraz bliżej niezidentyfikowanych powodów, zarówno benzyna bezołowiowa jak i olej napędowy kosztuje obecnie około 7 złotych (netto).
A cena energii? Tu posiłkować się będę cennikiem firmy GreenWay. Po pierwsze dlatego, że na tych stacjach ładowania uzupełniałem baterię podczas testu. Po drugie jest to obecnie największa sieć ładowarek w Polsce. Podkreślam też, że testy przeprowadzony był bez wsparcia tej firmy i nie ma ona żadnego związku z tym materiałem.
Zakładam również, że posiadając samochód elektryczny, nie będzie problemu z opłaceniem najwyższego abonamentu (80 złotych netto miesięcznie). Dzięki niemu cena za jedną kilowatogodzinę będzie znacznie korzystniejsza. Obecnie wynosi 1,30 złotego.
Z punktu widzenia obliczeń, czas spędzony na ładowaniu jest marginalny, ale trzeba pamiętać, że w sieci Greenway, poza kosztem energii płaci się za czas ładowania ponad 60 minut. W obliczeniach nie uwzględniałem też wspomnianego wyżej abonamentu. Wyjdziecie na plus, jeśli tylko naładujecie ponad 120 kWh w miesiącu.
W związku z powyższym, dla obliczeń przyjąłem ceny netto.
Oznacza to, że przejechanie 100 kilometrów Volkswagenem ID.4 GTX kosztowało 29 złotych (netto). Podobny pod względem gabarytów Volkswagen Tiguan Allspace w wersji z dieslem zużyje średnio około 7 litrów oleju napędowego (czyli koszt 100 kilometrów wyniesie około 49 złotych netto). Ale pod względem osiągów czy hałaśliwości w ogóle nie jest porównywalny z elektrycznym samochodem. Nieco lepiej wypada na tym tle wariant benzynowy o mocy 245 KM. Ale tu zużycie benzyny średnio wyniosło prawie 9 litrów na setkę. Oznacza to koszt prawie 63 złote.
Pozostaje różnica w cenie między wspomnianymi samochodami. Teoretycznie wynosi aż 50 tysięcy złotych (brutto). Realnie maleje do około 30 tysięcy, z uwagi na dopłaty rządowe do zakupu pojazdu elektrycznego. Różnica tylko w kosztach paliwa i prądu zwróci się po około 85 tysiącach kilometrów. Realnie zapewne szybciej, ponieważ koszty serwisowania aut elektrycznych są niższe, a różnica w eksploatacji wiosną i jesienią zwiększy się.
Jedna kluczowa kwestia, której nie można pominąć
I jeszcze jeden „drobiazg” dla osób, które mają możliwość ładowania samochodu w nocy w domu. Obecnie w taryfie nocnej jedna kilowatogodzina kosztuje raptem 42 grosze (z opłata przesyłową). Oznacza to, że w takim przypadku koszt przejechania stu kilometrów samochodem elektrycznym wynosi zaledwie 9 złotych. Słownie DZIEWIĘĆ ZŁOTYCH. Po jakim czasie zatem auto elektryczne się zwróci? Po mniej więcej 60 000 kilometrów.
Co więcej, ładując elektryka codziennie w nocy (w domu), nie musiałbym ani razu korzystać z ładowarki publicznej. A co za tym idzie, zarówno planowanie jak i czas, jaki trzeba poświęcić na tę czynność w ogóle nie miałyby znaczenia…
Koszty ładowania samochodu elektrycznego - podsumowanie
Stało się. Przy obecnych cenach paliwa zakup samochodu elektrycznego zaczyna się wręcz opłacać. Auta te przestały być manifestem ekologiczności właściciela, a stają się pełnoprawną alternatywą dla wersji spalinowych. Możliwe, że dla planety to dobre. Ale nie mi to rozstrzygać.
W momencie, gdy czytacie ten materiał, przygotowuję jego uzupełnienie, czyli podobne wyliczenia dla okresu wiosenno - letniego.