TEST: Kia Stinger GT z silnikiem V6 to dinozaur, którego pokochasz

Po raz kolejny KIA Stinger GT trafiła w moje ręce. To spotkanie utrwaliło moją wcześniejszą opinię - nie ma drugiego tak dobrego "GT" za rozsądne pieniądze.

Od czasu do czasu włącza się we mnie przysłowiowy grzyb, który najchętniej wszystko skomentowałby określeniem "kiedyś to było". Bo kiedyś to mieliśmy auta z charakterem i duszą. Kiedyś auta mocno różniły się od siebie. Kiedyś dawały niesamowite poczucie zintegrowania z całym układem jezdnym. A teraz? Teraz jeśli coś nie wyjdzie, to elektronika jest w stanie to załatać. Teraz najróżniejsze normy emisji spalin dokładnie dyktują co wolno, a czego nie. Kierunek zmian jest zrozumiały, ale zabija cały "romantyzm" motoryzacji. Te wielkie szalone silniki odchodzą w niepamięć, a ich miejsce zajmują elektryczne wynalazki pełne cyfrowych rozwiązań. W tym otoczeniu są jeszcze jednak prawdziwe dinozaury, które balansują na krawędzi tego, co można i tego, co wielu z nas by chciało. Taka właśnie jest Kia Stinger GT.

Jak ja Cię uwielbiam

O Stingerze pisaliśmy już dwukrotnie. Najpierw Marcin Napieraj położył swoje ręce właśnie na wersji GT, a później Dominik Kopyciński sprawdził nieco słabszy, ale za to tylnonapędowy wariant z jednostką 2.0 Turbo.

Dlaczego więc Kia Stinger GT do nas powróciła? Po pierwsze - to nie jest taki zwykły egzemplarz. Tutaj charakter auta podkreślono unikalnym pomarańczowym lakierem, zaś brzmienie silnika zostało wyeksponowane dzięki pracy firmy MG Motorsport. To właśnie ta polska manufaktura stworzyła customowy wydech, który można zamówić od razu u dealera.

Rzucającego się w oczy Stingera zabrałem więc w długą podróż, aby spędzić jak najwięcej czasu z przyjemnie mruczącym doładowanym V6. To być może jego ostatnie podrygi, bowiem już dotknęła go magiczna różdżka o nazwie "WLTP". Moc została ograniczona, a osiągi zdecydowanie się pogorszyły, zwłaszcza pod kątem przyspieszeń powyżej 100 km/h.

Na szczęście samochód ten wciąż jest szybki. Zdecydowane wciśnięcie pedału gazu sprawia, że wskazówka prędkościomierza żwawo wspina się po kolejnych wartościach, a nasze plecy przyklejają się do oparcia fotela. Pomimo doładowania wszystko to dzieje się bardzo liniowo i w naturalny sposób. Silnik ma tak dużo pary, że w zasadzie przez cały czas można tutaj korzystać z trybu ECO. Jest on naprawdę idealny. Sprawia, że pedał gazu ma znacznie szerszą progresję i dopiero mocne wciśnięcie sprawia, że skrzynia redukuje przełożenia. W każdej innej sytuacji niutonometry ciągną ten samochód nawet z niskich obrotów, co przyjemnie podkreślane jest narastającym dźwiękiem silnika.

Zużycie paliwa: KIA STINGER GT 3.3 V6 T-GDI
przy 100 km/h: 7,9 l/100 km
przy 120 km/h: 9,1 l/100 km
przy 140 km/h: 9,9 l/100 km
w mieście: 15,8 l/100 km

A to oczywiście przekłada się też na zużycie paliwa. KIA Stinger GT nie jest oszczędna. Samochód ten lubi wciągać duże ilości paliwa z baku. Kiedy jednak nauczymy się tego silnika, to w trasie bez większego problemu osiągniemy wynik na poziomie 8,5-9 litrów na każde 100 kilometrów. A to jest już zadowalająca wartość w blisko 370-konnej maszynie.

Jest tutaj także tryb Sport+

On całkowicie odmienia wizerunek tego samochodu. Szybkie i skuteczne GT staje się napalonym "ścigantem", chętnie odklejającym tylną oś i wchodzącym w nadsterowność. Domyślnie napęd AWD serwuje tutaj moc w proporcjach 40:60 pomiędzy przednią i tylną osią. Kiedy jednak dojedziemy do ustawienia Sport+ zmienia się to na 20:80. Dodatkowo ESP można całkowicie wyciąć. Wiecie co to oznacza?

KIA Stinger GT

Nie spodziewajcie się jednak łatwej zabawy. Paradoksalnie KIA Stinger GT w tym ustawieniu jest wybitnie narowista i zaskakuje "nagłością" nadsterowności. Przednia oś z kolei wyraźnie "dociąga" auto przy założonej kontrze, co wymaga wyczucia i ostrożności. A w tym wszystkim nie pomaga bardzo czuły pedał gazu, reagujący nawet na delikatne muśnięcie niczym kot, któremu nadepnięto na ogon.

Na szczęście KIA Stinger GT nie jest po prostu kanapą z mocnym silnikiem i sprytnym napędem. Tutaj całe auto dostrojono pod kątem sportowych możliwości. Stał za tym odpowiedni człowiek, Albert Biermann. Kiedyś dostroił on BMW M3 E30. To chyba wystarczająco mocny wpis w CV.

Układ kierowniczy w tym aucie jest mocno analogowy i bardzo czytelny. Każdy milimetr obrotu daje nam pełne poczucie komunikatywności i zrozumienia tego, co dzieje się z przednimi kołami. Zawieszenie z kolei nie jest deską. To świetny kompromis pomiędzy sztywnością a komfortem, który czterodrzwiowe GT powinno oferować pasażerom. Naprawdę niewiele jest samochodów o takiej dozie uniwersalności. I to chyba jest najmocniejsza cecha tego auta, stanowiąca wyróżnik na tle konkurencji.

Nawet w trybie Comfort jazda krętą drogą jest przyjemna. Nawet bardzo, bo cały czas mamy wrażenie, że auto "mówi" do kierowcy, dyskretnie sugerując coraz mocniejsze dociskanie gazu.

Poza tym Stinger GT doskonale wygląda

Pomarańczowy lakier to nawiązanie do wersji GTS, która pojawiła się w USA. Tam dorzucono jeszcze jedno ustawienie w trybach jazdy. Nazywa się DRIFT i całkowicie odcina przednią oś. Brzmi nieźle?

U nas takiego wariantu nie uświadczymy, ale nie ma za czym płakać. Wszak wciąż możemy podziwiać naprawdę dobrze narysowane auto. Bryła tego samochodu przyciąga wzrok i prezentuje się naprawdę atrakcyjnie. Wiem, że wiele osób ma mieszane uczucia co do tylnych świateł. Sam początkowo nie byłem do nich przekonany, ale w końcu "kupiły mnie" swoją linią.

Jedyne zastrzeżenia mam do wnętrza Stingera. Sam kokpit jest przyjemny, dobrze wykończony i ergonomicznie rozplanowany. Szkoda tylko, że KIA zapatrzyła się tutaj zbyt mocno na auta ze Stuttgartu. Stylistów tej marki stać na wiele, a deska w Stingerze sprawia wrażenie zaprojektowanej na ostatnią chwilę. Poza tym przydałby się jej lekki lifting i np. doposażenie w nowy, 10,25-calowy ekran. Cieszę się za to z braku cyfrowych zegarów. Duży ekran komputera pokładowego i klasyczne wskaźniki tworzą udaną i spójną kompozycję, która pasuje do równie "analogowego" charakteru tego auta.

Zmień sposób myślenia

KIA Stinger GT jak i pozostałe warianty tego auta ma jeden problem - nie sprzedaje się zbyt dobrze, przynajmniej w Europie. W USA w ubiegłym roku sprzedano ponad 13 000 egzemplarzy tego auta. To i tak o 3 000 mniej niż rok wcześniej, ale wynik wciąż wygląda dobrze.

Tymczasem Stary Kontynent może pochwalić się liczbą 3 600 samochodów dostarczonych do klientów w 2019 roku. Tutaj spadek jest mniejszy, bo o 200 aut względem roku 2018.

Na czym polega problem? Cóż, odnoszę wrażenie, że niektórzy wciąż mają "zakute" umysły i w ich oczach KIA to tania koreańska marka bez historii i dobrego produktu. Wielokrotnie spotykam się z taką opinią, także pod naszymi materiałami. W Polsce Korea niezmiennie kojarzy się z Daewoo, czyli z zamierzchłą przeszłością.

Z kolei w całej Europie z kolei ludzie chętnie stawiają na typowe, tańsze modele tej marki, ale Stingera jakby unikają. W tym samym czasie bez problemu wybierają takie auta jak Audi A5 czy BMW 4 Gran Coupe. Czy są one w czymś lepsze od Kii? Może niektóre plastiki robią tam lepsze wrażenie. Może logo po prostu dodaje dodatkowe 10 punktów do szpanu przed kolegami.

KIA Stinger GT oraz inne warianty tego auta to moim zdaniem świetnie ulokowane pieniądze. "Goły" wariant kosztuje 152 900 zł, oferuje 245 KM i napęd na tylną oś. Za niecałe 200 tysięcy dostaniemy z kolei samochód zatankowany wyposażeniem pod korek, oczywiście z dwulitrową benzyną.

$$$

A wariant GT? Ten kosztuje minimum 237 900 zł. Opcji w zasadzie nie ma - możemy dorzucić szyberdach i pakiet bezpieczeństwa z systemem automatycznego wzywania służb po wypadku. Za 245 290 zł kupujemy więc bogato wyposażone sportowe auto z solidnym V6 pod maską. Brzmi nieźle?

I słówko o wydechu. Dostarcza go MG Motorsport, a klienci mają do wyboru dwie opcje. Pierwsza, cichsza, nie posiada aktywnego zaworu. Druga, obecna w testowanym aucie, pozwala na "podkręcenie" brzmienia tego auta. Muszę przyznać, że przez cały czas jeździłem w tym głośnym ustawieniu i w ogóle mi ono nie przeszkadzało, zarówno w mieście jak i w trasie.

KIA Stinger GT tak jak dinozaury pewnie wyginie, ustępując miejsca elektrykom. Trzeba się więc nią cieszyć póki jest - samochód ten daje naprawdę dużo radości.

 

Zalety
  • genialne właściwości jezdne
  • ciekawa stylistyka
  • V6, co w tych czasach nie jest oczywiste
  • napęd faworyzujący tylną oś
  • można fabrycznie dołożyć wydech MG Motorsport
Wady
  • silnik V6 po WLTP stracił wigor

KIA Stinger GT 3.3 T-GDI V6 - Dane techniczne

SILNIK benz, twinturbo, V6, 32 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 3342 cm3
MOC MAKSYMALNA 270 kW (366 KM) przy 6 000 obr/min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 510 Nm przy 1 300 - 4 500 obr/min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, ośmiobiegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD wielowahaczowe
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe wentylowane/tarczowe
OPONY P: 225/40R19, T: 255/35R19
BAGAŻNIK 406/1114 litrów
ZBIORNIK PALIWA 60 litrów
TYP NADWOZIA liftback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4830/1870/1400 mm
ROZSTAW OSI 2905 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1834/491 kg
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/1500 kg
EMISJA CO2 230 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 5,1 sekundy
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 7 lat lub 150 000 km
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/5 lat