Oto Vel Satis tej dekady. DS 8 wygląda intrygująco, ale ma jedną wielką wadę

Pamiętacie Renault Vel Satis? Można śmiało powiedzieć, że ktoś przy projektowaniu DS 8 mocno inspirował się tym samochodem. Tutaj także podjęto próbę połączenia kilku segmentów w jedną całość. Efekt końcowy jest jednak dość specyficzny...

Moja babcia zawsze mawiała, że jeśli coś jest "do wszystkiego", to w praktyce jest do niczego. A nowe DS 8, a w zasadzie DS N°8 (zgodnie z nową nomenklaturą marki) jest samochodem, który próbuje mieć wiele twarzy. Według francuskiego producenta mamy tutaj do czynienia z SUV-em, limuzyną i fastbackiem. Problem w tym, że nie jest to ani dobry SUV, luksusowa limuzyna, ani tym bardziej wybitnie praktyczny fastback/liftback. "Ósemka" ze stajni DS-a próbuje stworzyć niszę w niszy - i choć kusi awangardowym wyglądem, to odstrasza cenami.

DS 8 2025 - TEST. Jak w ogóle zaszufladkować ten samochód?

Szczerze mówiąc nie znam odpowiedzi na to pytanie. Podczas prezentacji wspomniano o tym, że jest to jednocześnie rywal Tesli Model 3, Tesli Model Y, Audi A6 E-Tron, Audi Q6 E-Tron i kilku innych samochodów. DS twierdzi, że z tłumu elektryków ich produkt wyróżnia się zasięgiem i wydajnością. I faktycznie, na papierze te 750 kilometrów w wersji Long Range robi wrażenie.

DS 8 2025 test recenzja

Do zasięgu wrócę jednak za chwilę. Wizualnie DS 8 prezentuje się ciekawie i niebanalnie. Co jak co, ale jest to samochód, który wyróżnia się z tłumu i przyciąga spojrzenia. Na pewno znacznie ciekawiej wypada "na drodze", niż w zamkniętej hali, gdzie mogłem go oglądać na początku tego roku.

Kliknij tutaj, aby obejrzeć mój wideotest nowego DS-a 8 - YouTube

Jest tutaj wiele ciekawych detali - w tym podświetlany "przezroczysty" grill, ledowe kły, czy ta charakterystycznie opadająca linia dachu. Niemniej ja tutaj nie znajduje znamion SUV-a. Już Toyota Crown, nieoferowana w Europie, bardziej przypomina takie samochody.

Przyjmijmy więc, że jest to po prostu "crossover", choć w nieco innym wydaniu. Ale czy znajdziemy w nim praktyczność?

To dyskusyjna kwestia. Zacznijmy wyjątkowo od bagażnika, który oficjalnie ma 620 litrów pojemności. Na papierze takie dane wyglądają dobrze, ale w praktyce miejsca nie ma zbyt wiele. Przede wszystkim linia pokrywy bagażnika mocno ogranicza możliwość pakowania wyższych przedmiotów. Zaletą jest za to kanapa dzielona w proporcjach 40:20:40, co tworzy wygodny tunel na dłuższe przedmioty, np. narty.

Tylna kanapa niestety mnie zawiodła. Skoro mówimy o mierzącym 4,83 metra długości samochodzie, oferującym ponad 2,9 metra rozstawu osi, to liczyłem na zapas przestrzeni z tyłu.

A tutaj nie ma fajerwerków. Od przedniego fotela dzieli mnie wystarczająco dużo miejsca, ale stopy ciężko jest już wcisnąć. Do tego kanapa jest płaska, a podłoga stosunkowo wysoka, przez co nogi mamy podniesione mocno do góry. Nad głową miejsca także nie ma zbyt wiele - ja w zasadzie opierałem się o podsufitkę.

W wersji, którą jeździłem (flagowa i limitowana odmiana Jules Verne), jest też szklany dach. Oczywiście zgodnie z modą nie ma rolety, więc w słoneczne dni usługę smażenia dostajemy w cenie.

DS 8 nieco lepiej wypada w momencie, w którym zajmiemy miejsce za kierownicą

Ekstrawaganckie pomysły wręcz wylewają się z każdego miejsca, na które trafia wzrok. Boczki drzwi mają charakterystyczne zdobienie "w słońce". Kierownica, czteroramienna, jest przedziwna i wygląda dość kosmicznie. Duży panoramiczny ekran zgrabnie wtopiono w linię deski rozdzielczej, a zegary ładnie chowają się za kierownicą.

Jest tutaj wiele nietypowych detali. Konsola centralna, podwieszana, ma zaskakujące zdobienia i podświetlenie. Garść fizycznych przełączników ułatwia obsługę i zgrabnie wtopiono je w design wszystkich elementów.

Co jak co, ale wykończenie i kolorystyka to mocna strona DS 8. Tu Francuzi faktycznie poszli w dobrym kierunku, tworząc klamrę dla awangardowego wyglądu nadwozia. Niebieska tapicerka, skóra i Alcantara oraz miękkie tworzywa są we wszystkich kluczowych miejscach, także z tyłu. Spasowanie i wykonanie poszczególnych elementów nie zawodzi.

Niestety, multimedia są już przykładowo współdzielone z innymi modelami

Owszem, większy ekran pozwala na lepsze wyeksponowanie wielu funkcji, niemniej ogólna koncepcja systemu inforozrywki jest dokładnie taka sama, jak w innych nowościach z grupy Stellantis. Czy jest to złe? Niekoniecznie. Czy w samochodzie aspirującym do segmentu premium oczekuje się czegoś więcej? Zdecydowanie.

Przejdźmy do wrażeń zza kierownicy. Jak jeździ DS 8 i czy faktycznie jest takim "gamechangerem"?

Niby Francuzi, a makaron na uszy nawijają. Obietnice są duże, ale czy faktycznie "ósemka" może je spełnić? W moje ręce trafiła wersja AWD, oferująca 350 KM, korzystająca z akumulatora o pojemności 97 kWh.

Samochód dostałem z baterią naładowaną na 58% i z zasięgiem wynoszącym 258 kilometrów. Teoretycznie więc przekłada się to na 444 kilometry zasięgu na pełnej baterii - aczkolwiek obstawiam, że dziennikarze z poprzedniej grupy nie oszczędzali pedału gazu.

Kwestię zużycia energii i faktycznego zasięgu trzeba więc zostawić "w zawieszeniu" do momentu, w którym ten samochód trafi do nas na dłużej. Teraz skupiłem się głównie na właściwościach jezdnych. I tu niestety znalazłem pewien konflikt interesów.

DS 8 2025 test recenzja

DS 8 stawia na komfort - i jak na elektryka z dużym akumulatorem faktycznie rozpieszcza komfortem resorowania. Układ kierowniczy miło koresponduje z tym dość miękkim charakterem zawieszenia. Problem w tym, że przez to bardzo nie lubi sytuacji, w której mocniej dociskacie pedał gazu. Szybko pojawia się tutaj podsterowność, a mocniejsze dociskanie gazu sprawia, że tył delikatnie przysiada.

Tym samym, moim zdaniem, warto odpuścić sobie wariant AWD, gdyż atrakcyjniejszą opcją zdaje się być wersja Long Range. Ma 245 KM, napęd na przednią oś i łączy się z tym dużym akumulatorem. Przyspiesza do setki w nieco ponad 8 sekund, osiąga 190 km/h i zasadniczo powinna zadowolić większość osób.

DS 8 korzysta z platformy STLA Medium

Jest to dobra konstrukcja, ale "tylko dobra". Mamy nieźle działającą rekuperację (sterowaną łopatkami) i bardzo agresywny i mało wyrafinowany system One-Pedal Drive, który w dość radykalny sposób zaczyna wytracanie prędkości przy zdjęciu nogi z gazu. Maksymalna moc ładowania to 160 kW, co w takim samochodzie nie rzuca na kolana. I tu przechodzimy do kluczowego problemu, czyli do ceny.

Tytułową wielką wadą jest cennik

DS bardzo chce rywalizować z samochodami z segmentu premium. Dużo dają w standardzie, nawet w bazowej wersji, ale jednocześnie żądają za nią co najmniej 249 000 złotych. A mówimy tutaj o samochodzie korzystającym z architektury współdzielonej z Peugeotem 3008, czy z Citroenem C5 Aircross.

Gdyby pojawiła się tutaj instalacja 800V lub jakaś większa zmiana względem "masowych" produktów grupy Stellantis, to DS 8 miałoby więcej kart przetargowych. Być może mogłoby nawet pretendować do tytułu konkurenta dla Mercedesa CLA.

DS 8 2025 test recenzja

W praktyce mamy tutaj do czynienia z odważnie narysowanym samochodem o bardzo kontrowersyjnym wnętrzu z dobrym wykończeniem. Opakowanie jest bardzo ładne, ale to, czego nie widzimy, absolutnie nie wyróżnia się z tłumu. A płacąc tak dużo za samochód oczekuje się jednak czegoś więcej.

Wariant, którym jeździłem, startuje od 320 000 złotych. W limitowanej wersji Jules Verne, z lakierem Crystal Pearl i z felgami Lyrae w rozmiarze 20-cali, wyceniono go na 347 300 złotych.

W tej cenie wybrałbym w ciemno Mercedesa CLA, szukając sedana/liftbacka na prąd. A na upartego można już nawet zerkać na BMW czy Audi

Problemem DS-a jest to, że wartość rezydualna "ósemki" nie będzie zbyt dobra. Tym samym w finansowaniu nie uda się osiągnąć wybitnie atrakcyjnych rat. A to właśnie taka forma "zakupu" samochodu rządzi w tym segmencie.

Jednocześnie Stellantis, gdyby chciał wprowadzić tutaj silniki spalinowe, nie ma niczego do zaoferowania. Jednostka 1.2 MHEV nijak by nie pasowała, a hybryda plug-in z silnikiem 1.6 to jednak mało atrakcyjna propozycja, jak na pozycjonowanie tego samochodu.

Obawiam się, że DS 8, podobnie jak Renault Vel Satis, które przytoczyłem w tytule, trafi do wąskiej grupy klientów, ceniącej sobie francuski awangardowy styl. Oni z pewnością docenią pomysłowość tej marki. Niestety, na duży sukces raczej nie ma co liczyć.

Zdjęcia: Maciej Lubczyński (Carburator)