Przesiądziemy się do bardzo małych samochodów. Unia Europejska popiera inicjatywę Renault i Stellantis

Grupa Stellantis i Renault wzywają do inwestowania i rozwijania samochodów z segmentu A, czyli tych, które kiedyś napędzały Europę. Teraz Unia Europejska poparła ich inicjatywę.

Od dłuższego czasu John Elkann, szef rady nadzorczej grupy Stellantis, oraz odchodzący z grupy Renault Luca de Meo, apelowali wspólnie o inwestowanie w samochody z segmentu A. Menadżerowie tych firm podkreślili, że to jest jedyna szansa na szybki rozwój elektromobilności w Europie. Ich głos jednak nie zbierał poklasku - aż do teraz. Unia Europejska przychyla się do tego postulatu, a Ursula von der Leyen twierdzi, że wspólnota musi wspierać taki kierunek rozwoju motoryzacji.

Skąd w ogóle taki pomysł? De Meo i Elkann uznali, że to właśnie małe samochody przez lata napędzały Europę. Jeśli powrócimy do produkcji małych i tanich pojazdów, to ludzie będą mogli poznać elektromobilność w przystępnym wydaniu. Jeśli ta ich przekona, to ułatwi to przesiadkę do większych i droższych samochodów.

Czy Unia Europejska stworzy odpowiednik "kei carów"?

Dla niewtajemniczonych: japońskie kei-cary to samochody, które muszą spełniać określone wymagania dotyczące objętości skokowej silnika, mocy i gabarytów samochodu. W ten sposób są objętnie niższymi podatkami, a do tego mają preferencyjne warunki dostępu do miejsc parkingowych w zatłoczonych metropoliach.

Oczywiście w Europie nie dostaniemy tak starannie przygotowanych regulacji. Wszystko wskazuje na to, że Unia Europejska może opracować program ulg, które zachęcą duże firmy do inwestowania w takie samochody.

Unia Europejska małe samochody

Obecnie tylko garstka producentów ma w ofercie tanie i małe elektryki. Renault szlifuje właśnie Twingo i planuje kolejnego Springa, a Volkswagen pracuje na produkcyjną wersją modelu ID.Every1 (na rynek trafi najprawdopodobniej jako ID.up!). BYD ma Dolphina Surfa (wyjedzie z fabryki na Węgrzech), a Stellantis oferuje "tanie" elektryki w postaci Grande Pandy czy C3. Są tu jednak plany na wprowadzenie jeszcze mniejszych i tańszych samochodów.

Celem jest wprowadzenie na rynek samochodów, które będą kosztowały około 15 000 - 18 000 euro. Wraz z upowszechnieniem technologii, jej cena spadnie. Tym samym z czasem te auta mogą być jeszcze bardziej atrakcyjne cenowo. Jeśli więc do tego dodamy preferencyjne stawki podatkowe, ulgi dla firm przy produkcji i inne zachęty, to może to w naturalny sposób rozpędzić popyt na małe elektryczne maluchy.

W grę wchodzi też stworzenie małych i tanich hybrydowych samochodów

Tu jednak wciąż mówimy głównie o planach, bez żadnych konkretów. Niemniej jest szansa, że w najbliższych latach segment A przeżyje rozkwit, którego nikt się nie spodziewał.