Ten samochód ma 9 lat i właśnie debiutuje jako prototyp. Chrysler żyje tylko dzięki Pacifice
Choć na rynek trafił w 2016 roku i ma już swoje lata, to Chrysler Pacifica wciąż sprzedaje się całkiem nieźle. Nie powinno to jednak dziwić, gdyż jest jednym z ostatnich tak praktycznych przedstawicieli segmentu vanów. Pomimo solidnego wieku, Amerykanie właśnie stworzyli nowy ciekawy koncept na bazie tego auta. I wszystko wskazuje na to, że może on trafić do produkcji.
Sytuacja, w której znajduje się Chrysler, jest naprawdę przykra. Marka z tak ciekawą historią, w której nie brakowało przełomowych modeli, jest teraz cieniem dawnej potęgi. Przez lata FCA, a później Stellantis, nie potrafiło opracować dobrej strategii dla tej marki. Kolejne modele znikały z oferty, a ostatnimi niedobitkami został 300C i właśnie Chrysler Pacifica. Ten pierwszy zniknął, ten drugi, wraz z budżetową wersją Voyager, walczy o przetrwanie.
I choć na karku ma 9 lat, to nigdzie się nie wybiera. To akurat dobra decyzja, gdyż mówimy tutaj o samochodzie cenionym za praktyczność. Zresztą wiele osób wciąż z chęcią importuje Pacifiki z USA, gdyż ciężko znaleźć porównywalne auto rodzinne w Europie. To po prostu rozsądny wybór.
Wiek jak widać nie przeszkadza grupie Stellantis w opracowaniu koncepcyjnej wersji na bazie tego auta. Wariant Grizzly Peak wpisuje się w obecne trendy, gdyż stawia na modę na outdoor. Być może zauważyliście, że wiele firm tworzy "terenowe" wersje samochodów, które z offroadem raczej się nie kojarzą. Tu chodzi jednak o możliwość łatwiejszej jazdy szutrami i komfortowego dojazdu na biwaki. Wbrew pozorom sporo osób ceni sobie teraz taki sposób spędzania wolnego czasu.
A więc Chrysler Pacifica dostał czarne zderzaki (w dolnej części), opony A/T i ma zwiększony prześwit
Ogumienie BFGoodrich KO2 świetnie pasuje do podniesionego o 7 cm z przodu i 6,4 cm z tyłu zawieszenia. Czarne elementy zderzaków to folia, która zabezpiecza je przed uszkodzeniami. Są też "atrakcyjniejsze" żółte światła przeciwmgłowe.
Na dachu zainstalowano bagażnik Rhino-Rack, na którym znajduje się koło zapasowe, a także rozsuwana markiza. We wnętrzu zaś postawiono na jasną tapicerkę z pomarańczowymi przeszyciami.
Wersja Grizzly Peak może i wygląda jak "pudrowanie staruszka", aczkolwiek wszystko wskazuje na to, że Stellantis sprawdza zainteresowanie klientów takim wariantem. To może być papierek lakmusowy, który wskaże dalszy kierunek rozwoju marki. Zasadniczo mając platformę STLA Large, nowy napęd hybrydowy (zadebiutował w Cherokee), a także auta, które mogą być bazą dla Chryslerów, potrzebna jest jedynie właściwa decyzja. Na pewno kluczowe będzie zachowanie napędów spalinowych i rezygnacja z pełnej elektryfikacji. Przy obecnym kierunku polityki w USA postawienie na gamę pojazdów na prąd byłoby strzałem w stopę.


