W Chinach inaczej patrzy się na marki. Gdy produkt "nie działa", to żegna się z nim bez sentymentów

Jeśli nie możecie połapać się w tym jak działają chińskie marki samochodowe, to nie jesteście w tym sami. Ich logika działania różni się do europejskiego czy amerykańskiego podejścia.

Jak pewnie zauważyliście, chińskie marki samochodowe wyrastają niczym grzyby po deszczu. To, co widzimy w Europie, jest tylko ułamkiem liczby firm działających w Chinach. Obecnie działa tam około 120 producentów samochodów. Pojazdy docierające do Europy to produkty największych graczy, z najważniejszych linii modelowych.

W tym miejscu wchodzimy w bardzo zawiły temat logiki działania chińskich firm i koncernów motoryzacyjnych. To kraj, w którym historia motoryzacji jest krótka. Nikt jej nie pielęgnuje, a stare samochody to tylko i wyłącznie złom. Modele z lat osiemdziesiątych nie zyskują statusu klasyków - są raczej czymś, co trzeba po prostu wyrzucić z ulic.

Tym samym przywiązanie do marki w zasadzie nie istnieje w klasycznej formie. Zakup auta to tylko i wyłącznie chłodna kalkulacja korzyści, plus ewentualnie odrobina lokalnego patriotyzmu. Przy tak wielkim i gęsto zaludnionym kraju wiele osób stawia na produkty tworzone lokalnie, przez największych graczy.

Jednocześnie chińskie marki samochodowe są niczym smartfony - pojawiają się, znikają i mają zupełnie inny cel

Spójrzmy na przykład na takie Geely. Wiemy już, że ta marka ma swoje własne produkty. Jest też właścicielem Volvo, Lotusa i LEVC (londyńskie taksówki). Tu jednak nie stawiamy kropki, gdyż oczywiście w grze jest również Zeekr i Lynk&Co. A tę listę można byłoby spokojnie powiększyć o kilka pozycji, które przeszły już do historii.

Większe i mniejsze firmy lubią nawiązywać różne współprace. Do tego jest też wiele projektów z gigantami technologicznymi: Huawei czy Baidu. Na przykład Geely miało markę o nazwie Ji Yue w ramach spółki Jidu Auto, która tworzyła samochody przy współpracy właśnie z Baidu.

Miała być wielkim sukcesem, szybko zniknęła z rynku. Teoretycznie jest reorganizowana, aby przynosić więcej pieniędzy. W praktyce dwa modele, 01 i 07, nie są już produkowane. Nie sprzedawały się, biznes nie zagrał, kramik zwinięto.

chińskie marki samochodowe

A to nie wszystko, bo Geely w ramach różnych formatów współpracy współtworzyło także takie marki jak Maple, które przekształcono w Livan, które finalnie stało się... częścią Geely.

Krótko mówiąc: jest pomysł, powstaje marka lub linia produktów, jak coś nie działa, to rezygnuje się z niej nawet po kilku miesiącach

Nie ma tutaj sentymentu. Zresztą nie miałoby to sensu, gdyż mówimy o powiększanych czasami nieco na siłę ofertach, tylko i wyłącznie w celu stworzenia kolejnej "niszy w niszy". Czasami to działa, a czasami oznacza po prostu wielki niewypał. W biurach tych chińskich firm nikt nad tym nie płacze, tylko mówi "bywa" i kombinuje dalej.

To jest duża różnica w podejściu do marki per se. I to jest też problem, z którym mierzą się Chińczycy w momencie, w którym przejmują wybrane marki z innych zakątków świata.

Tutaj znowu skorzystam z przykładu Geely i Lotusa. Geely zainwestowało w tę markę i dali nam jeden dobry samochód sportowy - Emirę. Później jednak wajchę przestawiono na elektryfikację, twierdząc, że będzie to idealny ruch.

W przypadku Lotusa to bardzo zła decyzja. Zresztą ta marka należy do trudnych, gdyż od zawsze była niszowym produktem dla fanatyków lekkich i nieco spartańskich samochodów. Tworzenie więc ważącego ponad 2,6 tony SUV-a, luksusowego i bardzo bogato wyposażonego, wyłącznie z elektrycznym napędem, było strzałem w stopę.

Podążająca jego śladem Emeya, czyli czterodrzwiowy sedan od Lotusa, także nie chwycił na rynku. Teraz ten producent ratuje się wersją PHEV w SUV-ie Eletre, a docelowo ma postawić na nowe silniki spalinowe. Na te może być już jednak zbyt późno.

Volvo także nie jest w lepszej sytuacji

Po bardzo udanym starcie i po stworzeniu kapitalnej linii produktów, szwedzka marka zagubiła się. Elektryki inspirowane Teslami nie są tym, czego oczekują klienci, a problemy techniczne zdają się nie dawać spokoju. Oby więc Geely nie uznało, że tego typu firmy, niczym chińskie marki samochodowe, mogą ekspresowo zniknąć z rynku. To byłaby wielka strata.