Ford doskonale wie, o co chodzi pasjonatom. Mustang "z manualem" i Bronco Badlands to zabawki na każdą pogodę
Znudzeni generyczną motoryzacją? Ford doskonale potrafi o Was zadbać. W jednym salonie dostaniecie Pumę i takie genialne zabawki jak Mustang z manualem i Bronco Badlands.
Jak powszechnie wiadomo, faceci dojrzewają do 10 roku życia, a potem tylko zabawki stają się coraz droższe. Jeśli ktoś zaszczepiony jest genem motoryzacji, sprawa wygląda dokładnie tak samo, niezależnie od płci. Zaczynamy od książeczek, potem "resoraki", modele, gry, a kończy się na ciekawych, "głupich", albo po prostu szalonych autach, niekoniecznie tych najpraktyczniejszych. Ford o tym doskonale wie. W końcu Jim Farley jest prawdziwym "benzynogłowym". Dlatego w salonach oprócz aut elektrycznych i SUV-ów można znaleźć takie perełki jak trafiły w nasze ręce. Mustang 5.0 z ręczną skrzynią i Bronco Badlands z doładowanym V6.
Niepoprawne politycznie, zwłaszcza w Europie. Niepoprawne w charakterze, zaprzeczenie trendów, a jednocześnie to, co najbardziej kochamy w motoryzacji. Mają w sobie "coś". Każdy z nich co innego, ale mogą tworzyć garażowe Ying i Yang. Ostateczne rozwiązanie kwestii fajnego garażu (z lekką dozą rozsądku).
Mustang z ręczną skrzynią to dinozaur. Chrońmy go
Wszyscy wiemy, jak skończyli przodkowie dzisiejszych gołębi. Dlatego współczesne dinozaury trzeba chronić. Zwłaszcza takie jak Mustang GT z ręczną skrzynią biegów. Takie auto, w Europie, w 2024 roku? Nawet w Stanach Mustang Dark Horse wygląda na rynku niczym Tyranozaur w ostatnich scenach "Parku Jurajskiego". Jest ostatni. Największy i najlepszy. Camaro nie istnieje, a Challenger/Charger jest tylko własnym cieniem. Stoi więc sam, na zgliszczach świata muscle car, i ryczy V8-ką.
A Mustang może nie jest najlepszy, ale jednocześnie jest. Ma wolnossące V8 i sześciobiegową przekładnie Tremec. Skrzynię, którą Ford powinien reklamować na pierwszej stronie każdej motoryzacyjnej gazety. Ten krótki drążek z tytanową gałką to "Must Have" w amerykańskim Pony Carze. Dziesięciobiegowy automat to przy tym śmietnik.
O tym, że Dearborn poprawiło nowego Mustanga, możecie poczytać w teście wersji z automatem. Podpisuję się pod tym i dokładam jeszcze łyżkę cukru. Z ręczną skrzynią to V8 odżywa. Ma automatyczny międzygaz i twarde sprzęgło, które jednocześnie łatwo wyczuć. Można wsiąść, ruszyć i cisnąć pod odcięcie nie robiąc przy tym żadnego błędu w zmianie. Manual jest precyzyjny, krótki i zabójczo skuteczny. Ford zyskuje drugie życie i staje się jeszcze fajniejszy. Nie tylko w momencie, w którym chcemy spalić gumę, czy "pójść bokiem" na jakimś placu. Także na ulicy i także na torze. Nawet, jeśli na papierze jest znacznie wolniejszy od wersji pozbawionej lewego pedału w podłodze.
Zresztą, pomyślcie o tym sami. To kliknięcie, redukcja, V8 wspinające się na wysokie obroty. Tu wszystko pasuje.
A potem w lusterku zobaczycie olbrzymi front niebieskiej terenówki. To Bronco, które jest równie szybkie, co bojowe.
Bronco to funkcjonalność i "lifestyle" w jednym
Kolejny strzał w dziesiątkę Forda? Bardzo możliwe, bo Bronco sprzedaje się niczym świeże bułeczki. W ogólnym rozrachunku zjada Wranglera na śniadanie. Wygodą jazdy, "cywilizacją", a przy tym toną charakteru, który w Jeepie z wiekiem jakoś wyblakł. No i Ford w Europie postawił na wrzucenie wysokiej i mocno "uterenowionej" wersji Badlands, zestawionej z doładowanym V6 o mocy ponad 300 KM, która zaskakuje nie tylko mocą w terenie, ale i dynamiką na drodze. Brawo.
Jakie ma zalety? Możecie przeczytać tutaj.
W tym tekście po prostu cieszymy się motoryzacją. Zjeżdżamy terenowym Fordem tam, gdzie innym by się nawet nie chciało. Nie licytujemy się na "a bo w Afryce to jeżdżą tylko Land Cruisery", albo "Wrangler to król offroadu, jak lew jest król dżungli". To nie ten tekst.
Tutaj mamy stylowe auto, które dużo potrafi. Wygląda tak samo dobrze w mieście (gdzie jednak ma pewne rozmiarowe ograniczenia) jak i zagrzebane w błocie po drzwi. Dla tych, którzy właśnie zmienili wygodne trampki na znoszone trapery. I w drugą stronę. Jeśli właśnie zmieniliście spodnie na czyste, a potrzebujecie adrenalinki, jest Mustang.
Trudno w to uwierzyć, ale Ford zrobił potwornie dobre auta. Oba są naprawdę dopracowane. Mają wady, to fakt. Na przykład są strasznymi "ochlejusami", które potrafią zużyć dowolne ilości wysooktanowego paliwa. Co ja mówiłem o tych drogich zabawkach?
Oba maja wpadki i problemy, których jednak nie bierzemy pod uwagę kupując takie samochody.
Oba są dostępne w salonach. Nie jako limitowane auta, tylko normalna oferta. Można pójść, skonfigurować i kupić. I nie kosztują milionów, jak klasa G, Defender, czy Porsche 911.
Mustang i Bronco. Dwie zabawki dla każdego - Opinia
Są totalnie niedzisiejsze. Tak naprawdę są przeciętnie praktyczne (choć nadają się na co dzień). Ale z drugiej strony, są uniwersalne, a przy tym dają potężna dawkę wyjątkowej frajdy. Takiej, w której kompromisu jest całkiem niedużo, za to są duże silniki, wysokie opony, palona guma, ręczna skrzynia, duże prześwity i zdejmowane drzwi. Jak już mówiłem - po prostu świetne zabawki. I chwała Fordowi ze to.