Macie coś na ból głowy? Usiłowałem połapać się w gamie Chevroleta na 1985 rok

Obecnie Chevrolet ma w gamie siedem SUV-ów. Dużo? W 1985 roku samych modeli osobowych było dwanaście! Spróbujcie się w tym nie pogubić.

Czytałem ostatnio książkę, której (negatywny i istniejący w rzeczywistości) bohater poruszał się po Miami w 1980 roku niewyróżniającym się modelem - Chevrolet Citation. Przyznam szczerze, jako posiadacz Chevroleta - zapomniałem o istnieniu tego modelu. Musiałem sobie przypomnieć, co zawiodło mnie w meandry polityki GM lat 80-ych. Postanowiłem prześledzić ofertę marki w roku mojego urodzenia. Trafiłem idealnie - wtedy mogliście kupić w salonie z "krzyżem" w logo dosłownie wszystko.

Chevrolet ma 10 "zwykłych" aut, Camaro i Corvette

Te ostatnie to najmniejszy problem. Ten, kto chciał samochód stricte sportowy w 1985 roku, mógł wybrać Camaro III generacji, albo Chevroleta Corvette C4. Oba występowały jeszcze wyłącznie jako coupe. Cyk - odhaczamy dwa modele.

Chevrolet

Zabawniej robi się w niskich segmentach. Lata 80-e to kolejny kryzys naftowy (do 1982 roku), a więc chęć wejścia w segmenty aut nieco tańszych. GM wykorzystał wtedy swoje zasoby w postaci Isuzu. Ale nie tylko.

W segmencie "subkompaktowym" (jak na amerykańskie standardy), dostępne były bowiem... cztery modele. Każdy z totalnie innej beczki. W przypadku Chevroleta, całkowicie rozumiałbym rozdzielenie kanałów sprzedaży, jak w Toyocie kiedyś. Klient na taniego "Chevy'ego" mógł wyjechać z salonu:

modelem Sprint: To Suzuki Swift pierwszej generacji. Dostępny jako trzy, lub pięciodrzwiowy hatchback, także w wersji Turbo.

Chevrolet Sprint

Kolejny to Chevrolet Chevette. Korzystał z platformy T, miał tylny napęd, a w Europie znaliśmy go jako Kadetta C. Chevette można było w USA kupić jako trzy- lub pięciodrzwiowego hatchbacka.

Jeśli jednak oferowany od 1976 tylnonapędowy wóz Wam nie pasował, obok stał świeżutki Chevrolet Spectrum - jako dwudrzwiowe coupe, lub klasyczny sedan. To znaczy, to było Isuzu Gemini, ale z innym znaczkiem.

Był też Chevrolet Nova. Jeśli kojarzycie go z klasycznym pony carem w wersji SS, albo szarym autem z kaczką na masce z filmu Deathproof - to zupełnie nie to. Oferowana od 1985 roku Nova to... produkowana w USA (fabryka NUMMI) Toyota Corolla AE82, albo jako pięciodrzwiowy hatchback/liftback, albo sedan.

Chevrolet Chevrolet Nova

A gdzie te prawdziwe Chevrolety?

Spokojnie, do tego dojdziemy. Na razie małych i absolutnie nieciekawych Chevroletów mamy cztery, w sumie w ośmiu odmianach nadwozia.

Kolejne segmenty, w stanach "kompaktowy" i "średniej wielkości", nazwalibyśmy klasą średnią. Co tu mamy? Cavalier, Citation oraz Celebrity.

Wspomniany na początku Citation w 1985 roku już "schodził ze sceny". Ten pierwszy Chevrolet z przednim napędem świetnie sprzedawał się w 1980 i 1981 roku, a w 1985 już niemal nikt o nim nie pamiętał. To zresztą mało urodziwy liftback - pięcio- lub trzydrzwiowy, albo dwudrzwiowy sedan o oznaczeniu X-11. To najmniejsze auto marki, które mogło mieć V6 pod maską (o porażającej mocy 115 - 135 KM).

Chevrolet Citation

Cavalier i Celebrity to nowej generacji auta. Cavalier zastąpił Monzę z lat 70-ych oraz właśnie Citation. Miał przedni napęd i pięć (!) wersji nadwozia: sedana, coupe, hatchbacka, kombi oraz kabriolet. Było tez V6 - o pojemności 2.8. Samochód miał wiele wspólnego z Oplem Ascona/Monza.

Z kolei Chevrolet Celebrity to już "prawdziwy" amerykański sedan. Tylko malutki - niecałe 4,8 metra długości. Ale był tylny napęd i głównie jednostki V6 (nie licząc fascynująco kiepskiego 2.5-litrowego silnika Iron Duke). Był nawet diesel o pojemności 4,3 litra i mocy 86 KM. Prawdziwy amerykański sedan, to mało powiedziane. To mogło być też dwudrzwiowe coupe (choć bardziej dwudrzwiowy sedan) albo kombi.

Chevrolet Celebrity

W 1986 roku Chevrolet Celebrity był najlepiej sprzedającym się samochodem w USA, wyprzedzając... Cavaliera.

Zaczyna się robić poważnie

Prawdziwe "full-size" nie mogły się z nim równać. A to kolejne... trzy modele. Jeden opisywany jest jako "Personal Luxury Car". Po europejsku byłoby to "duże GT". A propos "europejskości" - takim modelem w gamie było Monte Carlo. Dwudrzwiowe coupe, świetnie wyposażone i z mocniejszymi silnikami. Przed 1985 rokiem był nawet diesel V8. W "naszym" roczniku mogliśmy już tylko wybierać między 4,3V6, a 5.0 V8 w różnych odmianach - w tym SS o mocy 180 KM. Choć Monte Carlo miało tylko dwudrzwiowe nadwozie, w roku modelowym 1986 (czyli od połowy 1985) można było je zamówić w jednym z... czterech! typów nadwozia, różniących się przodem, czy detalami. Największą zmianą było Aerocoupe, przypominające bardziej klasyczne coupe ze mocno pochyloną linią szyby.

Chevrolet Monte Carlo Aerocoupe

Były oczywiście też sedany - reprezentowały je dwa, kultowe już modele: mniejsza Impala oraz większy Caprice. Ta pierwsza właśnie kończyła żywot - w roku modelowym 1985 produkowano już wyłącznie sedana, zazwyczaj na potrzeby flot. Popularnym odbiorcą były firmy taksówkarskie oraz policja. Co ciekawe, dostępny był w niej wtedy wyłącznie silnik 3.8 V6.

Impalę zastępował Caprice - nieco większy i z oczywiście większą gamą silników. Zastępował, ale był to trzeci lifting generacji produkowanej od 1977 roku. Co chętny na Caprice mógł znaleźć w salonie? Model Classic (czterodrzwiowy sedan), Brougham (czterodrzwiowy sedan z kanapą z przodu i lepszym wyposażeniem), kombi (ośmiomiejscowe!) albo... coupe. Do dyspozycji pozostawała szeroka gama jednostek - zaczynając od 4,3 V6, a kończąc na 5,0 V8 (tak, to całe dwa silniki). V8-ka miała 141 KM.

Podsumowując: Chevrolet miał w tym okresie 12 modeli osobowych. W tym trzy kombi, trzy trzydrzwiowe hatchbacki, pięć pięciodrzwiowych hatchbacków, sześć sedanów, osiem coupe (w tym np. dwa Monte Carlo) i jeden kabriolet.

Jeszcze Wam mało?

A to tylko samochody osobowe. Do tego dochodzą pickupy, auta terenowe, SUV-y i minivany, które w USA stanowią równie ważny, jak nie ważniejszy segment rynku.

Weźmy na przykład takiego Chevroleta Blazera. Jeden model? Nie - w 1985/1986 był S-10 Blazer, czyli kompaktowy, dwudrzwiowy SUV oraz K-5 Blazer, czyli full-size SUV w odmianach dwu- i czterodrzwiowej i wyłącznie z jednostkami V8 (w tym z dieslem 6.2).

Chevrolet S10 Blazer

Wspomniany wcześniej S-10 był też oczywiście pickupem, niemalże podstawowym w gamie Chevroleta. Miał wersję z krótką oraz powiększoną kabiną. Dużymi pickupami były wtedy serie C/K (późniejsze Silverado) - tutaj trafiły też silniki V8, potężne diesle oraz odmiany Heavy Duty, na bliźniakach.

Czy to wszystkie pickupy? Nie, jest jeszcze kultowe El Camino, czyli sedan ze skrzynią ładunkową. Dostępny był z silnikami V6, lub opcjonalnie z V8-ką.

Chevrolet El Camino

A skoro już wspomnieliśmy, to wróćmy do K-5 Blazera. Obecnie ta seria znana jest jako Tahoe. A jak Tahoe, to i większy Suburban. W 1985 roku też był. Ten mastodont miał już wtedy 12 lat i ani myślał wybierać się na emeryturę - siódmą generację oferowano przez niemal 20 lat na rynku. Obecnie w sprzedaży jest dwunasta, od 1935 roku. Tak, ten model niedługo będzie obchodził 90-lecie.

Na koniec jeszcze dwa minivany. Astro oraz "Chevy Van". Ten pierwszy pojawił się w 1985 roku jako odpowiedź na Voyagera/Dodge'a Caravan. Ten drugi to legenda samochodów użytkowych. Tak zwany model "G" oferowany był przez 25 lat w lekko tylko modernizowanej formie, na tej samej platformie. Znany jest nie tylko z wersji dostawczych, ale przede wszystkim, jako szeroka paleta wozów kempingowych/rozrywkowych/transportu osobistego, czyli popularne "salonki". W "naszych" rocznikach obowiązywało nadwozie z lat 1983 - 1991.

Chevrolet G

Podsumowując

Cieszę się, że dobrnęliście do końca. Ja z trudem wydostałem się z tego gąszczu modeli, inżynierii emblematowej i chaosu modelowego. Mało który współczesny producent może pochwalić się taką gamą aut osobowych i osobowo-użytkowych. Ja doliczyłem się dwudziestu modeli. Gdyby rozszerzyć poszukiwania na całe lata 80-e, musielibyśmy dorzucić jeszcze Monzę, Malibu oraz Corsicę i Berettę. Obecnie chyba tylko Mercedes może się równać liczbą modeli - nawet ją przebija, choć to fakt, że Chevrolet miał więcej "wykluczających się" aut.